...jakby od teraz zawsze miał być Wielki
Piątek. Przypuszczam, że to wszystko nie ma dla ciebie żadnego sensu, Karolu,
biedny agnostyku. Zostałam tam [w kaplicy w Brideshead], aż [„dekonsekrujący” ją
ksiądz] wyjdzie, a potem, jakby w mgnieniu oka, nie było już żadnej kaplicy, tylko
dziwnie przyozdobione pomieszczenie. Nie potrafię ci powiedzieć, jak się z tym
czułam. Nie byłeś pewnie nigdy na ciemnej jutrzni?
– Nigdy.
– Cóż, gdybyś był, zrozumiałbyś, co żydzi
odczuwali po zburzeniu swojej świątyni. Quomodo sedet sola civitas... To
piękny śpiew. Powinieneś pójść choć raz, aby go posłuchać.
Evelyn
Waugh, Powrót do Brideshead
Tłum. Łukasz Makowski
Fot. MDK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz