Fot. MDK
W obronie stereotypów
Rys. Sztukmistrz
Bliższego spotkania z napotkanym przypadkowo tygrysem raczej
będziemy starali się uniknąć – choć może ten konkretny, na którego
natrafiliśmy, jest akurat łagodnym jaroszem i nie żywi wobec nas wrogich zamiarów.
(Tak argumentował w obronie stereotypów Walter Williams).
Posługiwanie się stereotypami oznacza działanie lub przedstawianie opinii w oparciu o niepełną informację.
W dużym sklepie na Modlińskiej spaceruje sobie nie od dziś śniady ochroniarz (nie promieniejąc wśród chmurnego klienteli tłoku)...
Czy może to nie wzbudzać mojego zaufania? Czy mam prawo nie czuć się bezpiecznie?
Franz Marc, Tygrys
Gotówka zamiast przelewu
Semper paratus
A gdyby tak zrezygnować z
(tak częstego)
oddawania się w ręce bankokratów
i posługiwać
(niemal)
wyłącznie gotówką?
Jak na razie chyba większość z nas używa peelenów. Jakby nie dość było tego, że korzystamy z papierków, których "wartość" "gwarantuje" "państwo", a nie stojący za nimi majątek rzeczowy (mienie fizyczne), gros władzy nad owym środkiem płatniczym oddajemy obcym nam instytucjom... W podwójny sposób usiłuje się pozbawić nas wpływu na pieniądz.
Może spróbować odzyskać choć część suwerenności - na początek posługując się częściej gotówką?
Współcześni funkcjonariusze państwowi i sprzymierzeni z nimi banksterzy usilnie starają się nas do gotówki zniechęcić. Dlaczego?
Czy za normalne uznajemy raczej społeczeństwo, w którym umiejący się bronić i uzbrojeni ludzie posługują się bez obaw gotówką, czy takie, w którym rozbrojeni i apatyczni "obywatele" pozwalają się państwowo-bankowemu systemowi robić na szaro?
Jak by tu zrobić system na złoto? Albo na kryptowalutowo? Albo na barterowo? Albo na...
Peeleny zamiast złotych
A w czwartek...?
Dopóki nazwa "złoty" oznaczała pieniądz w formie kruszcu, nazwa ta odpowiadała rzeczywistości. Złoty był naprawdę złoty.
Emitowane obecnie przez funkcjonariuszy państwowych peeleny nie mają z owym szlachetnym metalem nic wspólnego. Może więc należałoby zrezygnować ze stosowania nieodpowiadającej stanowi faktycznemu nazwy? Peeleny nazywać peelenami, a złotem - złoto?
Ćwiczenia z symetrii: Chmura
Fot. MDK
Do zobaczenia!
_____
Serdecznie przypominamy o zajęciach poświęconych pytaniu,
czy Pan Bóg jest tradycjonalistą
&
prosimy
o poinformowanie nas mailem
(wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com)
o zamiarze uczestnictwa.
Pomoże to w przygotowaniu materiałów dla Uczestników
spotkania.
Wirtualne Wydawnictwo
Wiwo
serdecznie zaprasza
Drogich Czytelników i Wszystkich Chętnych
na spotkanie pod
tytułem
Czy Pan Bóg jest tradycjonalistą?
W spotkaniu wezmą udział ksiądz Jacek Dzikowski
oraz nasz autor kl. Michał Kaczmarczyk.
Spotkanie odbędzie się w sobotę 7 maja A.D. 2016
przy ulicy Konopnickiej 3 m. 2 w Warszawie.
Spotykamy się o godzinie 17.
Serdecznie prosimy o rozpowszechnianie wiadomości o zajęciach.
Serdecznie prosimy o rozpowszechnianie wiadomości o zajęciach.
Do zobaczenia!
Redakcja
Przez płocie, płotki i płoteczki - RUBRYKA PLOTKARSKA
Na sam początek chętnie poruszylibyśmy w rubryce plotkarskiej temat: KTÓRY ARTYSTA MA/MIAŁ NORMALNE ŻYCIE RODZINNE?
O licznych przykładach życia nienormalnego wiemy - interesowałyby nas przykłady pozytywne.
_____
Serdecznie przypominamy o zajęciach poświęconych pytaniu,
czy Pan Bóg jest tradycjonalistą
&
prosimy
o poinformowanie nas mailem
(wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com)
o zamiarze uczestnictwa.
Pomoże to w przygotowaniu materiałów dla Uczestników
spotkania.
Wirtualne Wydawnictwo
Wiwo
serdecznie zaprasza
Drogich Czytelników i Wszystkich Chętnych
na spotkanie pod
tytułem
Czy Pan Bóg jest tradycjonalistą?
W spotkaniu wezmą udział ksiądz Jacek Dzikowski
oraz nasz autor kl. Michał Kaczmarczyk.
Spotkanie odbędzie się w sobotę 7 maja A.D. 2016
przy ulicy Konopnickiej 3 m. 2 w Warszawie.
Spotykamy się o godzinie 17.
Serdecznie prosimy o rozpowszechnianie wiadomości o zajęciach.
Serdecznie prosimy o rozpowszechnianie wiadomości o zajęciach.
Do zobaczenia!
Redakcja
Na krawędzi (Wybór)
_____
Serdecznie przypominamy o zajęciach poświęconych pytaniu,
czy Pan Bóg jest tradycjonalistą
&
prosimy
o poinformowanie nas mailem
(wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com)
o zamiarze uczestnictwa.
Pomoże to w przygotowaniu materiałów dla Uczestników
spotkania.
Wirtualne Wydawnictwo
Wiwo
serdecznie zaprasza
Drogich Czytelników i Wszystkich Chętnych
na spotkanie pod
tytułem
Czy Pan Bóg jest tradycjonalistą?
W spotkaniu wezmą udział ksiądz Jacek Dzikowski
oraz nasz autor kl. Michał Kaczmarczyk.
Spotkanie odbędzie się w sobotę 7 maja A.D. 2016
przy ulicy Konopnickiej 3 m. 2 w Warszawie.
Spotykamy się o godzinie 17.
Serdecznie prosimy o rozpowszechnianie wiadomości o zajęciach.
Serdecznie prosimy o rozpowszechnianie wiadomości o zajęciach.
Do zobaczenia!
Redakcja
Dwór polski vs. blok (nawet ten nowy)
Rowery aż rwą się do rajdu...
...świadcząc jednocześnie o dziejowej prawdzie, która głosi, że w czasach, gdy Polska była oficjalnie socjalistyczna (czyli za PRLu), funkcjonowało takie coś, co nazywało się "ściskarką do mieszkań". Żeby czasem nikomu nie przewróciło się w głowie i nie myślał, że w swoim lokum zmieści wszystko, czego potrzeba - jak we dworze polskim - ściskało toto czyjeś M, i tak na przykład z pięćdziesięciu metrów robiły się trzydzieści dwa.
Dziś mamy do czynienia z inną ciekawą tendencją, która zdaje się wynikać z (uprawnionej i całkiem normalnej) tęsknoty właśnie za życiem we dworze. Otóż nowobudowane mieszkania o dużej powierzchni często usiłują przybrać postać quasi-dworu. Przyjrzyjmy się stumetrowemu lokum w bloku. Ogromny hol, salono-kuchnia (tzw. aneks), ogromna łazienka z WC, jeszcze jedna toaleta, jeden pokój, drugi pokój i... nic więcej. Mieszkania o takim jak wspomniany metrażu rozplanowane bywają w taki sposób, że wizytujący gospodarzy gość nie ma gdzie wygodnie się przespać (choć na stu metrach mieszkają np. trzy osoby - rodzice z dzieckiem). Mieszkanie zostało pomyślane z pewnym rozmachem, ale zabrakło w nim miejsca do życia - bo na duże, mądrze pomyślane i LICZNE pomieszczenia przestrzeni starczy we dworze na wsi - a nie w miejskim bloku.
Nowomowa ma się db
"Latarka kieszon", "Zestaw żarhalogenowe"... Opisana w "Roku 1984" Orwella nowomowa zakładała dążenie do zubożenia języka drogą eliminacji słów. Tworzenie sztucznych zbitek, negacji przy jednoczesnym usuwaniu wyrazów (np. mówienie wyłącznie "dobry-niedobry" (bez użycia słowa "zły") należały do klasycznego repertuaru architektów i realizatorów tej maniakalnej idei. Jak widać, w świecie kapitalistycznym ideologia owa odnosi niejakie sukcesy.
A na deser: brYloczek do klu.
O obcych, których widać, i obcych, których nie widać
Przykładem "walki z obcymi" ma być narzucany przemocą przez funkcjonariuszy państwowych zakaz wolnego obrotu "polską" ziemią - tłumaczy się to tym, by nie dostała się ona "cudzoziemcom".
Pojawia się szereg pytań. Na przykład: Co to znaczy "polska ziemia"? Polską ziemią w sensie kulturowym i historycznym jest na przykład Wilno - ale zasiadającym w danym momencie na stołkach funkcjonariuszom państwowym ani w głowie jej "obrona".
Ale zasadnicze pytanie Ktoś postawił już dawno temu: Czyli mi się nie godzi uczynić, co chcę? (Mt 20, 18) Dlaczego nie wolno mi uczynić z moim, co chcę?
Jeszcze inne zagadnienie dotyczy uwalniania poszczególnych sfer życia spod wpływu funkcjonariuszy państwowych. Gdyby doprowadzić do zaniku ich działalności we wszystkich sferach naraz - mogłoby to skutkować zmianami na niespotykaną skalę.
Być może po doprowadzeniu do sytuacji, w której wolny obrót ziemią staje się rzeczywistością, pojawiłby się w pobliżu mojej ziemi jakiś Angielczyk czy Angolczyk z walizką papierowych banknotów albo twardą (złotą) walutą i zaproponował odsprzedaż - proponując sumę jak na nasze polskie warunki zawrotną. Skuszony ową kwotą (której nieproporcjonalność w stosunku do ofert potencjalnych nabywców-Polaków została w dużej mierze spowodowana manipulatorskimi zabiegami producentów fałszywych pieniędzy papierowych - czyli rządowych mennic i sprzymierzonego z nimi kartelu bankowego), mógłbym przystać na propozycję. Ale mógłbym też odmówić (i tak bym najpewniej, między nami mówiąc, zrobił)!
Na rzeczywistość warto patrzeć całościowo. Oprócz zastanawiania się nad tym, jak doprowadzić do tego, aby każdy mógł czynić ze swoją ziemią, co chce, trzeba myśleć nad tysiącem innych spraw. Na przykład: jak doprowadzić do tego, by potencjalny nabywca ziemi-Polak dysponował przynajmniej taką samą jak cudzoziemiec sumą, którą mógłby zaoferować?
I wystrzegać się twierdzenia, że wolny rynek (we wszystkich sferach działalności gospodarczej) oznacza, iż "obcy nas wykupią" - do tego przyczynia się raczej niewolenie rynku i zubożanie Polaków [ograbianie podatkami, duszenie regulacjami, promowanie mentalności żebraczo-sługusowej ("dotacje europejskie")].
Zresztą, próby administracyjnego/państwowego rozwiązywania problemu "obcych" poprzez fizyczne ich usuwanie świadczą o słabości systemu etatystycznego. Funkcjonariusze państwowi najpierw tworzą problem (zubożają rdzenną ludność i sprowadzają obcjokrajowców), a potem z nim nieudolnie walczą. Działa to niejako na zasadzie fatum - zarządcy systemu etatystycznego mogą z góry przewidzieć, co się stanie - ale i tak nie schodzą ze swej mylnej drogi. (Zdrowy rozsądek podpowiadał latami, czym skończy się dla tzw. "Zachodu" etatystyczny eksperyment multikulti - ale funkcjonariusze państwowi ślepo dążyli w kierunku realizacji swojej utopii. I teraz obserwują jej efekty).
Może więc spróbujmy sprawdzonego i zgodnego z moralnością rozwiązania anarchicznego/wolnorynkowego, stawiając na końcu niniejszego wpisu roboczą tezę, iż prawdziwie obcy są mi ci, którzy kwestionują moje prawo do czynienia z moim, co chcę.
Święty z sąsiedztwa i butelka po piwie
Smutne to świadectwo naszych czasów, że pod figurą raczej się pije niż modli (flaszek było wokół więcej).
A święty Jan Nepomucen spogląda na to z wysokości...
Szczęśliwe małżeństwo: Rozeznanie
Fot. Robson
W rozmowie z bliską osobą zastanawialiśmy się nad tym, jak rozeznać, czy dany człowiek jest "tym" - tym człowiekiem, z którym mam zawrzeć małżeństwo.
Z przekazów wiadomo, że istnieje coś takiego jak miłość i rozeznanie od pierwszego wejrzenia. Pewnego dnia Ludwik Martin zobaczył na moście Marię-Zelię Guérin i w jednej chwili wiedział już, że ma ona zostać jego żoną.
Nie każdemu zdarza się taka droga poznania osoby, z którą przyjdzie nam dzielić życie, choć można chyba zaryzykować stwierdzenie, że dar takiego przeświadczenia, jaki otrzymał pan Martin, nie bierze się z niczego; taka łaska Boża zdaje się być w pewien sposób "ukorzeniona" w świątobliwym życiu człowieka.
Nie każdy jednak i to niekoniecznie z przyczyny braku wiary czy zapału otrzymuje podobny dar rozeznania. W sukurs idą nam wtedy (nazwijmy je) "pytania pomocnicze" - ich sformułowanie zawdzięczamy bliskim a mądrym ludziom, których dane nam było słuchać.
A zatem:
Czy człowiek związanie się z którym rozważam jest katolikiem szczerze przejętym swoją wiarą? Czy przyjmuje WSZYSTKO, czego naucza Kościół?
Czy dzięki tej osobie staję się lepszy?
Czy się za siebie wzajemnie modlimy?
Czy nie robię ze względu na tę osobę czegoś, co jest mi obce, co jest złe (lub z czym źle się czuję) pod względem moralnym?
Czy traktujemy się z szacunkiem? Czy w odpowiednich momentach potrafimy okazać powściągliwość?
Czy człowiek ten jest ze mną szczery? Nie chodzi o to, czy mówi mi wszystko i od razu; to raczej pytanie o dobrą wolę; czy, nawet jeśli w czymś zbłądzi, potrafi stanąć w prawdzie wobec Pana Boga, siebie i mnie i walczy o poprawę?
Czy osoba ta pomoże mi wychować dzieci w taki sposób, w jaki chciałbym/chciałabym, aby zostały wychowane?
Czy chciałabym mieć syna podobnego do mojego chłopaka? Czy chciałbym mieć córkę podobną do mojej dziewczyny?
Czy gdyby osoba ta straciła coś z urody, która mnie urzeka, czy nasz związek byłby równie silny?
Czy osoba ta pozostanie dla mnie równie interesująca, gdy będzie stara?
Czy mamy i będziemy mieli ze sobą o czym rozmawiać? (Ktoś podczas składania nowożeńcom życzeń powiedział z uśmiechem, że przysięgę małżeńską powinno się uzupełnić o słowa "i będę z Tobą rozmawiać aż do śmierci").
Czy zjadłbym z tą osobą jedną łyżką gęstą zupę z jednego talerza?
Pomocne może być spytanie o opinię na temat relacji kogoś "z zewnątrz" – może dostrzec coś, co bezpośrednio zainteresowanym umyka.
I wreszcie: warto spytać o samego siebie: Czy dzięki mnie ten drugi człowiek staje się lepszy? Czy chcę i potrafię pomóc mu w osiągnięciu zbawienia?
Powyższych pytań (których listę z pewnością dałoby się poszerzyć) nie należy traktować jako "testu na męża/żonę". Stanowią one raczej pewne wskazówki mogące pomóc w podjęciu istotnych decyzji i zobowiązań.
WiWo in vivo: Czy Pan Bóg jest tradycjonalistą?
Wirtualne Wydawnictwo
Wiwo
serdecznie zaprasza
Drogich Czytelników i Wszystkich Chętnych
na spotkanie pod
tytułem
Czy Pan Bóg jest tradycjonalistą?
W spotkaniu wezmą udział ksiądz Jacek Dzikowski
oraz nasz autor kl. Michał Kaczmarczyk.
Spotkanie odbędzie się w sobotę 7 maja A.D. 2016
przy ulicy Konopnickiej 3 m. 2 w Warszawie.
Spotykamy się o godzinie 17.
Będziemy wdzięczni za
poinformowanie nas drogą mailową
wirtualnewydawnictwowiwo@gmail.com
o zamiarze przybycia.
Pomoże to w
przygotowaniu materiałów dla Uczestników spotkania.
Serdecznie prosimy o
rozpowszechnianie wiadomości o zajęciach.
Do zobaczenia!
Redakcja
Subskrybuj:
Posty (Atom)