Naprawiać, a nie wyrzucać do kosza
Wariacja na temat popularnego zdjęcia z dwojgiem trzymających się za ręce staruszków i podpisem: "Spytano parę staruszków, jak wytrzymali ze sobą 50 lat. Odpowiedzieli: Bo widzi Pan, urodziliśmy się w czasach, kiedy jak coś się psuło, to się naprawiało, a nie wyrzucało do kosza".
WiWo in vivo: Czy małżeństwo to tylko sex?
Wirtualne Wydawnictwo
Wiwo
serdecznie zaprasza
Drogich Czytelników i Wszystkich Zainteresowanych
na spotkanie poświęcone zagadnieniu
warunków, na jakich Kościół dopuszcza
osoby żyjące w konkubinacie
do uczestnictwa w sakramentach świętych.
W spotkaniu weźmą udział
ks. Jacek Dzikowski oraz ks. Mateusz Szewczyk
ks. Jacek Dzikowski oraz ks. Mateusz Szewczyk
Spotkanie odbędzie się w sobotę 29 października A.D. 2016
a rozpocznie o godzinie 15.00
w domu parafialnym
parafii pw. św. Zygmunta w Słomczynie
(ul. Wiślana 85, 05-520 Słomczyn).
Serdecznie prosimy
informować o spotkaniu,
zapraszać i przybywać
wespół ze swoimi rodzinami,
przyjaciółmi oraz znajomymi
w domu parafialnym
parafii pw. św. Zygmunta w Słomczynie
(ul. Wiślana 85, 05-520 Słomczyn).
Serdecznie prosimy
informować o spotkaniu,
zapraszać i przybywać
wespół ze swoimi rodzinami,
przyjaciółmi oraz znajomymi
Będziemy wdzięczni za
poinformowanie nas drogą mailową
wirtualnewydawnictwowiwo@gmail.com
o zamiarze przybycia.
Do zobaczenia!
Redakcja
Ilustracja: Sztukmistrz
(na podstawie zdjęcia autorstwa MDK)
Kolorystyka: Jeże, wiewiórki i autobus
___
Serdecznie przypominamy i zapraszamy na spotkanie
poświęcone Chwale córki królewskiej Bruce'a Marshalla
Wirtualne Wydawnictwo
Wiwo
serdecznie zaprasza
Drogich Czytelników i Wszystkich Zainteresowanych
na spotkanie poświęcone
powieści Bruce'a Marshalla
pt. Chwała córki królewskiej
powieści Bruce'a Marshalla
pt. Chwała córki królewskiej
W spotkaniu weźmą udział
ks. Bartosz Porzeziński
oraz tłumacz książki - Łukasz Makowski
ks. Bartosz Porzeziński
oraz tłumacz książki - Łukasz Makowski
Spotkanie odbędzie się w niedzielę 25 września A.D. 2016
a rozpocznie ok. godziny 17
(po mszy świętej o 15.30)
w domu parafialnym
parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Zielonce
koło Warszawy
(Jagiellońska 10, 05-220 Zielonka).
Serdecznie prosimy
informować o spotkaniu,
zapraszać i przybywać
wespół ze swoimi rodzinami,
przyjaciółmi oraz znajomymi
(po mszy świętej o 15.30)
w domu parafialnym
parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Zielonce
koło Warszawy
(Jagiellońska 10, 05-220 Zielonka).
Serdecznie prosimy
informować o spotkaniu,
zapraszać i przybywać
wespół ze swoimi rodzinami,
przyjaciółmi oraz znajomymi
Będziemy wdzięczni za
poinformowanie nas drogą mailową
wirtualnewydawnictwowiwo@gmail.com
o zamiarze przybycia.
Umożliwi to w przesłanie Uczestnikom spotkań materiałów.
Do zobaczenia!
Redakcja
Nagroda Premiera
Nagrodę Premiera uczony odbiera w
pałacu Premiera. Uczony profesor, magister czy doktor, szczęśliwy i dumny,
przybywa z ochotą. Pan Premier przeprasza, że przybyć nie może – przyjmuje petycję
związkowców, niebożę. W zastępstwie minister prawicę uściśnie, pochwałę
wygłosi, kopertkę w dłoń wciśnie. Ojczyźnie minister potrzebny niezwykle:
sekretarz pogania, profesor się wikła w puszystym dywanie, przejęci docenci
pospiesznie podchodzą w ukłonach przygięci. Dodajmy, że wszyscy niezmiernie
bezpieczni... przed wejściem rewizji poddano ich grzecznej! (Uwaga! Nic tu nie
zostało zmyślone; tak było!).
Antoni Henryczek
(Tekst napisany w roku 1998)
MOJE BOJE Z TRADYCJĄ: W ucho go!
Msza święta - tak zwana "szkolna". Dziwne, że środowisko uznawane za tradycyjne używa takiej nomenklatury. Samo - i słusznie! - oburza się na sformułowania "msza święta młodzieżowa", "msza dla dzieci" etc. Ale cóż... ciągnijmy historię.
Dzieci stłoczone w ławkach; nauczyciele-cerbery (po prawdzie to w większości nauczycielki-cerberki) czujnymi oczami śledzą potencjalne występki dziesięcio- i mniej-latków. Msza przy ołtarzu się odprawia, a w nawie odprawia się nadzór.
Wtem: W ucho go! Nauczyciel wymierza uczniowi cios - chłopiec rozglądał się na boki czy też popełnił inne karygodne przestępstwo. Dostał więc w głowę.
I znosi to.
Rodzice ucznia sądzą zapewne, że, posławszy go do placówki, która ma w nazwie "katolicka", a w dodatku "tradycyjnie katolicka", powierzają swoje dziecko w dobre ręce. Cóż...
Zbyt wielu łudzi się, że, umywszy ręce od wychowywania powierzonych sobie przez Pana Boga dzieci i oddawszy je w ręce cudze, obce i nieznajome, choćby zwące się tradycyjnie katolickimi, postępuje słusznie. (Liczą na to, że szkoła zastąpi i wyręczy rodziców w wychowaniu dzieci).
Przecież wspomnianego nauczyciela należałoby...
Kto powinien to zrobić? Jego szkolny przełożony, rodzice dziecka, a może sam ów uczeń (na pewno miałby do tego moralne prawo).
Krótka nauka płynąca z powyższej opowieści: jeśli już decydujemy się powierzać dzieci osobom trzecim, powierzmy je ludziom godnym zaufania nie tylko z nazwy.
Wydaj SWOJE trzy miliony
W ten sposób zachęcają nas do dysponowania cudzymi pieniędzmi, do których nie mamy żadnego prawa.
W ramach tak zwanego budżetu partycypacyjnego, czyli procesu wydawania odebranym ludziom pod przymusem środków, próbuje się wciągać nas w tę niesprawiedliwość. Nie pyta się o pochodzenie owych trzech milionów, nie mówi się o tym, że są to trzy miliony, których ich prawowici właściciele nie wydali zgodnie ze swoją wolą. Okrada się wszystkich, a następnie krzyczy wielkimi cyframi i literami: WYDAJ (nie swoje) 3 MILIONY - BĘDZIESZ WIELKI. W owym propagandowym wrzasku ma zginąć pojęcie o tym, co jest sprawiedliwe, a co - nie; oraz świadomość tego, że każdy właściciel trzech milionów ma prawo wydać SWOJE trzy miliony wedle własnego upodobania.
Więzień systemu
(W nawiązaniu do serialu The Prisoner)
Jechaliśmy autobusem do Zakopanego. W dwóch turach. Jedną linią do Krakowa; potem kwadrans na przesiadkę - i drugi przewoźnik zabiera nas już pod Tatry.
Kierowca pierwszej linii koncentrował się raczej na gadaniu i zaczepianiu pasażerów niż sprawnym pokonywaniu trasy. Skutek: autobus przyjechał do celu 20 minut później niż przewidywał to rozkład. Autokar relacji Kraków-Zakopane już odjechał...
Idziemy do kierowcy, aby uzyskać potwierdzenie, że faktycznie się spóźnił. Ten zaś, rzeczywiście, pisze o opóźnieniu; dopisuje, rzecz jasna, jako powód "przyczyny losowe" tj. korki, których jednak przed Krakowem - gdy rozprawiał w najlepsze - nie było; wreszcie: podpisuje się... Ach, cóż za podpis! Imię i nazwisko brzmi: "Kierowca nr 123............". Człowiek sam się odczłowiecza. Trybik w machinie. Więzień systemu.
Pani w okienku nie bardzo chce słyszeć o reklamacji. Nie można jej złożyć ustnie - trzeba pisać, pisać, pisać... I składać reklamację nie tu, na miejscu zdarzenia, tu, gdzie siedzi żywy (choć niebyt ożywiony) człowiek, ale wysyłać i przedstawiać centrali setki kilometrów stąd.
Próba kontaktu z żywym i ludzkim człowiekiem koniec końców jednak się powiodła. Na dworcowym stanowisku czeka, jak zauważamy, kolejny autobus drugiego przewoźnika - i jedzie do Zakopanego! To następny kurs; wyrusza z Krakowa zaledwie kilkanaście minut po tym, na który mamy bilety.
Idziemy do kierowcy. Przedstawiamy mu szczerze sytuację. Kierowca rzuca okiem na bilety.
"Wsiadajcie!" - mówi.
Wsiadamy.
Zakaz ludzi: "You are not a person, you are a number"
Medytacje różańcowe (List do Przyjaciela) - UKORONOWANIE MARYI NA KRÓLOWĄ NIEBA I ZIEMI
Fot. MDK
Pamiętam jak często w dzieciństwie, gdy coś nabroiłem, a nie dało się tego ukryć, prosiłem Maryję o pomoc w załatwieniu sprawy z Tatą. Dopiero po latach zrozumiałem, że to nie z Tatą było coś nie w porządku, tylko ze mną. Więcej! Jak bardzo musiał mnie kochać, skoro brał udział w tej grze.
Nie potrafię powstrzymać łez, gdy myślę o tej Tajemnicy w tym kontekście. Jakbym mało otrzymał będąc stworzonym i odkupionym! - Pan śpieszy zawczasu na ratunek mojej małości, dając mi Maryję za Orędowniczkę i Pośredniczkę. Ten, który powołuje mnie do swej Nieskończoności, bierze poprawkę na moją ograniczoność.
Do tego jeszcze w jaki sposób! Tam, gdzie się boję, posyła Matczyne Ciepło. Tam, gdzie się buntuję - Matczyną Cierpliwość. Tam, gdzie opadam z sił - Matczyną Wytrwałość. Mów, co chcesz, ale nie widzę w sobie grzechu, na który odpowiedzi nie stanowiłaby postawa Matczynej Miłości.
A ja? No cóż... jestem.
NCWC
KĄCIK MALKONTENTA: Znowu ŹLE
Rys. Sztukmistrz
_____
Serdecznie przypominamy i zapraszamy
na zajęcia z cyklu
Wiwo in Vivo
Do zobaczenia!
_____
Serdecznie przypominamy i zapraszamy
na zajęcia z cyklu
Wiwo in Vivo
serdecznie zaprasza Drogich Czytelników i Wszystkich Chętnych
na drugą część spotkania pod tytułem
"A czyny ich były liczne i godne pamięci"
Zakony i klasztory na Dolnym Śląsku
w średniowieczu i czasach nowożytnych
"A czyny ich były liczne i godne pamięci"
Zakony i klasztory na Dolnym Śląsku
w średniowieczu i czasach nowożytnych
Zajęcia poprowadzi nasz Autor Edgar Sukiennik.
Spotkanie odbędzie się w sobotę 17 września A.D. 2016
przy ulicy Konopnickiej 3 m. 2 w Warszawie.
Spotykamy się o godzinie 17.
Będziemy wdzięczni za poinformowanie nas drogą mailową
wirtualnewydawnictwowiwo@gmail.com
o zamiarze przybycia.
Pomoże to w przygotowaniu materiałów dla Uczestników spotkania.
Serdecznie prosimy o rozpowszechnianie wiadomości o zajęciach.
Do zobaczenia!
Redakcja
Medytacje różańcowe (List do Przyjaciela) - WNIEBOWZIĘCIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
Fot. MDK
Wspomniałeś kiedyś, że patrzysz na tę Tajemnicę zawsze w perspektywie Zwiastowania. Chyba wreszcie rozumiem, co miałeś na myśli. Faktycznie, "Fiat" brzmi teraz zupełnie inaczej. Robi mi się bardzo ciepło na sercu, gdy uświadamiam sobie, jaką cenę zapłaciła Maryja za dochowanie wierności. Ale nie takie zgorzkniałe zacietrzewienie, ale prawdziwą, pełną Miłości wierność. Jak złoto wypróbowaną w ogniu. W ogniu męczeństwa. W ogniu strapienia. W ogniu trudu. W ogniu monotonii...
Oczywiście, że w naturalny sposób chcę się przyjrzeć mojej wierności. Cóż... Jakże często zdarza się jej zgorzeć i to wcale nie od wielkiego płomienia.
Nie chcę jednak powracać do koncentrowania się na sobie. Tym bardziej, że mam kolejny powód, aby w dalszym ciągu wpatrywać się w niebo - przykład Ukochanej Matki. Przykład doskonały. Chcę właśnie tak jak Ona pozwalać Panu działać w moim życiu. Każdego dnia powtarzać "Fiat". Odchodzić od mojego ograniczonego patrzenia i w zaufaniu pozwalać się prowadzić. Tym bardziej, że bliski mi Człowiek-Maryja, tego już dokonał.
Jakże jestem wdzięczny za Jej nieustanne pociąganie mnie do siebie. I niezważanie na moje dziecięce opieranie się...
NCWC
Bliźniaczki: Koparki...
...których widok skojarzył się Redakcji z komiksem z serii Calvin i Hobbes:
oraz przywiódł na myśl liczne, pełne tęsknoty za minionymi czasami, publikacje Freda Reeda.
(Fot. MDK)
Medytacje różańcowe (List do Przyjaciela) - ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO
Fot. MDK
Wiesz, że lubię być sam. Wydaje mi się, że dlatego, iż nigdy nie jestem samotny. Nie jest to moja zasługa. Nie zawsze tak było...
Potrafię (przynajmniej tak mi się wydaje) doskonale wczuć się w to, co odczuwali Apostołowie od Wniebowstąpienia. Nie raz zostawałem samotny z moim lękiem. Ze znikomością... Z niewiernością... Nie było to przyjemne doświadczenie. Jednak zamknięte drzwi Wieczernika mają pewna wielką zaletę - nie pozwalają uciec - w tym wypadku tak naprawdę od siebie samego.
Czy nadal próbuję uciekać? Oczywiście! Im dalej w las, tym więcej drzew. Im dłużej na drodze wiodącej do Pana, diabelskie podszepty stają się tym bardziej wyrafinowane, subtelniejsze i mniej oczywiste.
Czekam jednak na Kogoś o wiele potężniejszego niż to wszystko. Pan daje mi siebie, więc nie jestem samotny. Nie usuwa lęku w sposób magiczny, ani nie udziela wiedzy wlanej. Co więcej, mam czasami wrażenie jakby zapominał rozgrzewać oziębłe serce. Dlatego bardziej przemawia do mnie obraz szumiącego wiatru niż ognistego języka. Tym bardziej, że, aby móc mu się poddawać, trzeba najpierw opuścić gardę. A to boli za każdym razem mniej. Chodź i sam zobacz...
NCWC
KLUB NIEUCZCIWYCH ZAWODÓW: Prawnik, który nie chce znać prawdy
C.d. serii pt. Potęga
wiarygodności; tym razem w ramach MOICH BOJÓW Z TRADYCJĄ
Znajomy-prawnik, ponoć katolicki tradycjonalista, zdradził mi niegdyś, że w trakcie wykonywania swojej pracy WOLI NIE ZNAĆ PRAWDY. Taka sytuacja zachodzi, gdyż występuje on w imieniu klienta, którego wyznacza mu zatrudniająca go firma. Gdyby wiedział, że człowiek, którego interesy reprezentuje, kłamie, występuje z nieuzasadnionymi roszczeniami, nie ma w sporze racji - trudniej przyszłoby mu go bronić. Tak więc - WOLI NIE ZNAĆ PRAWDY.
"Oczywiście", mówi (a jest znawcą tomizmu), "święty Tomasz miałby na ten temat inne zdanie". Inny święty Tomasz - spoglądający na nas z obrazu: Morus - też by tego postępowania zapewne nie pochwalił..
Czy można zaryzykować stwierdzenie, że w czasach obecnych są takie profesje, w których katolik nie może pracować (bo z z natury rzeczy wymagają życia w kłamstwie)?
Maciej Kurkowski
___
Serdecznie przypominamy i zapraszamy na spotkanie
poświęcone Chwale córki królewskiej Bruce'a Marshalla
Wirtualne Wydawnictwo
Wiwo
serdecznie zaprasza
Drogich Czytelników i Wszystkich Zainteresowanych
na spotkanie poświęcone
powieści Bruce'a Marshalla
pt. Chwała córki królewskiej
powieści Bruce'a Marshalla
pt. Chwała córki królewskiej
W spotkaniu weźmą udział
ks. Bartosz Porzeziński
oraz tłumacz książki - Łukasz Makowski
ks. Bartosz Porzeziński
oraz tłumacz książki - Łukasz Makowski
Spotkanie odbędzie się w niedzielę 25 września A.D. 2016
a rozpocznie ok. godziny 17
(po mszy świętej o 15.30)
w domu parafialnym
parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Zielonce
koło Warszawy
(Jagiellońska 10, 05-220 Zielonka).
Serdecznie prosimy
informować o spotkaniu,
zapraszać i przybywać
wespół ze swoimi rodzinami,
przyjaciółmi oraz znajomymi
(po mszy świętej o 15.30)
w domu parafialnym
parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Zielonce
koło Warszawy
(Jagiellońska 10, 05-220 Zielonka).
Serdecznie prosimy
informować o spotkaniu,
zapraszać i przybywać
wespół ze swoimi rodzinami,
przyjaciółmi oraz znajomymi
Będziemy wdzięczni za
poinformowanie nas drogą mailową
wirtualnewydawnictwowiwo@gmail.com
o zamiarze przybycia.
Umożliwi to w przesłanie Uczestnikom spotkań materiałów.
Do zobaczenia!
Redakcja
Medytacje różańcowe (List do Przyjaciela) - WNIEBOWSTĄPIENIE PANA JEZUSA
Fot. MDK
Stoję teraz z Apostołami i wpatruję się w niebo. Wciąż jestem pełen radości i nadziei. Chciałbym, aby takie nastawienie towarzyszyło mi, gdy doświadczam trudności. Bo tak łatwo zwracam wzrok z powrotem na ziemię. Tak łatwo lęk wypiera radość, a rezygnacja nadzieję.
Jednak wciąż wpatruję się w górę. Tam właśnie przenosi w wieczność to, co zmienne. Udoskonala niedoskonałe. Umacnia słabe. Świętym czyni grzeszne. Czerpię tak zachłannie, bo nie jest to jedynie obietnica, a namacalna rzeczywistość. Czy z takim przewodnikiem nadal będę się lękał?
Spójrz, jaki paradoks. Abym mógł spokojnie wpatrywać się w górę, Pan sprawia, że stoję pewnie na ziemi. Chcę wypowiedzieć moją wdzięczność za Jego tak hojnie udzielane światło. Dzięki niemu potrafię realnie patrzeć na siebie. Znam swoje słabości i mocne strony. Upadki i wzloty. Potrafię spojrzeć dalej niż moje emocje i chwilowe zachcianki.
Co więcej, Pan uczy mnie tej równowagi każdego dnia. Cierpliwie. Krok po kroku, jak małe dziecko uczące się chodzić.
Tak, stać pewnie na ziemi, aby wzrok utrzymać w górze. Wpatrywać się w Niego.
NCWC
Jabłka bez granic
„Wielcy” tego
świata zamyślają sobie podżegać swoich „poddanych” do
zbrodni: uczestnictwa w niesprawiedliwych wojnach, grabieży etc.
Zdarza się władcom tego świata zapominać jednak, że oprócz
propagandy i konfliktów istnieje też życie.
Liczni Rosjanie
chcą jeść polskie jabłka. Tymczasem w użyciu są tzw.
„międzynarodowe sankcje”, które uniemożliwiają eksportowanie
na teren okupowany przez rosyjskie władze tychże owoców.
Jak sobie z tym
radzimy? Ano wysyłamy polskie jabłka do innego kraju (którego
okupanci sankcji nie stosują), gdzie miejscowi opieczętowują je
jako własne – i wysyłają do Rosji.
Tym właśnie
sposobem przerzucono do naszych wschodnich
sąsiadów/kontrahentów/konsumentów tony jabłek.
W odpowiedniej
chwili należy inteligentnie zmieniać kanały przerzutowe. Kanał
pod nazwą „Serbia” okazał się spalony, gdy państwowe władze
Rosji zorientowały się, że – po przeliczeniu przybyłych na
okupowany przez nich teren owoców – gdyby Serbom udało się
wyprodukować tyle jabłek, ile zapisano w papierach, to wydajność
ich produkcji wynosiłaby 1000 ton z hektara (włączając w to
tereny leśne, góry itp.) – podczas gdy dobra norma z żyznych
terenów sadowniczych wynosi ton pięćdziesiąt...
Druga wersja jabłka - to dominuje jeszcze bardziej:
_____
Serdecznie przypominamy i zapraszamy
na zajęcia z cyklu
Wiwo in Vivo
serdecznie zaprasza Drogich Czytelników i Wszystkich Chętnych
na drugą część spotkania pod tytułem
"A czyny ich były liczne i godne pamięci"
Zakony i klasztory na Dolnym Śląsku
w średniowieczu i czasach nowożytnych
"A czyny ich były liczne i godne pamięci"
Zakony i klasztory na Dolnym Śląsku
w średniowieczu i czasach nowożytnych
Zajęcia poprowadzi nasz Autor Edgar Sukiennik.
Spotkanie odbędzie się w sobotę 17 września A.D. 2016
przy ulicy Konopnickiej 3 m. 2 w Warszawie.
Spotykamy się o godzinie 17.
Będziemy wdzięczni za poinformowanie nas drogą mailową
wirtualnewydawnictwowiwo@gmail.com
o zamiarze przybycia.
Pomoże to w przygotowaniu materiałów dla Uczestników spotkania.
Serdecznie prosimy o rozpowszechnianie wiadomości o zajęciach.
Do zobaczenia!
Redakcja
Medytacje różańcowe (List do Przyjaciela) - ZMARTWYCHWSTANIE PANA JEZUSA
Fot. MDK
"By wykupić niewolnika, wydałeś Swego Syna". To właśnie ten fragment stanowi dla mnie swego rodzaju esencję wszystkich myśli, które przychodzą mi do głowy, gdy medytuję tę Tajemnicę.
Moje serce napełnia pokój. Nie żeby nagle nie było mojej przewrotności, małości czy grzeszności. Po prostu wreszcie dociera do mnie, że to nie ona stanowi istotę. Potrafię wreszcie bez lęku spojrzeć w kierunku Pana - nie tylko Celu, ale najbliższego Towarzysza, który jest bliżej mnie niż ja sam.
Siedzę teraz w pustej grocie. Dotykam teraz zimnego kamienia. Cieszę się ciepłem promienia wpadającego przez otwór pozostały po kamieniu. No właśnie, tylokrotnie chciałem go sam osobiście odwalić. Dla siebie, dla Ciebie, dla wielu osób... Śmieję się teraz z tego. Z tego, jak się napinałem, jak sapałem. Dziwne, ale nie mam do siebie pretensji. Czasami potrzebuję zmęczyć się na próżno, aby opadając z sił zacząć słuchać. A słyszę teraz wyraźnie jak Chrzest włącza mnie w Zmartwychwstanie. I cieszę się na nie. Mam na nie nadzieję nie ze względu na moje zdolności. Nie ze względu na moje siły. Nie ze względu na moje czyny. Ale ze względu na Tego, który mnie do tej rzeczywistości powołuje.
Moje serce napełnia pokój. Nie żeby nagle nie było mojej przewrotności, małości czy grzeszności. Po prostu wreszcie dociera do mnie, że to nie ona stanowi istotę. Potrafię wreszcie bez lęku spojrzeć w kierunku Pana - nie tylko Celu, ale najbliższego Towarzysza, który jest bliżej mnie niż ja sam.
Siedzę teraz w pustej grocie. Dotykam teraz zimnego kamienia. Cieszę się ciepłem promienia wpadającego przez otwór pozostały po kamieniu. No właśnie, tylokrotnie chciałem go sam osobiście odwalić. Dla siebie, dla Ciebie, dla wielu osób... Śmieję się teraz z tego. Z tego, jak się napinałem, jak sapałem. Dziwne, ale nie mam do siebie pretensji. Czasami potrzebuję zmęczyć się na próżno, aby opadając z sił zacząć słuchać. A słyszę teraz wyraźnie jak Chrzest włącza mnie w Zmartwychwstanie. I cieszę się na nie. Mam na nie nadzieję nie ze względu na moje zdolności. Nie ze względu na moje siły. Nie ze względu na moje czyny. Ale ze względu na Tego, który mnie do tej rzeczywistości powołuje.
NCWC
Zbigniew Herbert o Gerricie Dou
„Dou
był malarzem poszukiwanym i wiecznie młodym. Ciepły, nieco
słodkawy koloryt, mistrzowska gra światła, nieskazitelny,
precyzyjny rysunek”
„Najbardziej fascynujące było tło. Czarne, głębokie jak
przepaść, a zarazem płaskie jak lustro, dotykalne i gubiące się
w perspektywach nieskończoności. Przeźroczysta pokrywa czeluści.”
Zbigniew Herbert, Martwa natura z wędzidłem, Warszawa 2003, s. 29 & 76.
Polityczny wiersz Białoszewskiego
Przywiązany do
trwania międzyludzkich więzi, do pamięci o przodkach zakorzenionej w
konkretnych miejscach i lokalnym obyczaju, Białoszewski boleśnie przeżywa ich
niszczenie:
Dziki kraj przyczyn
Rosnąć ma
trawę.
Trawa ma
cerkiew.
Cerkiew ma
drabinkę.
Drabinka nie
ma
noszonych
umrzyków.
Umrzyki nie
rosną.
(1959)
Domniemana
igraszka słowna w istocie jest przenikliwą diagnozą sytuacji kulturowej, o
której swego czasu nie można było napisać wprost ze względu na cenzurę.
Wypędzeni mieszkańcy którejś ze wsi Beskidu Niskiego czy Bieszczad pozostawili
cerkiew wraz z charakterystycznym wyposażeniem. Póki byli obecni, ta ich
obecność zaznaczała się nawet w fakcie, że chowali swoich zmarłych, przenoszonych
na wysłużonej, jak się domyślamy, „drabince”. Efektowna gra słów okazuje się
logicznym równaniem znaczeń. „Rosnąć ma trawę. / Trawa ma cerkiew. / Cerkiew ma
drabinkę”, natomiast „Drabinka nie ma / noszonych umrzyków”. Oś kompozycji
stanowi przeciwstawienie: „ma” – „nie ma”. W opustoszałym pejzażu nie brak
trawy (podmiotu „rośnięcia”) ani „drabinki”, zrośniętej może od wieków z
lokalną świątynią części jej wyposażenia. Drabince natomiast brak „noszonych
umrzyków”. Wniosek: „Umrzyki nie rosną” – nie wydłuża się ich lista, bo nie
trwa już tradycja ich chowania w miejscu, o którym się mówi, znikł cały lud,
który tu mieszkał, zerwana została ciągłość. Przeszłość nieustannie przenika do
teraźniejszości w dziedziczonych słowach, pieśniach, gestach, obyczajach.
Odcięcie lub zasypanie źródeł brutalnie narusza ład świata.
Stanisław Falkowski
KSIĘŻNICZKA W SIERADZKIEJ KARCZMIE
Bohater wiersza Tuwima marzy o
ciszy, która przyniosłaby mu wytchnienie i szansę prawdziwego spotkania z
istotą ukochaną, z sala od wiru wielkomiejskich atrakcji.
Julian
Tuwim
RZUCIŁBYM
TO WSZYSTKO
Rzuciłbym to wszystko, rzuciłbym od razu,
Osiadłbym jesienią w Kutnie lub Sieradzu.
W Kutnie lub Sieradzu, Rawie lub Łęczycy,
W parterowym domku, przy cichej ulicy.
Byłoby tam ciepło, ciasno, ale miło,
Dużo by się spało, często by się piło.
Tam koguty rankiem na opłotkach pieją,
Tam sąsiedzi dobrzy tyją i głupieją.
Poszedłbym do karczmy, usiadłbym w kąciku,
Po tym, co nie wróci, popłakał po cichu.
Pogadałbym z Tobą przy ampułce wina:
„No i cóż, kochana? Cóż, moja jedyna?
Żal ci zabaw, gwaru, tęskno do stolicy?
Nudzisz się na pewno w Kutnie lub Łęczycy?”
Nic byś nie odrzekła, nic, moja kochana,
Słuchałabyś wichru w kominie do rana...
I dumała długo w lęku i tęsknicy:
– Czego on tu szuka w
Kutnie lub w Łęczycy?
Dwudziestowieczny poeta wie
doskonale, że w jego czasach przeminęła już epoka karczem. Dlaczego więc
popełnia taki anachronizm: marzy o spotkaniu z ukochaną właśnie w prowincjonalnej
karczmie? Bo karczma ma w sobie coś
z dawnej baśni lub malowniczej ballady („Ta karczma Rzym się nazywa” –
informuje Mefistofeles Twardowskiego u Mickiewicza). Po drugie: karczma to
miejsce spotkań nieskrępowanych, niewymuszonych, miejsce, gdzie można się
spotkać z „kumplami”. Bohater wiersza Tuwima marzy o spotkaniu z ukochaną,
która by go potraktowała jak „kumpla” – bez dyplomatycznego protokołu, bez
salonowego konwenansu.
Ale w tej karczmie – znów
niespodzianka! – chce z nią „gadać” „przy ampułce wina”. Dlaczego nie przy
butelce, kielichu czy szklance - byłyby to zapewne naczynia stosowniejsze w
karczemnej scenerii – ale właśnie przy eleganckiej „ampułce”, czyli niewielkiej
buteleczce? Bo ta ukochana, choćby była najlepszym przyjacielem-kumplem, ma być
zarazem księżniczką, podejmowaną w sieradzkiej czy łęczyckiej „karczmie” z
królewskimi subtelnościami, z książęcą delikatnością...
Stanisław Falkowski