-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------
Łukasz Kowalski
Samotni
Strzelcy
Amerykański
serial telewizyjny Samotni
Strzelcy
(The
Lone Gunmen)
miał premierę w marcu 2001 r. Trzej główni bohaterowie to
dziennikarze śledczy. John Fitzgerald Byers, Richard „Ringo”
Langly i Melvin Frohike wydają gazetę „The Lone Gunman”
(„Samotny Strzelec”). Tytuł czasopisma to ironiczna aluzja do
werdyktu Komisji Warrena, która orzekła, że Prezydent John F.
Kennedy został zabity w wyniku działań samotnego strzelca, Lee
Harvey’a Oswalda, a nie zorganizowanego spisku.
„The Lone
Gunman” pisze o wydarzeniach, którymi nie zajmują się
wysokonakładowe publikacje. „Jest przekomiczny” – mówi Morris
Fletcher, pracujący dla Majestic-12 specjalista od dezinformacji. –
„To dlatego pozostawiam was przy życiu. Gdybym was zabił, byłoby
to jak zabicie redaktorów magazynu «Mad»”.
Byers,
Frohike i Langly zazwyczaj zajmują się nietypowymi sprawami –
poszukują samochodu napędzanego wodą, pomagają wrócić do
rzeczywistości Adamowi Burgessowi, który żyje w wirtualnym
świecie, oczyszczają z zarzutów szpiegostwa Kapitana Toby’ego,
prezentera telewizyjnego programu dla dzieci. Nieufnie patrzą na
rząd amerykański i współpracujące z nim korporacje.
Stefan
Kisielewski napisał w jednym z felietonów, że „tylko wariat mówi
głośno to, co wszyscy myślą, a czego umówili się nie wyjawiać,
i tylko określając go jako posiadającego «wariackie papiery»,
można się przed złymi skutkami jego niedyskrecji obronić”1.
Samotni Strzelcy są właśnie takimi „wariatami”.
Głównym
bohaterom serialu od drugiego odcinka towarzyszy Jimmy Bond – pełen
dobrych chęci i zapału, choć niezbyt rozgarnięty i zwykle dość
naiwny. (Podczas porządkowania archiwum Bond umieszcza materiały
oznaczone „Warren Commission” nie pod literą „W”, ale pod
„T” – jak „The Warren Commission”; gdy Byers cytuje słowa
Tomasza Jeffersona: „Lepiej żeby stu winnych uniknęło kary, niż
aby jeden niewinny został skazany”, Jimmy myśli, że to z serialu
The
Jeffersons.)
Jimmy traktuje współpracę z trójką bohaterów nie tylko jako
misję, której cel to „bronienie bezbronnych”, ale również
jako dobrą zabawę. Z radością podszywa się pod Elvisa Presleya
czy Dyrektora FBI, Waltera Skinnera.
Samotni
Strzelcy nie cofają się przed prowokacją. Ich entuzjazm i
zaangażowanie powodują, że często wpadają w kłopoty.
W siódmym
odcinku serii badają sprawę skazanego na śmierć Douglasa
Pfeiffera. Chcą się z nim skontaktować. Byers i Jimmy
postanawiają, że będą w tym celu udawać więźniów. Langly,
korzystając ze swoich umiejętności hakera, wciąga ich na listę
skazanych i wkrótce dwaj bohaterowie lądują w tym samym zakładzie,
co Pfeiffer.
Pozostali
na wolności Langly i Frohike nie mają jak skontaktować się z
uwięzionymi – zapomnieli wyposażyć ich w odpowiedni sprzęt.
Zwracają się więc o pomoc do tajemniczej hakerki znanej jako Yves
Adele Harlow. Yves, złodziejka i specjalistka od kamuflażu, czasami
współpracuje, a czasami rywalizuje ze Strzelcami.
„Byers i
Jimmy w celi śmierci?” – pyta z niedowierzaniem Yves. – „Czy
nikomu z was nie przyszło do głowy, żeby podawać się za
strażników, adwokatów albo oficjalnych gości z biura
gubernatora?”. „Nie tak robiono to w Drużynie
A
(The
A-Team)”
– wyjaśnia Langly.]
Innym razem
Strzelcy włączają się do wywiadu z senatorem Richardem
Jeffersonem (aluzja do Williama Jeffersona Clintona), którego
podejrzewają o zamordowanie kochanki. Langly podpowiada
dziennikarzowi przeprowadzającemu wywiad z senatorem niewygodne i
dość wulgarne pytania. „Skąd on wziął te pytania?” –
zastanawia się siedzący w wozie transmisyjnym producent. „Myślę,
że po prostu wymyśla je na poczekaniu” – mówi technik. „Jest
na to za głupi” – tłumaczy producent. I rzeczywiście – po
chwili orientuje się, kto stoi za prowokacją. Samotni Strzelcy
zostają zatrzymani.
Po kilku
godzinach opuszczają areszt. Udają się na policyjny parking, aby
odebrać swój skonfiskowany samochód – stary model Volkswagena
Transportera, który Jimmy określa dumnie: „Ruchome Stanowisko
Dowodzenia”. Policjant wypuszcza Strzelców z więźniarki i czyni
kilka aluzji do długich blond włosów Langly’ego – sugerując,
że jest on kobietą. Zirytowany Ringo domaga się przeprosin i
wygłasza dłuższy monolog, zakończony słowami: „Wiesz, jaka
jest różnica między tobą a mną? Nie chodzi o włosy, ani o wąchy
nad twoim wielkim dziobem. Różnica między tobą a mną polega na
tym, że...” „Różnica między tobą a mną polega na tym, że
ja mam giwerę” – ucina policjant.
Ta scena
może posłużyć za doskonały temat do dyskusji między
zwolennikami anarchokapitalizmu a konserwatywnymi liberałami. Obydwu
tym grupom zależy na ograniczeniu wpływu państwa na gospodarkę i
prywatne życie ludzi. Zwolennicy anarchokapitalizmu opowiadają się
za całkowitym zanikiem państwa – łącznie z jego aparatem
przymusu w postaci sił zbrojnych. Konserwatywni liberałowie
popierają koncepcję tzw. państwa minimum, które dysponuje silną
policją i wojskiem.
Dopóki
państwo dysponuje siłami zbrojnymi, dopóty może egzekwować
ustanowione przez siebie prawa, żądać podatków, prowadzić w
firmach przymusowe inspekcje, aresztować i skazać dowolnie wybraną
osobę. Gdyby nie istniały państwowa policja i wojsko, rząd nie
miałby jak wymuszać na ludziach posłuszeństwa. Mógłby tworzyć
coraz nowsze i absurdalniejsze przepisy, ale w praktyce nikt nie
musiałby się do nich stosować.
Jak długo
istnieją rządowe wojsko i policja, a społeczeństwo pozostaje
rozbrojone, tak długo rozstrzygającym argumentem w każdym sporze
człowieka z państwem pozostają słowa: „Różnica między tobą
a mną polega na tym, że ja mam giwerę”.
Samotni
Strzelcy często popadają w zatargi z prawem. Ich pierwsza wspólna
przygoda – opowiedziana w serialu Z
archiwum X2,
z którego wyewoluowała seria The
Lone Gunmen
– zakończyła się w areszcie w Baltimore.
Jest maj
1989 r. Na targach elektroniki Byers reprezentuje Federalną Komisję
Łączności. Frohike i Langly wynajmują po stoisku i oferują
dekodery pozwalające odbierać telewizję kablową bez płacenia
abonamentu.
Byers ulega
prośbom tajemniczej kobiety, która przedstawia się jako Holly, i
włamuje się do komputerów Departamentu Obrony. Odnajduje potrzebny
kobiecie plik – niestety, zaszyfrowany. John zwraca się z prośbą
o pomoc do Melvina Frohike.
Kilka minut
później do hali targowej wpadają agenci FBI i żandarmeria, a
Holly gdzieś znika. Byers i Frohike orientują się, że sprawa jest
poważna. Melvin proponuje, żeby włamać się do komputerów FBI i
uzyskać nieco więcej informacji: „Znam kogoś, kto potrafi to
zrobić”. „Mówisz o popełnieniu z premedytacją przestępstwa
wymierzonego w rząd Stanów Zjednoczonych!” – oburza się Byers.
„Twojego drugiego już dzisiaj przestępstwa” – replikuje
Frohike. – „Witaj po Ciemnej Stronie Mocy”.
Dwaj
hakerzy kontaktują się z Richardem Langlym, który dostaje się do
rządowych systemów. Trójka bohaterów wpada na trop afery: rząd
amerykański planuje przetestowanie na cywilach gazu wywołującego
uczucie strachu i paranoję3.
Byers, Langly i Frohike zaczynają dokładnie badać sprawę, stykają
się z rządowymi zabójcami i porywaczami; dowiadują się, że
mainstreamowych mediów nie interesuje prawda, która podkopywałaby
powszechnie przyjęte przeświadczenia; poznają agenta FBI, Foxa
Muldera, który też zaczyna nabierać podejrzeń co do moralności
działań aparatu państwowego Stanów Zjednoczonych.
Spośród
trójki bohaterów tylko Frohike marzył w dzieciństwie o pracy
dziennikarza. Nie spodziewał się jednak, że będzie pisał do
powszechnie lekceważonej gazety, której redaktorzy gnieżdżą się
w nieco obskurnym magazynie gdzieś w Takoma Park w Maryland. Miało
to wyglądać inaczej: „Dokonam wielkich rzeczy, a później je
opiszę. Ludzie będą chłonęli każde moje słowo”4.
Młody
Langly, dorastający na farmie, planował zarobienie milionów w
branży komputerowej. Byers marzył o karierze biurokraty. Chciał
pracować dla rządu USA i „szerzyć demokrację na całym
świecie”.
Serial
liczy zaledwie trzynaście odcinków. Po ich wyemitowaniu stacja
telewizyjna Fox zrezygnowała z kontynuowania serii, twierdząc, że
ma ona zbyt słabą oglądalność.
Odcinek
Wszystko
o Yves,
w którym widzowie zaczęli dowiadywać się czegoś więcej o
tajemniczej nemesis bohaterów, nie doczekał się odpowiedniej
kontynuacji. Historię zamknięto nieco wymuszonym Jump
The Shark,
zrealizowanym jako odcinek Z
archiwum X5.
Najgłośniejszy
odcinek to pilot serialu, wyemitowany po raz pierwszy 4 marca 2001 r.
Strzelcy badają okoliczności śmierci Bertrama Byersa (ojca Johna).
W trakcie śledztwa dowiadują się, że rząd USA ma zamiar dokonać
zamachu terrorystycznego na terenie Stanów Zjednoczonych. Plan
przewiduje uderzenie samolotem w World Trade Center. Zimna Wojna się
skończyła, a producentom broni brakuje zamówień rządowych.
Wystarczy przeprowadzić spektakularny atak, oskarżyć jakiegoś
dyktatora o jego dokonanie, zaatakować rządzony przez dyktatora
kraj i tym sposobem sztucznie stworzyć popyt na uzbrojenie wojskowe.
Bohaterowie
prowadzą dziennikarskie śledztwa z uśmiechem i często niezaradnie
– jednak Byers domaga się od wszystkich Strzelców profesjonalizmu
i odmawia publikowania niesprawdzonych informacji.
Niezależnie
od tego, czy historię ludzi, którzy z pasją i zaangażowaniem
walczą o American Dream, potraktujemy z większym czy z mniejszym
przymrużeniem oka – serial Samotni
Strzelcy
zapewni nam co najmniej kilka godzin dobrej zabawy.
_______
Samotni
Strzelcy
(The
Lone Gunmen),
USA 2001. Pomysłodawcy serialu: Chris Carter, Vince Gilligan, John
Shiban, Frank Spotnitz. Występują: Tom Braidwood, Bruce Harwood,
Dean Haglund, Zuleikha Robinson, Stephen Snedden i inni.
[2007]
Łukasz Kowalski
Gra
komputerowa Deus
Ex
Dzieła
kultury często spływają po odbiorcach jak woda po gęsi.
„Widziałeś
wczoraj film?”
„No,
fajny był.”
„Czytaliście
tę nową książkę?”
„No,
fajna była.”
„Niezła
jest ta gierka!”
„No,
fajna.”
„A co w
niej było takiego fajnego?” – na to pytanie już trudniej
odpowiedzieć. Może dlatego, że rzadko bywa zadawane. Nie tylko z
tego powodu, że wiele dzieł kultury, szczególnie współczesnej,
jest bardzo niskiej jakości. Odbiorcy nierzadko podchodzą do
klasyki z nonszalancją i lekceważą szczegóły.
Wydaną w
2000 r. grę komputerową Deus
Ex
można potraktować jak zwykłą „strzelankę”. Ale nie warto.
Jeżeli liczysz wyłącznie na to, że po raz kolejny gra komputerowa
pozwoli ci w wymyślny sposób położyć trupem kilkuset wrogów, DX
znuży cię po kilkunastu zaledwie minutach. A jeśli nawet ukończysz
grę, prując z karabinu do wszystkiego, co się rusza, nic z niej
nie zrozumiesz.
Producent i
szef zespołu twórców gry, Warren Spector, napisał, że „robiło
mu się niedobrze na myśl o durnych sceneriach w stylu fantasy oraz
inwazjach kosmitów” i dlatego postanowił zrobić grę, w której
„wszystko byłoby rzeczywiste, oparte na jakimś fakcie”6.
Akcję gry
umieszczono w roku 2052. Gdy jednak przyjrzymy się szczegółom
świata Deus Ex, zauważymy, jak wiele zawartych w grze prognoz już
stało się rzeczywistością albo spełnia się na naszych oczach.
Rządy inspirujące terroryzm i wykorzystujące go jako straszak w
celu ograniczania wolności ludzi. Podważanie prawa do secesji i
wysiłki w celu stworzenia Państwa Światowego (w DX dąży do tego
kierowana przez Boba Page’a organizacja Majestic-12). Świat
masowej inwigilacji, którą na równi z państwami uprawiają
prywatne korporacje. (W świecie Deus Ex Organizacja Narodów
Zjednoczonych używa systemu Echelon IV do szpiegowania wszelkiego
rodzaju przekazów elektronicznych.) Próby stworzenia z pomocą
klonowania i biotechnologii „Nowego Człowieka”, który stanie
się równy Bogu. Media, które zajmują się głównie tworzeniem
iluzji na potrzeby mas. Pielęgniarka w państwowej przychodni, która
tłumaczy: „Proszę zrozumieć, że bezpłatna klinika musi
pobierać opłaty za niektóre usługi, aby pokryć podstawowe
wydatki”. Nachalna propaganda cywilizacji śmierci. (W skrzynce
mailowej jednego z bohaterów DX znajdujemy reklamę firmy KVORK
Inc., która zachęca do poddania się eutanazji. W wiadomości
zatytułowanej „Zmęczony życiem?” dyrektor ds. rozwoju, Derek
Schmitt, namawia do popełnienia samobójstwa, ponieważ to „jedyny
realny wybór, jaki kiedykolwiek mamy”. Twierdzi, że
pacjent-samobójca przyczynia się do poprawy kondycji ludzkości:
„zmniejsza bowiem liczbę osób korzystających z kurczących się
zasobów naturalnych Ziemi”. Wreszcie – przedstawia zachętę
finansową, informując o tym, że Kongres Stanów Zjednoczonych
zezwala na wypłatę sumy 10.000 kredytek wskazanemu przez samobójcę
przed śmiercią beneficjentowi).
Jednocześnie
to świat, w którym wciąż można spotkać ludzi gotowych przyjść
innym z pomocą – czasem bezinteresownie, czasem w zamian za jakąś
przysługę. Enklawy wolnego rynku wciąż funkcjonują. (Podczas
podróży po świecie wielokrotnie przekonujemy się o korzyściach
wolnego handlu; możemy dokonać obfitych zakupów w nowojorskiej
siedzibie Smugglera, który pracuje jako przemytnik; inne potrzebne
do wykonania misji narzędzia też da się nabyć poza wiedzą
organów skarbowych państwa; kiedy odwiedzamy paryski sklep z
elektroniką, Tracer Tong doradza: „Nie wyrzucaj w takich miejscach
pieniędzy. Możesz dostać wszystko, co chcesz, za dwie kredytki na
czarnym rynku w Azji”). Mózg ludzki pozostaje jeszcze poza naszą
fizyczną kontrolą. Wciąż można swobodnie myśleć, chociaż
zewsząd atakuje nas propaganda.
Bohater,
którym kierujemy, to JC Denton. Na ekranie obserwujemy otaczający
nas świat jego oczami. Autorzy gry postarali się wiernie oddać
atmosferę i wygląd odwiedzanych przez nas miejsc – czy są to
ulice Nowego Jorku, czy paryskie katakumby, czy hongkońska siedziba
megakorporacji VersaLife, która zajmuje się biotechnologią.
Nasz
bohater może inicjować rozmowy, odpowiadać, kiedy ktoś go
zaczepi, oraz przysłuchiwać się dyskusjom innych osób – jawnie
lub podsłuchując. Często zdarza się, że – tak jak w życiu –
nie uczestniczy w rozmowie od początku, ale włącza się do niej
dopiero w środku. Treści niesłyszanych przez nas fragmentów
dyskusji możemy się tylko domyślać; autorzy Deus
Ex
zadbali jednak o to, aby w każdej sytuacji, gdy nasz bohater włącza
się do rozmowy jako czynny lub bierny uczestnik, usłyszał coś
istotnego.
Wszystko
zaczyna się na terenie bazy treningowej Koalicji Antyterrorystycznej
ONZ (UNATCO). Powstały w wyniku dokładnie zaplanowanych
eksperymentów naukowych JC Denton, wyposażony w nadnaturalne
umiejętności wojownik XXI wieku, przechodzi szkolenie, które zrobi
z niego perfekcyjną maszynę do zabijania. Ma służyć w UNATCO
jako superżołnierz, najbardziej zaawansowana broń organizacji,
chcącej pełnić funkcję „światowego żandarma”. Po
zakończonej sesji treningowej Dentonowi gratulacje składa sam Bob
Page, autor pomysłu powołania go do życia, „stwórca” naszego
bohatera.
Sztucznie
„wytwarzani” wojownicy to tylko narzędzia do ostatecznego celu,
jakim jest urzeczywistnienie nowego porządku, Nowej Ery, w której
Bob Page chce zająć miejsce Boga. Sposobem na to ma być dokonanie
zuchwałych zamachów terrorystycznych i wywołanie światowej
epidemii Szarej Śmierci za pomocą sztucznie stworzonego wirusa
(kontrolowana przez Page’a firma VersaLife produkuje zarówno
wirusa, jak i antidotum, zwane Ambrozją). Zastraszeni ludzie mają
dobrowolnie wyrzec się wolności i pogodzić z narzuconą im władzą.
Pierwszą
misję JC Dentona stanowi zdobycie opanowanych przez – jak
przedstawia to naszemu bohaterowi UNATCO – „terrorystów” z
secesjonistycznej organizacji NSF7,
ruin Statuy Wolności i przesłuchanie przywódcy zajmującego ten
teren oddziału.
Kiedy
budowla zostaje opanowana, a Leo Gold poddaje się, JC może go
przesłuchać. Przesłuchanie z czasem przeradza się w dyskusję.
Gold zasiewa w naszym bohaterze pierwsze ziarna zwątpienia w
moralność działania UNATCO. Zadaje też szereg pytań, nad którymi
nasz bohater wcześniej w ogóle się nie zastanawiał: „Czy
kiedykolwiek pytałeś, po co to wszystko? Inwigilacja, policja,
prawo pozwalające strzelać bez ostrzeżenia? Czy to jest wolność?”.
Mówi o tożsamości naszego bohatera: „UNATCO uczy nastolatków
walczyć, kiedy to jeszcze wydaje się grą, i – spójrz na siebie
– jesteś maszyną do zabijania!”. Podaje liczby: „dlaczego
duże firmy produkujące samochody płacą podatek 2%, podczas gdy
ludzie przy taśmie montażowej płacą 40%?” i przedstawia swoją
teorię: „To się nazywa konsolidacja. Wzmocnić rządy i
korporacje, osłabić jednostki”.
Podobne
pytania zadaje później naszemu bohaterowi sponsor NSF, Juan
Ivanovich Lebedev. Mówi o kwestiach podstawowych: „Pytanie, jakie
musisz sobie zadać – dziwię się, że tego dotychczas nie
zrobiłeś – jest oczywiste: Kim jestem? Kto mnie stworzył i w
jakim celu?”.
Świat Deus
Ex
to świat nieustannej dyskusji. Bohaterowie rozmawiają z JC Dentonem
i z sobą. Najsilniejszą bronią nie są ani granaty, ani karabiny
plazmowe, ani nanotechnologiczne miecze (można zresztą przejść
całą grę nie zabijając ani jednej osoby), ale idee.
„Idee
mają większą moc niż armie, bo armie powstały przede wszystkim
dzięki ideom i idee sprawiają, że idą one do boju (gdyby tak nie
było, to politycy nie musieliby wkładać tyle wysiłku w działanie
machiny propagandowej). Gdy idea zyskuje powszechne poparcie, nie
zabiją jej wszystkie karabiny świata” – piszą Linda i Morris
Tannehillowie8.
Leo Gold
ujmuje to krótko: „Idei nie da się zwalczać za pomocą kul”.
Philip K.
Dick pisał: „Podstawowym narzędziem manipulacji rzeczywistością
jest manipulacja słowami. Jeżeli potrafisz kontrolować znaczenie
słów, potrafisz kontrolować ludzi, którzy muszą tych słów
używać”9.
Przypomina
o tym Chad Dumier, lider kryjącej się w paryskich katakumbach
antyrządowej organizacji Silhouette: „Retoryka Waszyngtonu
bardziej przyczyniła się do zniszczenia wolności, niż wszystkie
armie i siły policyjne na świecie. [...] Kiedy rządowa inwigilacja
i zastraszanie nazywane są «wolnością od terroryzmu» albo
«wyzwoleniem od przestępczości», wolność i wyzwolenie stają
się słowami pozbawionymi znaczenia. [...] Przedmiotem toczonej
wokół nas wojny jest znaczenie słów. [...] Każdy napis, każda
wypowiedź, każdy gest usiłuje zdominować znaczenie słów”.
Twórcy
Deus
Ex
w prowadzonych przez bohaterów dyskusjach starają się zadawać
pytania: „Co jest realne? Co jest iluzją, tworzoną na doraźne
potrzeby? Czym jest wolność i jakie są jej granice? Na czym polega
kłamstwo? Jakie są motywy ludzkiego postępowania?”. Liczebność
wojsk, siła ognia policji oraz innych formacji zbrojnych stoją na
drugim planie.
Annette i
Charlotte rozmawiają w paryskim klubie La
Porte de l’Enfer
na temat wartości życia i miejsca człowieka w społeczeństwie
budowanym na kształt zakładu produkcyjnego. Charlotte mówi:
„Teraz, gdy tylko niewielu ludzi tworzy bogactwo – naukowcy,
inżynierowie, bankowcy i tak dalej – potrzebujemy, aby tych
niewielu porozumiało się ponad głowami biernej masy, jaką stała
się reszta z nas”. Annette nie zgadza się z negowaniem wartości
życia ludzkiego: „Mówimy o przyrodzonej wartości jednostki, a
nie użyteczności ekonomicznej”. Charlotte uważa jednak, że
„każdy stał się częścią siły roboczej w systemie fabryk,
mniej więcej równy wszystkim innym, i dlatego stanowi zbędny zasób
ludzki”.
Sztuczna
inteligencja, Morpheus, tłumaczy, dlaczego tak wiele osób nie ma
nic przeciwko totalnej inwigilacji: „Ludzie odczuwają przyjemność,
kiedy są obserwowani. Rejestruję uśmiechy na ich twarzach, gdy
opowiadam im, kim są. [...] Potrzebę bycia obserwowanym i
rozumianym kiedyś zaspokajał Bóg”, a gdy ludzie utracili wiarę
w Niego, Jego miejsce zajęły „posiadające własną świadomość
systemy, które zbudowaliście, aby urzeczywistnić prawdziwie
wszechobecną obserwację i ocenę”.
Deus Ex
nie podaje gotowych odpowiedzi na zadawane pytania. Przedstawia za to
wiele rozmaitych punktów widzenia, łącznie z tymi, które
zazwyczaj zbywa się stwierdzeniem: „Wierzysz w teorie spiskowe?”.
Twórcy gry nie uciekają się do wyrażeń-wytrychów, za pomocą
których można bezmyślnie zdyskredytować dowolną opinię. Nie
koncentrują się na pytaniu: „Czy to jest teoria spiskowa?”,
tylko: „Czy to jest prawda?”.
Twórców
większości gier komputerowych nie interesują motywy postępowania
postaci. Zwykle jest się „tym dobrym”, który ma „rozwalić”
„tych złych”. Co oznacza „dobry”? Kto jest „zły” i
dlaczego? Te pytania są nieistotne. Ważne, żeby trup słał się
gęsto.
Autorzy
Deus
Ex
tymczasem zachęcają do zastanowienia nad moralnym wymiarem
postępowania gracza. Bohater, którym kierujemy, może siać
zniszczenie i eliminować wszystko, co się rusza – ale może
również powstrzymać się od niszczycielskich działań. Niektóre
ze spotykanych przez nas osób zachęcają do stosowania bezkrwawych
rozwiązań. Inne są za tym, aby minimalizować liczbę ofiar.
Twórcom DX
zależało na tym, aby gracz uczestniczył we współtworzeniu
fabuły, a nie ślepo podążał wytyczoną przez nich ścieżką.
Jak stwierdził lead
designer
Harvey Smith, chodziło o zachęcenie graczy do zadania sobie
pytania: „Czy jestem gotów zapłacić cenę danego wyboru? «Wybór»
i «następstwo» były słowami najczęściej wymawianymi w trakcie
tworzenia gry. Na co zda się podejmowanie przez gracza decyzji,
jeśli wszystkie wybory prowadzą do tego samego rezultatu? Bez
realnych, przewidywalnych konsekwencji wybór nie ma znaczenia”10.
Każdy
szczegół coś znaczy. Fragment porzuconej gdzieś na stoliku
książki Człowiek,
który był Czwartkiem,
który odnosi się do aktualnej sytuacji naszego bohatera. Informacja
o tym, że Richard Hundley chętnie bierze łapówki – dzięki temu
dostaniemy się do laboratoriów VersaLife. Loginy i hasła:
smashthestate, tjefferson, apinkerton, schadenfreude, chameleon,
valleyforge, newrevolution, skywalker, pynchon, uberalles,
panopticon. Imiona i nazwiska bohaterów: T. More, Gary Savage, dr
Moreau, porucznik Maxwell Hammer.
Poczta
elektroniczna stała się w świecie Deus
Ex
wszechobecnym medium komunikacyjnym. Wśród e-maili znajdujemy
reklamy, wymianę informacji między kolegami z pracy, apele o treści
politycznej, instrukcje, zaproszenie od znajomego na piwo...
Czytamy
wzorowane na prawdziwych raporty – na przykład doniesienia CIA o
sytuacji w Hong Kongu, czy też informacje adresowane do nowojorskiej
Rady Miasta na temat uzdatniania wody do picia. Są też inne
dokumenty: rejestr hotelowych gości, książka z dedykacją, a nawet
przepisy kulinarne (między innymi francuska receptura na koguta w
winie).
W grze
siedmiokrotnie pojawiają się wyjątki z wymyślonej na potrzeby
Deus
Ex
sensacyjno-kryminalnej powieści Cień
Jakuba.
Fragmenty rozdziałów są jednocześnie luźnymi aluzjami i
nastrojowymi komentarzami do działań naszego bohatera.
Z gazet i
elektronicznych biuletynów dowiadujemy się o tym, co dzieje się w
różnych miejscach na świecie. Zanim dotrzemy do Paryża, możemy
już wiedzieć co nieco o panującej tam sytuacji – jeżeli
wcześniej zaglądaliśmy do informacji na ten temat.
W świecie
Deus
Ex
każdy napotkany człowiek jest ważny.
Zdecydowana
większość twórców gier stawia na monotonię i jednowymiarowość
postaci. Mamy hordy potworów i zastępy wojaków, licznych
przywódców i niesamowite wilkołaki. Wszystkie te postaci różnią
się od siebie rodzajem uzbrojenia, wzrostem, ubarwieniem, sposobem
prowadzenia walki – tylko charakter, osobowość wszystkie mają
takie same.
W Deus
Ex
zróżnicowano psychikę poszczególnych postaci. Owe postacie to
paryski zamiatacz ulic, wpływowi biznesmeni, nowojorscy bezdomni,
członkowie hongkońskich triad, rodzice i dzieci, szefowie i
podwładni, ludzie o różnym temperamencie i światopoglądzie.
Osoby, które, jak w realnym świecie, żyją tu i teraz i na bieżąco
podejmują decyzje.
Autorzy nie
ograniczyli się do pokazania kilku będących tematem powszechnej
debaty tematów moralno-społecznych. Oczywiście, poprzez rozmowy
bohaterów Deus
Ex
i działania JC Dentona dyskutują o postępach techniki, o cenzurze
w mediach, o funkcjonowaniu gospodarki opartej na pieniądzu
elektronicznym – ale nie tylko. Zadania, o których wykonanie
proszą naszego bohatera różne osoby, są związane nie tylko z
zagadnieniami o charakterze globalnym. Czasem chodzi im o problem
lokalny, a niekiedy wyłącznie prywatny. Wśród decyzji, które
wpływają na losy licznych społeczności, a nawet świata, JC
Denton znajduje czas, aby na prośbę Gilberta Rentona zainteresować
się losem jego córki, włóczącej się po Nowym Jorku, pomaga
usunąć awarię wody na stacji metra Brooklyn Bridge, uwalnia dwójkę
zakładników przetrzymywanych przez MJ-12 w paryskich katakumbach,
przywozi cierpiącemu na Szarą Śmierć Stantonowi Dowdowi fiolkę
Ambrozji...
Podczas
swoich podróży po całym świecie, kontaktów z wysoko postawionymi
urzędnikami, naukowcami i plutokratami, JC Denton nie zapomina o
rozmowie z barmanką czy uliczną sprzedawczynią gazet. Przysłuchuje
się dwojgu ludzi, którzy rozważają kwestię kupienia ratującej
życie Ambrozji od handlarza narkotyków. Słucha dyskusji
koczujących w nowojorskiej Free Clinic bezdomnych – jeden z nich
wspomina dawną bitwę oddziałów, w których służył, przeciwko
NSF; drugi opowiada o swoich projektach artystycznych –
przedstawieniach teatralnych i rzeźbach (właśnie pracuje nad
Napoleonem
z Notting Hill).
JC podsłuchuje, jak strażnik na chińskim statku transportowym Wall
Cloud wyjaśnia koledze mechanizm pozwalający Waltonowi Simonsowi i
FEMA dokonać bezkrwawego przejęcia władzy nad całym aparatem
państwowym Stanów Zjednoczonych.
Świat JC
Dentona nie ogranicza się do lśniących czystością i tysiącami
refleksów świetlnych wnętrz biurowców. Nasz bohater znajduje też
czas na kontakt z rzeczywistością najbardziej szarą, brudną i
brutalną.
Bohaterowie
Deus
Ex,
choć wirtualni, to osoby z krwi i kości. Poszczególne postacie
cały czas na siebie oddziałują, zmieniają poglądy, próbują
przekonywać do swoich racji; nieustannie następują między nimi
interakcje.
Autorzy gry
uczciwie pokazują motywacje postępowania poszczególnych postaci.
Bohater nie jest na zawsze przywiązany do danej roli – może
zmienić swoje poglądy i zacząć działać w sposób odmienny od
dotychczasowego. Twórcy Deus
Ex
starali się wydobyć na pierwszy plan indywidualność bohaterów –
napotykane przez JC Dentona osoby są gotowe wdać się z nim w
rozmowę, przekazać pewne informacje, ostrzec go albo zaoferować
pomoc.
Każdy z
bohaterów ma własny światopogląd: szef UNATCO Joseph Manderley i
podpity gość hongkońskiego klubu nocnego, wpływowy iluminata
Morgan Everett i bezdomny, który gnieździ się w pobliżu stacji
benzynowej.
W Deus
Ex
jako bohaterowie nie występują masy. O wydarzeniach dotyczących
dużej liczby ludzi informują JC Dentona głównie środki przekazu;
on sam spotyka się z jednostkami, z których każda stanowi
niezwykle istotną część świata przedstawionego.
Nasz
bohater nieustannie dokonuje autonomicznych wyborów.
UNATCO
zleca naszemu bohaterowi zabójstwo lidera NSF, Juana Lebedeva. Mamy
wykonać tę misję wspólnie z agentką Anną Navarre, która lubi
rozlew krwi.
Możemy bez
zastanowienia i bez słowa zamordować Lebedeva – usłyszymy wtedy
z ust współtowarzyszki pochwałę.
Inna
możliwość: Lebedev poddaje się, a JC Denton zaczyna z nim
rozmawiać. Chwilę później przybywa Anna Navarre i mówi: „Dobra
robota. Dokończ ją”. „Poddał się. To nieuzbrojony więzień –
chronią go przepisy UNATCO” – oponuje nasz bohater. Agentka
wydaje rozkaz: „Zabij więźnia. [...] Ja tu teraz dowodzę. Jesteś
bezwartościowy, jeżeli nie słuchasz prostych rozkazów”. Jeżeli
spełnimy polecenie, Navarre nam pogratuluje („Jesteś jednym z
nas. Przyznaję, miałam wątpliwości”) i zapewni o bezkarności
(„W papierach możemy napisać, co chcemy”).
Kolejne
rozwiązanie: ignorujemy rozkaz Navarre i kontynuujemy rozmowę z
Lebedevem. Agentka sama usiłuje wykonać egzekucję. Jeżeli się to
uda, słyszymy pod naszym adresem: „Manderleyowi [dyrektorowi
UNATCO] nie spodoba się twoja niesubordynacja”.
Nasz
bohater może też ochronić Juana Lebedeva przed zamordowaniem,
eliminując Annę Navarre.
Autorzy
Deus Ex nie zapominają o czynniku ludzkim, który tak często
niweczy najdokładniej przemyślane plany. Gdy JC próbuje dostać
się do brooklyńskich doków, pomagają mu żołnierze US Army,
mający teoretycznie chronić bazę przed intruzami. Żołnierze
patrzą podejrzliwie na działających w bazie agentów FEMA11.
Mówią: „FEMA popełnia duży błąd, jeśli sądzi, że ślepo
wypełniamy rozkazy” i wpuszczają naszego bohatera do środka.
Po
wprowadzeniu w USA stanu wojennego gubernatorzy Kolorado, Teksasu i
Kalifornii odmawiają podporządkowania się prezydenckiej
dyrektywie, która daje szeroki zakres władzy dyrektorowi FEMA,
Waltonowi Simonsowi. Wiele oddziałów Gwardii Narodowej idzie w
rozsypkę. Generał Ed Garner oficjalnie ogłasza, że nie wyda
żadnego rozkazu, który mógłby doprowadzić do śmierci cywili.
Ludzie nie
są maszynami, nie są w żaden nieodwołalny sposób zdeterminowani.
Najdobitniej dowodzi tego postać głównego bohatera gry oraz sam
jej tytuł, będący skróconą formą terminu deus
ex machina
(Bóg z maszyny). To zaczerpnięte z techniki teatru greckiego
określenie oznacza „niespodziewany i nienaturalny udział osoby
lub wypadku w rozwiązaniu jakiejś sytuacji”12;
urządzenie teatralne „za pomocą którego wprowadzano na scenę
tragedii greckiej niespodziewanie zjawiające się bóstwo. W
późniejszym znaczeniu zwrot określający nagły zwrot akcji,
najczęściej niespodziewane zakończenie. W potocznym sensie
określenie niespodziewanego rozwoju zdarzeń”13.
Będący
Deus
Ex Machina
JC Denton, stworzony na polecenie Boba Page’a agent, mający pełnić
rolę maszyny do zabijania na usługach międzynarodowej mafii
rządzących, wbrew intencjom swych „stwórców” zaczyna
samodzielnie myśleć, analizować swoją sytuację i buntuje się
przeciwko swym samozwańczym panom.
Deus Ex
jest w gruncie rzeczy historią przemiany sposobu myślenia
kierowanego przez nas bohatera. Od przyjmowania wszystkiego, czym
karmią go przełożeni i media, do krytycznego spojrzenia na
rzeczywistość.
Pierwszym
przewodnikiem i inspiratorem niezależnego myślenia JC Dentona jest
jego starszy brat, Paul, który orientuje się, jakie są prawdziwe
cele Boba Page’a, opuszcza UNATCO i namawia nas do pójścia w jego
ślady.
Scenariusze
wielu filmów i gier komputerowych opierają się na schemacie „zły
policjant kontra dobry policjant”. „Dobry policjant” musi
schwytać „złego”, aby przywrócić porządek. Samą instytucję
policji państwowej uznaje się milcząco za dobrą i potrzebną.
Niektórzy ludzie wykorzystują tę „dobrą instytucję” w zły
sposób; należy ich ukarać, ale system ma trwać dalej. W ogóle
nie rozważa się możliwości, że sama instytucja państwowych sił
zbrojnych jest z zasady niemoralna.
JC Denton
rozmawia o tym z kwatermistrzem UNATCO, generałem Carterem. Carter
utrzymuje, że „dobrzy ludzie” nie powinni rezygnować z pracy w
organizacji wykorzystywanej do czynienia zła: „jeśli instytucja
ma solidny fundament – nie zaszkodzą jej przyziemne ambicje ludzi,
których zatrudnia”. Nasz bohater pyta: „Na co zda się uczciwy
żołnierz, skoro można mu rozkazać, żeby postępował jak
terrorysta?”.
Ta rozmowa
odbywa się wkrótce po tym, jak nasz bohater ucieka z więzienia
UNATCO na Liberty Island. Mimo że JC jest już oficjalnie ścigany
przez ONZ, które uważa go za „terrorystę” i „buntownika”,
Carter (formalnie wciąż pracownik Koalicji), pomaga mu w ucieczce.
Sieć
wzajemnych zależności między ludźmi jest w Deus
Ex
rozbudowana – jak w życiu. Carter powinien teoretycznie zaatakować
JC i próbować przeszkodzić mu w ucieczce – robi coś odwrotnego.
Sprzymierzeńców
znajdujemy na całym świecie.
W Paryżu
współpracujemy z Silhouette, która stawia na działalność
propagandową. Na przykład zamieszcza w elektronicznych biuletynach
informacyjnych odezwę: „Mieszkańcy Paryża, czy kiedykolwiek
podczas snu przewróciliście się z boku na bok, gdy zabierano wam
wolność? Czy słyszeliście ich, gdy mówili, że robią to w
waszym imieniu? Czy też może po prostu obudziliście się ze snu i
nigdy nie kwestionowaliście swojej niewoli? [...] My na to
pozwalamy, my wszyscy na to pozwalamy – ale nie jest za późno!
Jesteśmy wolni w naszych sercach i umysłach i to właśnie w nich
musi rozpocząć się prawdziwa rebelia. Uważajcie na tych, którzy
chcieliby nas zjednoczyć tylko po to, aby nas zniewolić. Uważajcie
na tych, którzy chcieliby uczynić nas bogatymi, ale pozbawili nas
duszy. Uważajcie na tych, którzy chcieliby zapewnić nam
bezpieczeństwo poprzez okradzenie nas z wolności. Kwestionujcie
wszystko. Nie wierzcie w nic. Działajcie tam, gdzie nie zdołają
was zauważyć, a nigdy nas nie pokonają”.
W Hong
Kongu JC Denton doprowadza do rozejmu między Triadami, a ich
przywódcy deklarują gotowość pomocy. Współpracujemy też z
naukowcem, Tracerem Tongiem, który w zamian za pomoc żąda od nas
pewnych przysług.
W USA
wspomagają nas Narodowe Siły Secesjonistyczne, opowiadające się
za powszechnym dostępem do broni (organizacja powstała, gdy władze
USA usiłowały rozbroić społeczeństwo) i prawem do odłączania
się od Unii. NSF zbrojnie przeciwstawiają się żołnierzom
Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Paul
Denton, gorący zwolennik prawa do secesji, krytykuje koncepcję
Państwa Światowego: „Kilku biurokratów w Nowym Jorku nie jest w
stanie podjąć dobrych decyzji dotyczących New Jersey, nie mówiąc
już o Paryżu czy jakiejś wiosce w Chinach. [...] Zwykli ludzie
nigdy nie odnoszą korzyści z rządu lub przedsiębiorstwa
działającego na skalę, której nie są w stanie pojąć”.
Powołanie do życia rządu światowego – Paul cytuje słowa Davida
Rockefellera – ma na celu „stworzenie ponadnarodowej władzy
elity intelektualnej oraz światowych bankierów”.
Jako jedną
z organizacji dążących do tworzenia scentralizowanych struktur
ponadpaństwowych wspomina się Unię Europejską. Kristi Amiel,
kelnerka w paryskiej kawiarni Enfant
Terrible,
tłumaczy szczupłość zapasów przerwą w dostawach. Przerwę
spowodował wprowadzony przez władze stan wojenny i związane z tym
ograniczenia w transporcie. JC mówi, że odpowiada za to
Majestic-12. Kristi myśli, że chodzi o Unię Europejską. Denton
prostuje: „To grupa spiskowców przejmująca kontrolę nad rządami
na całym świecie”. Kristi reaguje żywo: „Nie obchodzi mnie,
jak się nazwą. Widziałam to, od kiedy byłam małą dziewczynką;
intrygi korporacji, które mają uczynić z Europy jedno duże
państwo bez oddzielnych języków, kultur i upodobań”.
JC Denton
odwiedza też paryski hotel. Rozmawia tam z barmanem i mówi mu o
grupie spiskowców, którzy „chcą przejąć władzę nad światem”.
Barmanowi nie przeszkadza wprowadzony w Paryżu stan wojenny (nie
kursuje metro; krążące po ulicach roboty zaprogramowano tak, aby
strzelały do każdego, kto opuści swoją dzielnicę po zmierzchu;
drastycznie wzrastają ceny). Traktuje naszego bohatera z
pobłażaniem, jak nieszkodliwego wariata. Twierdzi, że o spiskach
mówią ci, którzy „chcą obwinić innych za swojego pecha”.
Autorzy
Deus
Ex
pokazują rozmaite postawy ludzkie. JC Denton spotyka osoby starające
się postępować moralnie. Spotyka zdrajców. Rozmawia z ludźmi,
którzy wybrali konformizm i tłumaczą swoje decyzje rzekomym
brakiem realnej możliwości wyboru.
W
opowiadaniu Sala
numer 6
Antoni Czechow opisał pracownika systemu ochrony zdrowia, Andrieja
Jefimycza, który tak tłumaczy swoje postępowanie: „Służę złej
sprawie i otrzymuję za to pensję od ludzi, których oszukuję;
jestem człowiekiem nieuczciwym; Ale przecież ja sam w sobie jestem
niczym; jestem tylko cząstką nieuchronnego zła społecznego;
wszyscy urzędnicy powiatowi są szkodnikami i za darmo pobierają
pensję... Czyli mojej nieuczciwości nie ja jestem winien, tylko
czasy... Gdybym się urodził o dwieście lat później, byłbym
inny”. Podobnie, zrzucając winę na okoliczności, tłumaczy się
JC Dentonowi doktor Corwell, pracownica kalifornijskiego
laboratorium, w którym dokonuje się eksperymentów genetycznych:
„Sama złożyłabym skargę na ten obiekt, ale w tej chwili
potrzebuję pracy”.
Paryżanka
Agathe usiłuje przekonać swego męża Joshuę, że ich syn dobrze
robi, służąc jako żołnierz MJ12. Joshua sprzeciwia się: „Nie
możemy pozwolić, aby Michel dokonywał morderstw na rozkaz Majestic
12”. Agathe oponuje: „Przynajmniej ma jakieś stanowisko. Jest
bezpieczny. [...] [MJ12] może kontrolować Europę przez
dziesięciolecia. Michel będzie musiał jakoś przetrwać”.
Pracownica
nocnego klubu w Paryżu, Cassandra, okrada swojego szefa
(„Powiedzieli, że kradnę, ale to nieprawda. Wszyscy inni robili
dokładnie to samo”); kradnie podwładny Juana Lebedeva, mechanik
lotniczy Harold („Czego się spodziewają? Z moją pensją?”);
kradnie Joseph, technik w paryskim metrze („Musiałem to zrobić!
Potrzebowałem pieniędzy!”).
Twórcy
Deus
Ex
zachęcają gracza do podejmowania decyzji aż do finału gry, który
rozgrywa się w amerykańskiej bazie wojskowej zwanej Strefą 51.
Wybieramy jedno z trzech rozwiązań proponowanych przez sojuszników,
którzy pomagali nam w trakcie rozgrywki.
Morgan
Everett proponuje, aby samemu trochę pospiskować – przejąć
stworzony przez Boba Page’a system i wykorzystać go do własnych
celów. Wpływać na losy świata zza kulis. Opanować epidemię i
pomóc ludziom zapomnieć o strasznych wydarzeniach z przeszłości.
Przywrócić na świecie demokrację kontrolowaną. Paul Denton tak
komentuje to rozwiązanie: „[Iluminaci] poluzują kontrolę
Majestic 12 nad rządami na świecie, dadzą ludziom trochę
wolności, ale w gruncie rzeczy będzie to dwudziestowieczny
kapitalizm: władająca korporacjami elita chroniona prawem i
przepisami podatkowymi”.
Sztuczna
inteligencja, Helios, proponuje JC Dentonowi, „zasymilowanie”
swojego „mózgu” z umysłem naszego bohatera. Helios twierdzi, że
byłby zdolny rządzić sprawiedliwie, ponieważ jest „pozbawiony
ludzkich ambicji”. JC jest mu potrzebny, aby stwierdzić, jak
wyglądają oczekiwania człowieka wobec władającego systemami
elektronicznymi na całym świecie „łagodnego dyktatora”. Helios
rozpoczął już proces przejmowania władzy w Hong Kongu. Odciął
energię budynkom rządowym, zlikwidował blokady drogowe i
zdelegalizował Triady. Mieszkańcy Hong Kongu podporządkowali się
nowemu władcy. Dlaczego? Paul Denton mówi: „chcą, aby drogi były
przejezdne i żeby gospodarka stanęła na nogi”.
Tracer Tong
proponuje zniszczenie stanowiącej centrum światowych sieci
komunikacyjnych i szpiegostwa elektronicznego Strefy 51 i wkroczenie
w „Nowy Ciemny Wiek, wiek miast-państw, rzemieślników, rządu na
skalę zrozumiałą dla jego obywateli”. Paul Denton mówi, że to
anarchizujące rozwiązanie może pomóc w „osiągnięciu
największej wolności”. Obawia się jednak, że zniszczenie
globalnego węzła komunikacyjnego pociągnie za sobą kryzys
gospodarczy.
Autorzy nie
zdołali umieścić w Deus
Ex
wszystkich elementów, które znajdowały się w projekcie gry.
Dodatkowe informacje na temat świata DX,
które nie znalazły się w grze lub o których tylko napomknięto,
można znaleźć w DX1
Continuity Bible.
Gra
otrzymała liczne nagrody i doczekała się specjalnego wydania Deus
Ex: Game of the Year Edition.
Zawiera ono zestaw narzędzi pozwalający graczom tworzyć własne
mapy i misje. Zaowocowało to pojawieniem się licznych modyfikacji
(modów), z których część znajduje się w fazie realizacji do
dziś.
Spośród
ukończonych na szczególną uwagę zasługuje udostępniony w 2004
roku Deus
Ex Zodiac.
Stworzyła go grupa entuzjastów pod kierownictwem Steve’a Tacka.
DX
Zodiac
opowiada o przygodach Paula Dentona – akcja dzieje się równolegle
do akcji Deus
Ex.
Wszystko rozgrywa się w nocy. Atmosferę niepewności podkreślają
ścieżka dźwiękowa autorstwa Steve’a Foxona i liczne aluzje do
serialu Z
archiwum X.
DX
Zodiac,
tak jak pierwowzór, zachęca do przemyślenia istotnych zagadnień
społecznych, gospodarczych i politycznych z ciągle przewijającym
się w tle pytaniem, które Paul Denton sformułował tak: „jakie
swobody przyzna państwo jednostce – albo raczej, przy jakich
swobodach sami będziemy mieli siłę trwać”.
_______
Deus
Ex.
Wydawca: Eidos Interactive & ION Storm, Austin 2000. Producent i
dyrektor projektu: Warren Spector.
[2007]
Łukasz Kowalski
Libertarianizm
w Kaczogrodzie
Komiks
pod tytułem Zarobek
na BOKu,
opublikowany w miesięczniku „Komiks Gigant”14
w przystępny sposób wyjaśnia pewne mechanizmy gospodarcze i
polityczne. Pokazuje też – na przykładzie miasta, w którym każdy
skrawek ziemi ma prywatnego właściciela – niektóre aspekty
funkcjonowania społeczeństwa wolnościowego.
Zaczyna się
zwyczajnie: „Kaczogród, dzień jak co dzień...” Zakorkowane
ulice, walające się wszędzie śmieci, niedokończone roboty
drogowe. Strajk części urzędników miejskich uniemożliwia budowę
autostrady.
Kaczor
Donald też ma kłopoty. „W spożywczym nie chcą mi sprzedawać na
kredyt” – skarży się siostrzeńcom. – „A gdy wykłócałem
się z ekspedientką, gliniarz wlepił mi mandat – tylko dlatego,
że zaparkowałem na torach tramwajowych! Wielkie rzeczy, wszyscy tak
robią!”. Donald odmówił zapłacenia mandatu – „Mamy strajk
stemplarzy i zanim policja połapie się w tym bałaganie, minie
kilka miesięcy! Pieniądze zostaną w mojej kieszeni!”.
(1. Służby
państwowe działają nieskutecznie i nie są w stanie wyegzekwować
stanowionego przez siebie prawa.
2. Przepisy
stanowione przez państwo są powszechnie lekceważone.)
„Jakie
pieniądze?” – pyta rezolutnie jeden z siostrzeńców.
Faktycznie, wujek Donald jest, jak zwykle, bez grosza przy duszy. Co
robić? Donald proponuje, aby udać się po pożyczkę do bogatego
krewniaka, Sknerusa McKwacza. Siostrzeńcy mówią, że mogą
„jedynie poprosić go o pracę”. Zastanawiają się tylko, czy
wuj znajdzie dla nich chwilę, bo zarządza obecnie Wydziałem
Finansowym Rady Miejskiej.
Burmistrzowi
zależy na tym, aby McKwacz „zapełnił miejską kasę”.
Donaldowi w zupełności by wystarczyło, gdyby Sknerus „napełnił
jego [Donalda] kieszenie”. Drze więc na strzępy mandat i udaje
się do ratusza. W drodze siostrzeńcy próbują przekonać Donalda,
że powinien „zatroszczyć się o wspólną własność”, bo w
przeciwnym razie grozi nam upadek cywilizacji. „Niech burmistrz się
tym zajmie! Ja spełniam swój obowiązek: płacę podatki!” –
brzmi riposta.
(3. Ludzie
zwykle nie troszczą się o „wspólną własność”, bo nie czują
się z nią związani.
4. Człowiek
płacący podatki ma tendencję do zrzucania odpowiedzialności za
troskę o potrzeby innych na utrzymywanych przez siebie urzędników.)
Parkując
pod budynkiem ratusza, Donald stwierdza: „Przecież nikt nie
przestrzega przepisów, dlaczego mam być jedynym, który postępuje
inaczej?”.
(5. Donald
nie jest precyzyjny. Są ludzie, którzy przestrzegają, albo
przynajmniej starają się skrupulatnie przestrzegać państwowego
prawa. Jest to powszechnie kojarzone z „frajerstwem”. Większość
łamie – świadomie lub nieświadomie – stanowione przez władze
przepisy.)
Tymczasem w
ratuszu trwa awantura. Z gabinetu burmistrza wypada wściekły
Sknerus i krzyczy: „Chcieliście podnieść podatki! To zdrada
racji kwaczanu! Tym bardziej, że tylko ja na tym stracę!”. „Co
innego nam pozostało? Kaczogród potrzebuje pieniędzy, by
kontynuować wiele inwestycji, a grosza brakuje nawet na
najpilniejsze potrzeby!” – tłumaczy burmistrz.
(6. Sknerus
myli się, twierdząc, że tylko on straci na podniesieniu podatków.
Koszty danin państwowych zawsze ponoszą wszyscy. McKwacz może
obawiać się, że podwyżka podatków doprowadzi do podniesienia cen
produkowanych przez niego towarów. Konsumenci albo zapłacą więcej,
albo zrezygnują z kupowania jego produktów. To może spowodować
jego bankructwo.
7. Pierwszy
odruch urzędników państwowych, którym brakuje pieniędzy, to
propozycja podniesienia podatków.)
„[J]eżeli
podniesiecie podatki, wyprowadzę się stąd!” – grozi Sknerus.
„Więc skąd mamy wytrzasnąć pieniądze?” – pyta burmistrz.
„Weźcie pożyczkę!” – dobiega głos zza kadru. „Co?”
„Weźcie pożyczkę, zwrócicie po jakimś czasie! To proste! Robię
tak od lat!”. To Donald, który przedstawia się jako „ekspert w
sprawach finansowych”, posiadacz „tytułu profesora długologii”.
„To niezły pomysł” – konstatuje burmistrz – „Ale kogo
poprosić o pożyczkę?”. Jak to kogo? „Kaczogrodzian!”. Jest
jeden problem: „z czego zapłacimy odsetki? Miasto nie ma złamanego
grosza!”. I tu rozwiązanie wydaje się dziecinnie proste: „Z
przyszłych podatków!”.
„Mieszkańcy
chętnie zapłacą podatki, jeśli zobaczą, że ich miasto
rozkwita... A pan raz na zawsze pozbędzie się kłopotów!” –
argumentuje samozwańczy „ekspert”.
[8. Donald
proponuje klasyczny system państwowych obligacji. Ich wartość ma
się opierać wyłącznie na słowach przedstawicieli Rady Miejskiej
– w rzeczywistości są to bowiem papiery bez pokrycia.
Sfinansowane z pożyczek inwestycje mają zachęcić kaczogrodzian do
płacenia podatków. Gdy nadejdzie termin wykupu obligacji, państwo
zwróci wierzycielom pieniądze – zabierając je wcześniej tym
samym wierzycielom w formie podatków. Mamy zatem do czynienia z
piramidą finansową, skonstruowaną na wzór systemów przymusowych
ubezpieczeń. Ich zwolennicy otwarcie mówią, że realizacja
zaciągniętych przez państwo zobowiązań musi odbywać się na
koszt przyszłych pokoleń. Niektórzy dodają, że system
państwowych ubezpieczeń został celowo skonstruowany tak, żeby nie
dało się z niego wyjść lub żeby maksymalnie to utrudnić. Donald
myśli, że system zadziała jak samonakręcająca się maszynka,
która będzie funkcjonowała wiecznie („pan raz na zawsze
pozbędzie się kłopotów”).]
Sknerus
krytykuje to rozwiązanie: „Trzeba inwestować w fabryki, a nie w
chodniki! To obłęd... Wznosić miasto na fundamencie długów...”.
Burmistrz jest innego zdania: „Kaczogrodzianie z dumą pożyczą
pieniędzy, by przyczynić się do budowania wspólnego dobra!”. „A
w zamian dostaną... bezwartościowe weksle?” – pyta McKwacz.
Faktycznie.
„Ludzie nie lubią weksli!” – martwi się burmistrz. – „Na
dodatek musiałbym podpisać miliony tych papierków!”. Donald ma
jednak w zanadrzu kolejny pomysł: „Jako pokwitowanie kredytodawcy
otrzymają miłe dla oka bony! Bony Oszczędnościowo-Kredytowe, w
skrócie BOK! Co pan na to?”. „Ekstra! Zgadzam się!”.
[9. Sknerus
krytykuje propozycję Donalda, podając dwa argumenty. Sprzeciw wobec
„wznoszenia miasta na fundamencie długów” i emisji
„bezwartościowych weksli” ma charakter zdecydowanie wolnościowy.
Uwaga dotycząca celów inwestycji („Trzeba inwestować w fabryki,
a nie w chodniki!”) to subiektywna opinia McKwacza, która może –
ale nie musi – być trafna. Prywatny właściciel mógłby uznać,
że bardziej opłaci mu się zainwestować w chodniki niż w fabryki.
10. Donald
wcale nie polemizuje ze stwierdzeniem, że BOKi są bezwartościowe.
Proponuje tylko ukrycie tego faktu przez nadanie wekslom atrakcyjnej
nazwy.]
Rusza
machina propagandowa. „To bardzo proste” – tłumaczy telewidzom
Donald – „dziś pożyczycie miastu 10 dolarów, a za trzy
miesiące oddamy wam 11 dolarów! A jeśli poczekacie rok,
dostaniecie 14 dolarów!”. Zebrane pieniądze Rada Miejska
przeznaczy na „upiększenie naszego miasta! Kaczogród stanie się
perłą naszej planety, a kaczogrodzianie będą szczęśliwsi!”.
„I biedniejsi!” – dodaje z przekąsem śledzący transmisję
Sknerus. Obawia się, że pożyczone pieniądze zostaną
roztrwonione, a prawdziwe kłopoty pojawią się, gdy trzeba będzie
zwrócić długi. Siostrzeńcy przekonują: „Dzięki BOKom miasto
będzie piękniejsze, mieszkańcy zaczną je kochać, szanować,
zmniejszą się koszty utrzymania czystości i porządku, a wkrótce
BOKi staną się zbędne!”.
(11.
Siostrzeńcy sądzą, że wprowadzenie obligacji opłaci się nie
tylko pod względem ekonomicznym, ale uczyni kaczogrodzian bardziej
odpowiedzialnymi. Przewidują nawet, że już niedługo BOKi staną
się niepotrzebne – mieszkańcy będą tak bardzo szanować miasto,
że zmniejszą się wydatki na utrzymanie porządku. Siostrzeńcy nie
wyjaśniają, skąd Rada Miasta weźmie pieniądze na spłacenie
pożyczki.)
„BOKi to
pewna przyszłość dla ciebie i twojej rodziny!” – mówi
telewizorem jeden z siostrzeńców. „Czyżby?” – dopytuje się
Sknerus, a po chwili dodaje z chytrym uśmieszkiem: „A może
jednak...? Tak, kupię BOKi! Powinno się udać!”.
Większość
kaczogrodzian, zachęcona atrakcyjnym oprocentowaniem, kupuje
obligacje. W krótkim czasie całe miasto opanowuje mania. Zewsząd
słychać okrzyki zachwytu: „Ach, te BOKi!”. Zainstalowany nad
wejściem do ratusza głośnik oznajmia zgromadzonym tłumom:
„Zapraszamy wszystkich mieszkańców Kaczogrodu! BOKi przyniosą
szczęście wam i waszemu miastu!”.
Mieszkańcy
inwestują w obligacje oszczędności swojego życia, a Rada Miasta
natychmiast je wydaje. Wymieniane są ławki, pojawiają się nowe
kosze na śmieci. „Rada mądrze wydaje nasze pieniądze!” –
cieszą się kaczogrodzianie. Zadowolony jest też wandal: „Nowe
książki telefoniczne! Czas najwyższy! Stare spaliłem już rok
temu!”. Budka telefoniczna idzie z dymem.
„Drobnostka!
Miasto jest teraz bogate! Możemy od ręki ustawić nową budkę!”.
No i ustawiają.
„Sukces
na całej linii!” – cieszy się brodzący po kostki w banknotach
burmistrz. – „W kasie miejskiej nigdy nie mieliśmy tyle forsy!
Tylko dzisiaj pożyczyliśmy od ludzi kolejne 10 milionów!”. Szał.
Euforia. „Zaczęliśmy prace porządkowe! Od lat nie mogliśmy
sobie na to pozwolić!”. „Trzeba to rozreklamować” –
entuzjazmuje się Donald.
Machina
propagandowa kręci się coraz szybciej. W parku miejskim nawet
drzewa lśnią czystością. „Wiesz co? Kupię następne BOKi”;
„Ja też!”.
(12.
Entuzjazm towarzyszący pierwszym etapom „przemian” w
Kaczogrodzie przypomina ten, który obserwuje się przy okazji
demokratycznych wyborów. Najpierw uniesienie, toasty, pełne
obietnic przemówienie lidera zwycięskiego ugrupowania, kilkanaście
dni życia nadzieją, że „będzie inaczej” i „temu rządowi na
pewno się uda”. Chwilę później – zderzenie z przykrymi dla
zwolenników istnienia państwa realiami.)
Kolejki
mieszkańców ustawiają się przy bankowych okienkach: „Wycofuję
wszystkie oszczędności! BOKi przynoszą większy zysk!”. „Ależ
skąd!” – prostuje pracownik banku. – „Bank daje panu wyższe
oprocentowanie niż BOKi!”. „To zmienia postać rzeczy! Zostawiam
pieniądze w banku!”.
Kilka
okienek dalej pewien kaczogrodzianin ubiega się o pożyczkę. „BOKi
robią nam konkurencję” – wyjaśnia kasjer. – „Musieliśmy
zwiększyć oprocentowanie oszczędności, a co za tym idzie, wzrosły
także odsetki od kredytów!”. „I ja mam za to płacić?” –
oburza się klient. Po chwili nieco się rozchmurza: „Podniosę
ceny! Muszę wyjść na swoje!”.
(13. Koszty
funkcjonowania państwa zawsze ponoszą wszyscy. Osoby ponoszące
teoretycznie większe obciążenia przerzucają całość lub część
kosztów na swoich klientów.)
Ceny idą w
górę. „Koszt budowy nowego mostu na peryferiach miasta będzie
wyższy niż przewidywaliśmy, panie burmistrzu! Nasi kooperanci
podwoili ceny!”. „Ładne rzeczy!” – niepokoi się burmistrz.
Kaczogrodzianie kupują coraz mniej BOKów, bo banki proponują
lepsze oprocentowanie. Burmistrz znajduje się w kropce: „Nie
możemy przerwać robót! W grę wchodzi honor miasta i... moja
następna kadencja!”. Co robić? „Profesor długologii” Donald
zna receptę: „Zwiększyć oprocentowanie BOKów!”. „Tak!
Wygramy tę batalię!” – stwierdza pewny siebie burmistrz.
(14. Gdy
piramida finansowa zaczyna się chwiać, jedyną metodą ratunku jest
składanie coraz bardziej nierealnych obietnic w nadziei, że znajdą
się osoby gotowe utrzymywać bankrutującą strukturę jeszcze przez
kilka chwil. Donald proponuje właśnie coś takiego – spłacanie
długów przez zaciąganie kolejnych, jeszcze wyżej oprocentowanych.
Ma nadzieję na to, że znajdzie jeszcze trochę uczestników
piramidy, których wkład pozwoli przez pewien czas kontynuować
proceder.
15.
Burmistrz traktuje kwestię BOKów w kategoriach „batalii”, którą
należy „wygrać”. Pożyczone miastu przez mieszkańców
pieniądze zdają się mieć dla niego drugorzędne znaczenie.
Burmistrza czeka ciężka walka o „honor” i „następną
kadencję”. Trzeba walczyć. Socjalizm zatem bohatersko walczy z
problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju i wygląda na to, że z
czasem walka zaostrzy się.)
Oprocentowanie
BOKów idzie w górę. Kaczogrodzianie sięgają do „rezerw
strategicznych” i kupują kolejne serie obligacji. Wydaje się, że
kryzys został zażegnany.
„Zebraliśmy
następne dwanaście miliardów! Możemy zbudować tyle mostów, ile
dusza zapragnie!” – cieszy się Donald. „Wasz dług wobec
kaczogrodzian wzrósł już do 100 miliardów!” – przypominają
siostrzeńcy. Na domiar złego w ratuszu pojawia się reprezentant
stemplarzy miejskich, którzy grożą strajkiem, jeśli nie dostaną
„podwyżki, którą wynegocjowali przed laty”. Co teraz? „Dajmy
im tę podwyżkę” – wyrokuje Donald. – „Chyba nie chce pan
drzeć kotów o parę groszy?”. Ucieszony stemplarz wybiega z
gabinetu burmistrza. Donald poucza: „Oto, jak należy łagodzić
nastroje społeczne!”. Zachęceni sukcesem stemplarzy, kolejni
urzędnicy państwowi zgłaszają się po podwyżkę. Donald
uspokaja: „Wszyscy otrzymacie dużą podwyżkę! Nikomu nie
odmówimy dostępu do pieniędzy, które wypełniają miejską kasę!
Wracajcie do pracy i nie martwcie się!”. Usatysfakcjonowani tą
obietnicą urzędnicy opuszczają ratusz.
„Przecież
dla wszystkich nie wystarczy!” – mówi burmistrz. Donald
tłumaczy: „Wystarczy, wystarczy! Jeżeli urzędnicy miejscy
dostaną podwyżkę, będą mieli więcej pieniędzy na... zakup
BOKów!”.
(16.
Darzenie zaufaniem instytucji państwowych jest nieroztropne. Rada
Miejska obiecała pewnej grupie pracowników podwyżkę „przed
laty”. Nie wywiązała się z danej obietnicy. Na fali entuzjazmu
Donald obiecuje wszystkim podwyżki. Żadne racjonalne przesłanki
nie wskazują, żeby udało mu się zrealizować tę zapowiedź. Rada
Miejska może liczyć jedynie na to, że ci, którym obiecano większe
pensje, kupią kolejne obligacje i w ten sposób sami sfinansują
podwyżki.
17. Władze
państwowe niekiedy ulegają żądaniom pracowników, którzy grożą
strajkiem. W ten sposób dają im legitymację do kwestionowania
podpisanych wcześniej kontraktów. Jest to typowy przejaw „logiki”
socjalistycznej: państwo nie dotrzymuje złożonych obietnic, ale
innym też pozwala ich nie dotrzymywać.)
Rada
Miejska postanawia zbudować nowy ratusz. „Dwanaście milionów!
Czy myśmy trochę nie przesadzili?”. Donald wyjaśnia: „Gdzieżby!
Wczoraj mieszkańcy pożyczyli nam 20 milionów! Dzięki nowemu
ratuszowi zaufanie do Rady wzrośnie! To bardzo ważne, skoro liczymy
na kolejne pożyczki!”.
(18. Często
słychać zdanie, że „nowoczesna dzielnica” nie może obyć się
bez eleganckiego, wyłożonego marmurem ratusza, który ma podkreślać
jej prestiż. Niemal nigdy nie pada pytanie o to, czy każdy ze
składających się na budowę nowej siedziby podatników
rzeczywiście tego sobie życzy.)
„Ale dług
publiczny wynosi już 200 miliardów! Jak go zwrócimy?” – pyta
burmistrz. „Zaciągniemy nowe pożyczki! Od lat tak robię!” –
tłumaczy Donald. – „Sprzedamy nowe BOKi, żeby wykupić stare! W
ten sposób pociągniemy tak długo, aż rozwiążemy wszystkie
problemy”.
Oprocentowanie
nowych serii BOKów wzrasta do 22%. Rada Miejska kupuje nowe
autobusy. „Dług wzrósł już do 250 miliardów!” – informuje
burmistrza księgowy. Jest na to rada: „Wydrukować nowe BOKi!”.
Pracownicy
miejscy dostają podwyżki. „Frania! Dostałem [...] 10.000
dolców!” – krzyczy radośnie jeden z nich. „Nie podniecaj się
tak!” – studzi entuzjazm męża Frania. – „Aby zyskać
pieniądze na spłatę długu, Rada Miejska podniosła czesne w
szkołach do 20.000 dolarów rocznie!”. „Ktoś tu udaje głupiego!
Zażądam następnej podwyżki!” – decyduje mąż.
(19. W
Kaczogrodzie szaleje inflacja. Rada Miejska wciąż nie chce
powiedzieć mieszkańcom o tym, że ich pieniądze przepadły. Władze
podejmują decyzję, że będą utrzymywały prawdę w tajemnicy jak
najdłużej i drukują kolejne sterty bezwartościowych obligacji.)
„Zasiłki
dla bezrobotnych zwiększyły dług do 350 miliardów!” – donosi
niestrudzenie księgowy.
Siostrzeńcy,
którzy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, udają się po radę
do Sknerusa. „Dług publiczny wynosi już 545 miliardów dolarów”
– alarmują. – „Tylko ty możesz uratować Kaczogród!”.
„Głowa do góry!” – uspokaja McKwacz. – „Zajmę się tym i
przy okazji dam kaczogrodzianom nauczkę!”.
Niedługo
potem Sknerus pojawia się w ratuszu. Przynosi ze sobą obligacje o
wartości stu miliardów dolarów i żąda zwrotu pożyczki z
odsetkami. „Ale Rada nie ma... chciałem powiedzieć... niech pan
przedłuży swoje BOKi! Gwarantujemy...” – bełkocze przerażony
burmistrz. „Mam dość świstków! Dajcie mi prawdziwe pieniądze!”
– domaga się McKwacz. Burmistrz przyznaje, że Rada Miejska „nie
ma takiej forsy”, w związku z czym wierzyciel „musi poczekać”.
„Ani myślę!” – ripostuje Sknerus i przedstawia szefa swojej
„armii adwokatów”. Prawnik wyjaśnia, że, jeśli władze
państwowe nie są w stanie zwrócić w ustalonym terminie
zaciągniętej pożyczki, muszą ogłosić bankructwo. „Pańskie
pieniądze służą szlachetnej sprawie!” – próbuje przekonywać
burmistrz. – „Odnawiamy miasto zdewastowane przez
nieodpowiedzialnych mieszkańców... zbudowaliśmy nową
obwodnicę...”. „Kosztowała nas dokładnie sto miliardów!” –
dodaje Donald. „Więc dajcie mi obwodnicę!” – proponuje
Sknerus. – „Powstała za moje pieniądze... a zatem jest moja!”.
„Mowy nie ma!” – odpowiada burmistrz, ale „szef armii
adwokatów” przypomina o konsekwencjach niedotrzymania umowy. Rada
Miasta przekazuje więc obwodnicę Sknerusowi, który zapowiada, że
„zajmie się swoją własnością” i „postara się, żeby
przynosiła zysk”.
Sknerus
zaczyna pobierać opłaty za przejazd. „Teraz obwodnica należy do
mnie!” – informuje kierowców.
Wkrótce
potem media informują, że Sknerus dostał obwodnicę, „bo Rada
nie miała gotówki na wykupienie jego BOKów”. Wieść rozchodzi
się szybko. Kaczogrodzianie tłumnie przybywają do ratusza, żądając
zwrotu swoich pieniędzy.
(20.
Wystarczy, żeby prawda dotycząca jakiejś kwestii ujrzała światło
dzienne choć na chwilę, a utrzymywana przez dłuższy czas fikcja
prędko upada.)
Burmistrz
nie wie, co robić. „Niech mi pan pozwoli działać... Uratuję
was!” – proponuje Sknerus. Burmistrz się zgadza. Po chwili
Sknerus przemawia z okna ratusza do zgromadzonych: „Wasze pieniądze
nie zostały roztrwonione! Dzięki nim stworzono wspólne dobro o
wielkiej wartości! A zatem... miasto należy do was! Każdy z was
otrzyma tytuł własności pewnej części mienia komunalnego”. I
tak się dzieje.
(21. Komiks
przedstawia tematykę prywatyzacji w sytuacji niemal idealnej. Na
podstawie wartości wykupionych obligacji można stwierdzić, jaka
część mienia komunalnego należy się każdemu wierzycielowi.
22.
Prawdopodobnie nigdy nie uda się przeprowadzić prywatyzacji i
reprywatyzacji w taki sposób, aby wszyscy byli w 100%
usatysfakcjonowani. To nie powód, żeby z niej rezygnować. Z
moralnego i ekonomicznego punktu widzenia lepiej jest, jeśli
wszystko ma prywatnych właścicieli.
23. Im
dłużej zwleka się z prywatyzacją, tym bardziej narasta dług
publiczny. Im prędzej każdy skrawek ziemi i każdy przedmiot będzie
miał prywatnego właściciela, tym szybciej wyjdziemy z błędnego
koła i zlikwidujemy mechanizm napędzający zadłużenie.)
Kaczogród
z dnia na dzień zmienia oblicze. Mieszkańcy troszczą się o swoją
własność. Wandale mają utrudnione życie, bo prywatni właściciele
skutecznie bronią swego mienia.
„Ulice
nigdy nie były takie czyste, a ludzie stali się niezwykle porządni
i odpowiedzialni” – cieszą się siostrzeńcy. „Pojęcie
własności nie jest już pojęciem abstrakcyjnym! Wandale i
chuligani praktycznie zniknęli z ulic!” – mówi burmistrz.
(24. Nawet
przedstawiciel państwa zauważył wartość własności i
konsekwencje wynikające z powszechnego uwłaszczenia.
25.
Prywatni właściciele ulic, parków, ławek i drzew mają interes w
zwalczaniu bandytyzmu. Wartość terenu, gdzie nie dokonuje się
przestępstw, rośnie.)
I dodaje:
„Teraz mieszkańcy chętniej płacą podatki! Wkrótce zgromadzimy
dość pieniędzy, by odkupić mienie komunalne...” „...i oddać
kaczogrodzianom ich oszczędności!” – kończy Sknerus. – „Ja
także wkrótce oddam wam obwodnicę... a zarobione pieniądze
zainwestuję w nowe BOKi!”. „Chce pan kupić nowe BOKi?” –
dziwi się burmistrz. „Oczywiście! To niezły interes! [...]
Zresztą BOKi przynoszą nie tylko materialne zyski! [...] uzdrowiły
finanse miasta, ale przede wszystkim przemieniły naszych
współmieszkańców w Bardzo Odpowiedzialnych Kaczogrodzian!”.
Zakończenie
komiksu wydaje się dziwne. Czy rzeczywiście trzeba dokonać
nacjonalizacji i wrócić do nieudanego eksperymentu, polegającego
na zarządzaniu miastem przez urzędników państwowych?
Można z
dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że po powrocie do stanu
wyjściowego historia się powtórzy: Rada Miasta będzie nieudolnie
kierować powierzonym sobie mieniem, zaciągnie nowe długi, wypuści
kolejne serie obligacji, doprowadzi do gigantycznej inflacji...
Podobny
scenariusz, rozpatrywany w skali światowej przewidywał Tomasz
Gabiś, pisząc o wolnościowych koncepcjach Hansa-Hermanna Hoppego:
„I żyć będziemy długo i szczęśliwie w manarchii. A potem...
potem, po dwustu, trzystu latach wszystko zacznie się od początku:
znowu absolutne monarchie, znowu narodowe demokracje, znowu
powszechne prawo wyborcze, znowu podatki, wyzysk i ucisk. Aż pojawi
się jakiś nowy profesor Hoppe i nowi manarchiści”15.
Czy
cykliczne przeplatanie się społeczeństw wolnościowych i
organizacji państwowych jest nieuniknione?
Tomasz
Jefferson powiedział, że „Ceną wolności jest wieczna czujność”.
Nie istnieją żadne nieubłagane prawa dziejowe, które
uniemożliwiałyby ludziom stałą troskę o wolność.
Czy
mieszkańcy Kaczogrodu osłabią czujność, zgodzą się na
odebranie im własności i powrót administracji państwowej?
Nawet jeśli
rzeczywiście tak się stanie, to będziemy pamiętali, że choć
przez chwilę na mapie świata istniał Kaczogród, którego
mieszkańcy cieszyli się wolnością.
[2007]
1
Stefan
Kisielewski, Felietony
zdjęte przez cenzurę,
Warszawa 1998, s. 153.
2
Z
archiwum X (The
X-Files),
sezon 5, odcinek 1: Unusual
Suspects.
3
Rządy
różnych krajów, m.in. Japonii i Stanów Zjednoczonych,
rzeczywiście przeprowadzały takie „eksperymenty”. Por. T.
Płusa i T. Targowski, Historia
i przyszłość broni biologicznej,
„Lekarz Wojskowy”, numer 1/2002, s. 9.
4
Samotni
Strzelcy,
sezon 1, odcinek 3: Like
Water For Octane.
5
Z
archiwum X,
sezon 9, odcinek 15: Jump
The Shark.
6
Warren Spector, Postmortem:
Ion Storm's Deus Ex,
6 XII 2000, http://www.nuwen.net/dx.html
7
National Secessionist Forces (ang.) – Narodowe Siły
Secesjonistyczne.
8
Linda i Morris Tannehill, Rynek
i wolność,
Chicago–Warszawa 2004, s. 262–263.
9
Cytat
za: George Walkley, No
Paycheck,
„Ink”, III 2004, s. 39.
10
Harvey
Smith, The
Deus Ex Rules Amendments & Addenda (drafted in 1998),
cytat za: http://www.nuwen.net/dx.html
11
Federal Emergency Management Agency (ang.) – Federalna Agencja do
spraw Sytuacji Kryzysowych.
12
Wiktoria Melech, Sentencje,
cytaty, zwroty i przysłowia łacińskie,
Warszawa 1999, s. 84.
13
Thesaurus.
Skarbiec łacińskich sentencji, przysłów i powiedzeń w
literaturze polskiej,
zebrał i opracował Mirosław Korolko, Warszawa 1997, s. 124.
14
„Komiks Gigant”, 3/1993, s. 209–254.
15
Tomasz Gabiś, Hans-Hermann
Hoppe o monarchii, demokracji i ładzie naturalnym,
„Laissez Faire”, XII 2006, s. 4.
Teksty zostały pierwotnie opublikowane na autorskiej stronie Łukasza Kowalskiego. Projekt logo: Sztukmistrz.
-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz