O pięknie

W święto świętych Szymona i Judy, Apostołów, A.D. 2014




Sądzę, że piękno jest harmonią między cielesnością a duchowością. Podmiot poznania nie ma wpływu na piękno przedmiotu. Przedmiot jest piękny bez względu na to, czy podmiot to stwierdzi, czy nie. Piękno jest znakiem Bożej obecności w świecie, jest pochodną zbliżania się danej rzeczy do Bożego zamysłu dotyczącego tej rzeczy. Góry są piękne, bo są takie, jak chciał je widzieć Bóg. Poryjemy je bunkrami, to piękno stracą, bo zatracą swą formę, do jakiej zostały powołane. Człowiek jest piękny, gdy żyje w Bogu. Nawet jego ciało wtedy jest piękne. Człowiek grzechu brzydnie.

Tak jak miłość, prawda, dobro – również piękno ma swoje źródło w Bogu. Skoro zaś Bóg jest jeden i niezmienny, to miłość, prawda, dobro i piękno również muszą być jedne i niezmienne. Czyli są uniwersalne. To, co jest zmienne, sugestywne, to ludzka zdolność do ich odczytywania. Im człowiek jest bliżej Boga, tym łatwiej mu odczytać miłość, prawdę, dobro, piękno. Gdy Bóg pozostaje mu nieznany (zarówno z powodu niezależnego, jak i z jego świadomej winy), te rzeczy są dla niego mgliste, dalekie, nieuchwytne. Ponieważ ma jednak ich potrzebę (bo każda istota ludzka ma wrodzoną potrzebę Boga), tworzy ich ersatze. Pojawiają się więc bałwany, którym oddaje cześć, a wartości, o których mowa, stają się karykaturą samych siebie. Można to zobaczyć u pogan (najlepiej u hindusów, ale i u rodzimych ateistów) – jak wykoślawione, zafałszowane są ich wyobrażenia piękna, dobra, miłości, prawdy. Jest tam raczej brzydota, zło, nienawiść/egoizm, fałsz, które podszywają się pod cnoty i każą oddawać sobie honory.

Jakże zmienia się sytuacja, gdy człowiek odkrywa Boga i zaczyna Go poznawać! Obserwując dzieje świata, można dostrzec, jak cywilizacja Zachodu rozwinęła poczucie estetyki właśnie w okresie chrześcijaństwa. I wraz z kontemplacją Boga, z Jego coraz lepszym poznawaniem dzięki rozwojowi cywilizacyjnemu w zakresie intelektu i kultury – a więc głównie dzięki teologii – to piękno jest przez ludzi wydobywane z natury, aż do szczytowego poziomu poznania Boga przez ludzkość, czyli w przededniu Rewolucji. A po jej wybuchu i rozpoczęciu ponurego procesu upadku cywilizacji, poganienia ludzi i odchodzenia od Boga, obserwujemy prawdziwy regres kulturowy, duchowy i intelektualny. Od 200 lat ludzie kretynieją, stają się ślepi na piękno. Pięknem, jak poganie, zaczynają nazywać brzydotę (patrz współczesna sztuka), miłością – wszystko, co hołduje ich zachciankom, dobrem – doraźny zysk, prawdą – relatywistyczną ideologię. Dzieje się to wprost proporcjonalnie do procesu odchodzenia od Boga, tak jak rozwój i dostrzeganie tych wartości wiązało się z odkrywaniem, kontemplacją i poznawaniem Boga.

Dzisiaj ludzkość potrafi zbudować wszystko (z technicznego punktu widzenia można konstruować prawdziwe cudeńka). Ale nie potrafi wydobyć piękna, tak jak wydobywali je architekci gotyckich katedr, barokowych bazylik, artyści sztuki sakralnej, malarze i rzeźbiarze, również reprezentanci sztuki świeckiej (patrz impresjoniści lub Fałat i Siemiradzki). Odchodząc od Boga, ludzie utracili zdolność rozumienia piękna.

Świat nie znosi pustki i skoro człowiek nie rozpoznaje piękna, to w jego miejsce wchodzi brzydota i każe się pięknem nazywać. Taka też jest współczesna sztuka, architektura (niestety, również sakralna).

Są to mechanizmy, które według mnie dowodzą tego, że skoro piękno ma źródło w Bogu, jest zatem jedno, niezmienne, a człowiek nie ma na nie wpływu, może je tylko odczytywać.

Jerzy Juhanowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz