L7 (12) - Idee wolnościowe w kulturze popularnej

-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
 wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------



Łukasz Kowalski
Samotni Strzelcy

Amerykański serial telewizyjny Samotni Strzelcy (The Lone Gunmen) miał premierę w marcu 2001 r. Trzej główni bohaterowie to dziennikarze śledczy. John Fitzgerald Byers, Richard „Ringo” Langly i Melvin Frohike wydają gazetę „The Lone Gunman” („Samotny Strzelec”). Tytuł czasopisma to ironiczna aluzja do werdyktu Komisji Warrena, która orzekła, że Prezydent John F. Kennedy został zabity w wyniku działań samotnego strzelca, Lee Harvey’a Oswalda, a nie zorganizowanego spisku.
The Lone Gunman” pisze o wydarzeniach, którymi nie zajmują się wysokonakładowe publikacje. „Jest przekomiczny” – mówi Morris Fletcher, pracujący dla Majestic-12 specjalista od dezinformacji. – „To dlatego pozostawiam was przy życiu. Gdybym was zabił, byłoby to jak zabicie redaktorów magazynu «Mad»”.
Byers, Frohike i Langly zazwyczaj zajmują się nietypowymi sprawami – poszukują samochodu napędzanego wodą, pomagają wrócić do rzeczywistości Adamowi Burgessowi, który żyje w wirtualnym świecie, oczyszczają z zarzutów szpiegostwa Kapitana Toby’ego, prezentera telewizyjnego programu dla dzieci. Nieufnie patrzą na rząd amerykański i współpracujące z nim korporacje.
Stefan Kisielewski napisał w jednym z felietonów, że „tylko wariat mówi głośno to, co wszyscy myślą, a czego umówili się nie wyjawiać, i tylko określając go jako posiadającego «wariackie papiery», można się przed złymi skutkami jego niedyskrecji obronić”1. Samotni Strzelcy są właśnie takimi „wariatami”.
Głównym bohaterom serialu od drugiego odcinka towarzyszy Jimmy Bond – pełen dobrych chęci i zapału, choć niezbyt rozgarnięty i zwykle dość naiwny. (Podczas porządkowania archiwum Bond umieszcza materiały oznaczone „Warren Commission” nie pod literą „W”, ale pod „T” – jak „The Warren Commission”; gdy Byers cytuje słowa Tomasza Jeffersona: „Lepiej żeby stu winnych uniknęło kary, niż aby jeden niewinny został skazany”, Jimmy myśli, że to z serialu The Jeffersons.) Jimmy traktuje współpracę z trójką bohaterów nie tylko jako misję, której cel to „bronienie bezbronnych”, ale również jako dobrą zabawę. Z radością podszywa się pod Elvisa Presleya czy Dyrektora FBI, Waltera Skinnera.
Samotni Strzelcy nie cofają się przed prowokacją. Ich entuzjazm i zaangażowanie powodują, że często wpadają w kłopoty.
W siódmym odcinku serii badają sprawę skazanego na śmierć Douglasa Pfeiffera. Chcą się z nim skontaktować. Byers i Jimmy postanawiają, że będą w tym celu udawać więźniów. Langly, korzystając ze swoich umiejętności hakera, wciąga ich na listę skazanych i wkrótce dwaj bohaterowie lądują w tym samym zakładzie, co Pfeiffer.
Pozostali na wolności Langly i Frohike nie mają jak skontaktować się z uwięzionymi – zapomnieli wyposażyć ich w odpowiedni sprzęt. Zwracają się więc o pomoc do tajemniczej hakerki znanej jako Yves Adele Harlow. Yves, złodziejka i specjalistka od kamuflażu, czasami współpracuje, a czasami rywalizuje ze Strzelcami.
Byers i Jimmy w celi śmierci?” – pyta z niedowierzaniem Yves. – „Czy nikomu z was nie przyszło do głowy, żeby podawać się za strażników, adwokatów albo oficjalnych gości z biura gubernatora?”. „Nie tak robiono to w Drużynie A (The A-Team)” – wyjaśnia Langly.]
Innym razem Strzelcy włączają się do wywiadu z senatorem Richardem Jeffersonem (aluzja do Williama Jeffersona Clintona), którego podejrzewają o zamordowanie kochanki. Langly podpowiada dziennikarzowi przeprowadzającemu wywiad z senatorem niewygodne i dość wulgarne pytania. „Skąd on wziął te pytania?” – zastanawia się siedzący w wozie transmisyjnym producent. „Myślę, że po prostu wymyśla je na poczekaniu” – mówi technik. „Jest na to za głupi” – tłumaczy producent. I rzeczywiście – po chwili orientuje się, kto stoi za prowokacją. Samotni Strzelcy zostają zatrzymani.
Po kilku godzinach opuszczają areszt. Udają się na policyjny parking, aby odebrać swój skonfiskowany samochód – stary model Volkswagena Transportera, który Jimmy określa dumnie: „Ruchome Stanowisko Dowodzenia”. Policjant wypuszcza Strzelców z więźniarki i czyni kilka aluzji do długich blond włosów Langly’ego – sugerując, że jest on kobietą. Zirytowany Ringo domaga się przeprosin i wygłasza dłuższy monolog, zakończony słowami: „Wiesz, jaka jest różnica między tobą a mną? Nie chodzi o włosy, ani o wąchy nad twoim wielkim dziobem. Różnica między tobą a mną polega na tym, że...” „Różnica między tobą a mną polega na tym, że ja mam giwerę” – ucina policjant.
Ta scena może posłużyć za doskonały temat do dyskusji między zwolennikami anarchokapitalizmu a konserwatywnymi liberałami. Obydwu tym grupom zależy na ograniczeniu wpływu państwa na gospodarkę i prywatne życie ludzi. Zwolennicy anarchokapitalizmu opowiadają się za całkowitym zanikiem państwa – łącznie z jego aparatem przymusu w postaci sił zbrojnych. Konserwatywni liberałowie popierają koncepcję tzw. państwa minimum, które dysponuje silną policją i wojskiem.
Dopóki państwo dysponuje siłami zbrojnymi, dopóty może egzekwować ustanowione przez siebie prawa, żądać podatków, prowadzić w firmach przymusowe inspekcje, aresztować i skazać dowolnie wybraną osobę. Gdyby nie istniały państwowa policja i wojsko, rząd nie miałby jak wymuszać na ludziach posłuszeństwa. Mógłby tworzyć coraz nowsze i absurdalniejsze przepisy, ale w praktyce nikt nie musiałby się do nich stosować.
Jak długo istnieją rządowe wojsko i policja, a społeczeństwo pozostaje rozbrojone, tak długo rozstrzygającym argumentem w każdym sporze człowieka z państwem pozostają słowa: „Różnica między tobą a mną polega na tym, że ja mam giwerę”.
Samotni Strzelcy często popadają w zatargi z prawem. Ich pierwsza wspólna przygoda – opowiedziana w serialu Z archiwum X2, z którego wyewoluowała seria The Lone Gunmen – zakończyła się w areszcie w Baltimore.
Jest maj 1989 r. Na targach elektroniki Byers reprezentuje Federalną Komisję Łączności. Frohike i Langly wynajmują po stoisku i oferują dekodery pozwalające odbierać telewizję kablową bez płacenia abonamentu.
Byers ulega prośbom tajemniczej kobiety, która przedstawia się jako Holly, i włamuje się do komputerów Departamentu Obrony. Odnajduje potrzebny kobiecie plik – niestety, zaszyfrowany. John zwraca się z prośbą o pomoc do Melvina Frohike.
Kilka minut później do hali targowej wpadają agenci FBI i żandarmeria, a Holly gdzieś znika. Byers i Frohike orientują się, że sprawa jest poważna. Melvin proponuje, żeby włamać się do komputerów FBI i uzyskać nieco więcej informacji: „Znam kogoś, kto potrafi to zrobić”. „Mówisz o popełnieniu z premedytacją przestępstwa wymierzonego w rząd Stanów Zjednoczonych!” – oburza się Byers. „Twojego drugiego już dzisiaj przestępstwa” – replikuje Frohike. – „Witaj po Ciemnej Stronie Mocy”.
Dwaj hakerzy kontaktują się z Richardem Langlym, który dostaje się do rządowych systemów. Trójka bohaterów wpada na trop afery: rząd amerykański planuje przetestowanie na cywilach gazu wywołującego uczucie strachu i paranoję3. Byers, Langly i Frohike zaczynają dokładnie badać sprawę, stykają się z rządowymi zabójcami i porywaczami; dowiadują się, że mainstreamowych mediów nie interesuje prawda, która podkopywałaby powszechnie przyjęte przeświadczenia; poznają agenta FBI, Foxa Muldera, który też zaczyna nabierać podejrzeń co do moralności działań aparatu państwowego Stanów Zjednoczonych.
Spośród trójki bohaterów tylko Frohike marzył w dzieciństwie o pracy dziennikarza. Nie spodziewał się jednak, że będzie pisał do powszechnie lekceważonej gazety, której redaktorzy gnieżdżą się w nieco obskurnym magazynie gdzieś w Takoma Park w Maryland. Miało to wyglądać inaczej: „Dokonam wielkich rzeczy, a później je opiszę. Ludzie będą chłonęli każde moje słowo”4.
Młody Langly, dorastający na farmie, planował zarobienie milionów w branży komputerowej. Byers marzył o karierze biurokraty. Chciał pracować dla rządu USA i „szerzyć demokrację na całym świecie”.
Serial liczy zaledwie trzynaście odcinków. Po ich wyemitowaniu stacja telewizyjna Fox zrezygnowała z kontynuowania serii, twierdząc, że ma ona zbyt słabą oglądalność.
Odcinek Wszystko o Yves, w którym widzowie zaczęli dowiadywać się czegoś więcej o tajemniczej nemesis bohaterów, nie doczekał się odpowiedniej kontynuacji. Historię zamknięto nieco wymuszonym Jump The Shark, zrealizowanym jako odcinek Z archiwum X5.
Najgłośniejszy odcinek to pilot serialu, wyemitowany po raz pierwszy 4 marca 2001 r. Strzelcy badają okoliczności śmierci Bertrama Byersa (ojca Johna). W trakcie śledztwa dowiadują się, że rząd USA ma zamiar dokonać zamachu terrorystycznego na terenie Stanów Zjednoczonych. Plan przewiduje uderzenie samolotem w World Trade Center. Zimna Wojna się skończyła, a producentom broni brakuje zamówień rządowych. Wystarczy przeprowadzić spektakularny atak, oskarżyć jakiegoś dyktatora o jego dokonanie, zaatakować rządzony przez dyktatora kraj i tym sposobem sztucznie stworzyć popyt na uzbrojenie wojskowe.
Bohaterowie prowadzą dziennikarskie śledztwa z uśmiechem i często niezaradnie – jednak Byers domaga się od wszystkich Strzelców profesjonalizmu i odmawia publikowania niesprawdzonych informacji.
Niezależnie od tego, czy historię ludzi, którzy z pasją i zaangażowaniem walczą o American Dream, potraktujemy z większym czy z mniejszym przymrużeniem oka – serial Samotni Strzelcy zapewni nam co najmniej kilka godzin dobrej zabawy.

_______

Samotni Strzelcy (The Lone Gunmen), USA 2001. Pomysłodawcy serialu: Chris Carter, Vince Gilligan, John Shiban, Frank Spotnitz. Występują: Tom Braidwood, Bruce Harwood, Dean Haglund, Zuleikha Robinson, Stephen Snedden i inni.

[2007]





Łukasz Kowalski
Gra komputerowa Deus Ex

Dzieła kultury często spływają po odbiorcach jak woda po gęsi.
Widziałeś wczoraj film?”
No, fajny był.”
Czytaliście tę nową książkę?”
No, fajna była.”
Niezła jest ta gierka!”
No, fajna.”
A co w niej było takiego fajnego?” – na to pytanie już trudniej odpowiedzieć. Może dlatego, że rzadko bywa zadawane. Nie tylko z tego powodu, że wiele dzieł kultury, szczególnie współczesnej, jest bardzo niskiej jakości. Odbiorcy nierzadko podchodzą do klasyki z nonszalancją i lekceważą szczegóły.
Wydaną w 2000 r. grę komputerową Deus Ex można potraktować jak zwykłą „strzelankę”. Ale nie warto. Jeżeli liczysz wyłącznie na to, że po raz kolejny gra komputerowa pozwoli ci w wymyślny sposób położyć trupem kilkuset wrogów, DX znuży cię po kilkunastu zaledwie minutach. A jeśli nawet ukończysz grę, prując z karabinu do wszystkiego, co się rusza, nic z niej nie zrozumiesz.
Producent i szef zespołu twórców gry, Warren Spector, napisał, że „robiło mu się niedobrze na myśl o durnych sceneriach w stylu fantasy oraz inwazjach kosmitów” i dlatego postanowił zrobić grę, w której „wszystko byłoby rzeczywiste, oparte na jakimś fakcie”6.
Akcję gry umieszczono w roku 2052. Gdy jednak przyjrzymy się szczegółom świata Deus Ex, zauważymy, jak wiele zawartych w grze prognoz już stało się rzeczywistością albo spełnia się na naszych oczach. Rządy inspirujące terroryzm i wykorzystujące go jako straszak w celu ograniczania wolności ludzi. Podważanie prawa do secesji i wysiłki w celu stworzenia Państwa Światowego (w DX dąży do tego kierowana przez Boba Page’a organizacja Majestic-12). Świat masowej inwigilacji, którą na równi z państwami uprawiają prywatne korporacje. (W świecie Deus Ex Organizacja Narodów Zjednoczonych używa systemu Echelon IV do szpiegowania wszelkiego rodzaju przekazów elektronicznych.) Próby stworzenia z pomocą klonowania i biotechnologii „Nowego Człowieka”, który stanie się równy Bogu. Media, które zajmują się głównie tworzeniem iluzji na potrzeby mas. Pielęgniarka w państwowej przychodni, która tłumaczy: „Proszę zrozumieć, że bezpłatna klinika musi pobierać opłaty za niektóre usługi, aby pokryć podstawowe wydatki”. Nachalna propaganda cywilizacji śmierci. (W skrzynce mailowej jednego z bohaterów DX znajdujemy reklamę firmy KVORK Inc., która zachęca do poddania się eutanazji. W wiadomości zatytułowanej „Zmęczony życiem?” dyrektor ds. rozwoju, Derek Schmitt, namawia do popełnienia samobójstwa, ponieważ to „jedyny realny wybór, jaki kiedykolwiek mamy”. Twierdzi, że pacjent-samobójca przyczynia się do poprawy kondycji ludzkości: „zmniejsza bowiem liczbę osób korzystających z kurczących się zasobów naturalnych Ziemi”. Wreszcie – przedstawia zachętę finansową, informując o tym, że Kongres Stanów Zjednoczonych zezwala na wypłatę sumy 10.000 kredytek wskazanemu przez samobójcę przed śmiercią beneficjentowi).
Jednocześnie to świat, w którym wciąż można spotkać ludzi gotowych przyjść innym z pomocą – czasem bezinteresownie, czasem w zamian za jakąś przysługę. Enklawy wolnego rynku wciąż funkcjonują. (Podczas podróży po świecie wielokrotnie przekonujemy się o korzyściach wolnego handlu; możemy dokonać obfitych zakupów w nowojorskiej siedzibie Smugglera, który pracuje jako przemytnik; inne potrzebne do wykonania misji narzędzia też da się nabyć poza wiedzą organów skarbowych państwa; kiedy odwiedzamy paryski sklep z elektroniką, Tracer Tong doradza: „Nie wyrzucaj w takich miejscach pieniędzy. Możesz dostać wszystko, co chcesz, za dwie kredytki na czarnym rynku w Azji”). Mózg ludzki pozostaje jeszcze poza naszą fizyczną kontrolą. Wciąż można swobodnie myśleć, chociaż zewsząd atakuje nas propaganda.
Bohater, którym kierujemy, to JC Denton. Na ekranie obserwujemy otaczający nas świat jego oczami. Autorzy gry postarali się wiernie oddać atmosferę i wygląd odwiedzanych przez nas miejsc – czy są to ulice Nowego Jorku, czy paryskie katakumby, czy hongkońska siedziba megakorporacji VersaLife, która zajmuje się biotechnologią.
Nasz bohater może inicjować rozmowy, odpowiadać, kiedy ktoś go zaczepi, oraz przysłuchiwać się dyskusjom innych osób – jawnie lub podsłuchując. Często zdarza się, że – tak jak w życiu – nie uczestniczy w rozmowie od początku, ale włącza się do niej dopiero w środku. Treści niesłyszanych przez nas fragmentów dyskusji możemy się tylko domyślać; autorzy Deus Ex zadbali jednak o to, aby w każdej sytuacji, gdy nasz bohater włącza się do rozmowy jako czynny lub bierny uczestnik, usłyszał coś istotnego.
Wszystko zaczyna się na terenie bazy treningowej Koalicji Antyterrorystycznej ONZ (UNATCO). Powstały w wyniku dokładnie zaplanowanych eksperymentów naukowych JC Denton, wyposażony w nadnaturalne umiejętności wojownik XXI wieku, przechodzi szkolenie, które zrobi z niego perfekcyjną maszynę do zabijania. Ma służyć w UNATCO jako superżołnierz, najbardziej zaawansowana broń organizacji, chcącej pełnić funkcję „światowego żandarma”. Po zakończonej sesji treningowej Dentonowi gratulacje składa sam Bob Page, autor pomysłu powołania go do życia, „stwórca” naszego bohatera.
Sztucznie „wytwarzani” wojownicy to tylko narzędzia do ostatecznego celu, jakim jest urzeczywistnienie nowego porządku, Nowej Ery, w której Bob Page chce zająć miejsce Boga. Sposobem na to ma być dokonanie zuchwałych zamachów terrorystycznych i wywołanie światowej epidemii Szarej Śmierci za pomocą sztucznie stworzonego wirusa (kontrolowana przez Page’a firma VersaLife produkuje zarówno wirusa, jak i antidotum, zwane Ambrozją). Zastraszeni ludzie mają dobrowolnie wyrzec się wolności i pogodzić z narzuconą im władzą.
Pierwszą misję JC Dentona stanowi zdobycie opanowanych przez – jak przedstawia to naszemu bohaterowi UNATCO – „terrorystów” z secesjonistycznej organizacji NSF7, ruin Statuy Wolności i przesłuchanie przywódcy zajmującego ten teren oddziału.
Kiedy budowla zostaje opanowana, a Leo Gold poddaje się, JC może go przesłuchać. Przesłuchanie z czasem przeradza się w dyskusję. Gold zasiewa w naszym bohaterze pierwsze ziarna zwątpienia w moralność działania UNATCO. Zadaje też szereg pytań, nad którymi nasz bohater wcześniej w ogóle się nie zastanawiał: „Czy kiedykolwiek pytałeś, po co to wszystko? Inwigilacja, policja, prawo pozwalające strzelać bez ostrzeżenia? Czy to jest wolność?”. Mówi o tożsamości naszego bohatera: „UNATCO uczy nastolatków walczyć, kiedy to jeszcze wydaje się grą, i – spójrz na siebie – jesteś maszyną do zabijania!”. Podaje liczby: „dlaczego duże firmy produkujące samochody płacą podatek 2%, podczas gdy ludzie przy taśmie montażowej płacą 40%?” i przedstawia swoją teorię: „To się nazywa konsolidacja. Wzmocnić rządy i korporacje, osłabić jednostki”.
Podobne pytania zadaje później naszemu bohaterowi sponsor NSF, Juan Ivanovich Lebedev. Mówi o kwestiach podstawowych: „Pytanie, jakie musisz sobie zadać – dziwię się, że tego dotychczas nie zrobiłeś – jest oczywiste: Kim jestem? Kto mnie stworzył i w jakim celu?”.
Świat Deus Ex to świat nieustannej dyskusji. Bohaterowie rozmawiają z JC Dentonem i z sobą. Najsilniejszą bronią nie są ani granaty, ani karabiny plazmowe, ani nanotechnologiczne miecze (można zresztą przejść całą grę nie zabijając ani jednej osoby), ale idee.
Idee mają większą moc niż armie, bo armie powstały przede wszystkim dzięki ideom i idee sprawiają, że idą one do boju (gdyby tak nie było, to politycy nie musieliby wkładać tyle wysiłku w działanie machiny propagandowej). Gdy idea zyskuje powszechne poparcie, nie zabiją jej wszystkie karabiny świata” – piszą Linda i Morris Tannehillowie8.
Leo Gold ujmuje to krótko: „Idei nie da się zwalczać za pomocą kul”.
Philip K. Dick pisał: „Podstawowym narzędziem manipulacji rzeczywistością jest manipulacja słowami. Jeżeli potrafisz kontrolować znaczenie słów, potrafisz kontrolować ludzi, którzy muszą tych słów używać”9.
Przypomina o tym Chad Dumier, lider kryjącej się w paryskich katakumbach antyrządowej organizacji Silhouette: „Retoryka Waszyngtonu bardziej przyczyniła się do zniszczenia wolności, niż wszystkie armie i siły policyjne na świecie. [...] Kiedy rządowa inwigilacja i zastraszanie nazywane są «wolnością od terroryzmu» albo «wyzwoleniem od przestępczości», wolność i wyzwolenie stają się słowami pozbawionymi znaczenia. [...] Przedmiotem toczonej wokół nas wojny jest znaczenie słów. [...] Każdy napis, każda wypowiedź, każdy gest usiłuje zdominować znaczenie słów”.
Twórcy Deus Ex w prowadzonych przez bohaterów dyskusjach starają się zadawać pytania: „Co jest realne? Co jest iluzją, tworzoną na doraźne potrzeby? Czym jest wolność i jakie są jej granice? Na czym polega kłamstwo? Jakie są motywy ludzkiego postępowania?”. Liczebność wojsk, siła ognia policji oraz innych formacji zbrojnych stoją na drugim planie.
Annette i Charlotte rozmawiają w paryskim klubie La Porte de l’Enfer na temat wartości życia i miejsca człowieka w społeczeństwie budowanym na kształt zakładu produkcyjnego. Charlotte mówi: „Teraz, gdy tylko niewielu ludzi tworzy bogactwo – naukowcy, inżynierowie, bankowcy i tak dalej – potrzebujemy, aby tych niewielu porozumiało się ponad głowami biernej masy, jaką stała się reszta z nas”. Annette nie zgadza się z negowaniem wartości życia ludzkiego: „Mówimy o przyrodzonej wartości jednostki, a nie użyteczności ekonomicznej”. Charlotte uważa jednak, że „każdy stał się częścią siły roboczej w systemie fabryk, mniej więcej równy wszystkim innym, i dlatego stanowi zbędny zasób ludzki”.
Sztuczna inteligencja, Morpheus, tłumaczy, dlaczego tak wiele osób nie ma nic przeciwko totalnej inwigilacji: „Ludzie odczuwają przyjemność, kiedy są obserwowani. Rejestruję uśmiechy na ich twarzach, gdy opowiadam im, kim są. [...] Potrzebę bycia obserwowanym i rozumianym kiedyś zaspokajał Bóg”, a gdy ludzie utracili wiarę w Niego, Jego miejsce zajęły „posiadające własną świadomość systemy, które zbudowaliście, aby urzeczywistnić prawdziwie wszechobecną obserwację i ocenę”.
Deus Ex nie podaje gotowych odpowiedzi na zadawane pytania. Przedstawia za to wiele rozmaitych punktów widzenia, łącznie z tymi, które zazwyczaj zbywa się stwierdzeniem: „Wierzysz w teorie spiskowe?”. Twórcy gry nie uciekają się do wyrażeń-wytrychów, za pomocą których można bezmyślnie zdyskredytować dowolną opinię. Nie koncentrują się na pytaniu: „Czy to jest teoria spiskowa?”, tylko: „Czy to jest prawda?”.
Twórców większości gier komputerowych nie interesują motywy postępowania postaci. Zwykle jest się „tym dobrym”, który ma „rozwalić” „tych złych”. Co oznacza „dobry”? Kto jest „zły” i dlaczego? Te pytania są nieistotne. Ważne, żeby trup słał się gęsto.
Autorzy Deus Ex tymczasem zachęcają do zastanowienia nad moralnym wymiarem postępowania gracza. Bohater, którym kierujemy, może siać zniszczenie i eliminować wszystko, co się rusza – ale może również powstrzymać się od niszczycielskich działań. Niektóre ze spotykanych przez nas osób zachęcają do stosowania bezkrwawych rozwiązań. Inne są za tym, aby minimalizować liczbę ofiar.
Twórcom DX zależało na tym, aby gracz uczestniczył we współtworzeniu fabuły, a nie ślepo podążał wytyczoną przez nich ścieżką. Jak stwierdził lead designer Harvey Smith, chodziło o zachęcenie graczy do zadania sobie pytania: „Czy jestem gotów zapłacić cenę danego wyboru? «Wybór» i «następstwo» były słowami najczęściej wymawianymi w trakcie tworzenia gry. Na co zda się podejmowanie przez gracza decyzji, jeśli wszystkie wybory prowadzą do tego samego rezultatu? Bez realnych, przewidywalnych konsekwencji wybór nie ma znaczenia”10.
Każdy szczegół coś znaczy. Fragment porzuconej gdzieś na stoliku książki Człowiek, który był Czwartkiem, który odnosi się do aktualnej sytuacji naszego bohatera. Informacja o tym, że Richard Hundley chętnie bierze łapówki – dzięki temu dostaniemy się do laboratoriów VersaLife. Loginy i hasła: smashthestate, tjefferson, apinkerton, schadenfreude, chameleon, valleyforge, newrevolution, skywalker, pynchon, uberalles, panopticon. Imiona i nazwiska bohaterów: T. More, Gary Savage, dr Moreau, porucznik Maxwell Hammer.
Poczta elektroniczna stała się w świecie Deus Ex wszechobecnym medium komunikacyjnym. Wśród e-maili znajdujemy reklamy, wymianę informacji między kolegami z pracy, apele o treści politycznej, instrukcje, zaproszenie od znajomego na piwo...
Czytamy wzorowane na prawdziwych raporty – na przykład doniesienia CIA o sytuacji w Hong Kongu, czy też informacje adresowane do nowojorskiej Rady Miasta na temat uzdatniania wody do picia. Są też inne dokumenty: rejestr hotelowych gości, książka z dedykacją, a nawet przepisy kulinarne (między innymi francuska receptura na koguta w winie).
W grze siedmiokrotnie pojawiają się wyjątki z wymyślonej na potrzeby Deus Ex sensacyjno-kryminalnej powieści Cień Jakuba. Fragmenty rozdziałów są jednocześnie luźnymi aluzjami i nastrojowymi komentarzami do działań naszego bohatera.
Z gazet i elektronicznych biuletynów dowiadujemy się o tym, co dzieje się w różnych miejscach na świecie. Zanim dotrzemy do Paryża, możemy już wiedzieć co nieco o panującej tam sytuacji – jeżeli wcześniej zaglądaliśmy do informacji na ten temat.
W świecie Deus Ex każdy napotkany człowiek jest ważny.
Zdecydowana większość twórców gier stawia na monotonię i jednowymiarowość postaci. Mamy hordy potworów i zastępy wojaków, licznych przywódców i niesamowite wilkołaki. Wszystkie te postaci różnią się od siebie rodzajem uzbrojenia, wzrostem, ubarwieniem, sposobem prowadzenia walki – tylko charakter, osobowość wszystkie mają takie same.
W Deus Ex zróżnicowano psychikę poszczególnych postaci. Owe postacie to paryski zamiatacz ulic, wpływowi biznesmeni, nowojorscy bezdomni, członkowie hongkońskich triad, rodzice i dzieci, szefowie i podwładni, ludzie o różnym temperamencie i światopoglądzie. Osoby, które, jak w realnym świecie, żyją tu i teraz i na bieżąco podejmują decyzje.
Autorzy nie ograniczyli się do pokazania kilku będących tematem powszechnej debaty tematów moralno-społecznych. Oczywiście, poprzez rozmowy bohaterów Deus Ex i działania JC Dentona dyskutują o postępach techniki, o cenzurze w mediach, o funkcjonowaniu gospodarki opartej na pieniądzu elektronicznym – ale nie tylko. Zadania, o których wykonanie proszą naszego bohatera różne osoby, są związane nie tylko z zagadnieniami o charakterze globalnym. Czasem chodzi im o problem lokalny, a niekiedy wyłącznie prywatny. Wśród decyzji, które wpływają na losy licznych społeczności, a nawet świata, JC Denton znajduje czas, aby na prośbę Gilberta Rentona zainteresować się losem jego córki, włóczącej się po Nowym Jorku, pomaga usunąć awarię wody na stacji metra Brooklyn Bridge, uwalnia dwójkę zakładników przetrzymywanych przez MJ-12 w paryskich katakumbach, przywozi cierpiącemu na Szarą Śmierć Stantonowi Dowdowi fiolkę Ambrozji...
Podczas swoich podróży po całym świecie, kontaktów z wysoko postawionymi urzędnikami, naukowcami i plutokratami, JC Denton nie zapomina o rozmowie z barmanką czy uliczną sprzedawczynią gazet. Przysłuchuje się dwojgu ludzi, którzy rozważają kwestię kupienia ratującej życie Ambrozji od handlarza narkotyków. Słucha dyskusji koczujących w nowojorskiej Free Clinic bezdomnych – jeden z nich wspomina dawną bitwę oddziałów, w których służył, przeciwko NSF; drugi opowiada o swoich projektach artystycznych – przedstawieniach teatralnych i rzeźbach (właśnie pracuje nad Napoleonem z Notting Hill). JC podsłuchuje, jak strażnik na chińskim statku transportowym Wall Cloud wyjaśnia koledze mechanizm pozwalający Waltonowi Simonsowi i FEMA dokonać bezkrwawego przejęcia władzy nad całym aparatem państwowym Stanów Zjednoczonych.
Świat JC Dentona nie ogranicza się do lśniących czystością i tysiącami refleksów świetlnych wnętrz biurowców. Nasz bohater znajduje też czas na kontakt z rzeczywistością najbardziej szarą, brudną i brutalną.
Bohaterowie Deus Ex, choć wirtualni, to osoby z krwi i kości. Poszczególne postacie cały czas na siebie oddziałują, zmieniają poglądy, próbują przekonywać do swoich racji; nieustannie następują między nimi interakcje.
Autorzy gry uczciwie pokazują motywacje postępowania poszczególnych postaci. Bohater nie jest na zawsze przywiązany do danej roli – może zmienić swoje poglądy i zacząć działać w sposób odmienny od dotychczasowego. Twórcy Deus Ex starali się wydobyć na pierwszy plan indywidualność bohaterów – napotykane przez JC Dentona osoby są gotowe wdać się z nim w rozmowę, przekazać pewne informacje, ostrzec go albo zaoferować pomoc.
Każdy z bohaterów ma własny światopogląd: szef UNATCO Joseph Manderley i podpity gość hongkońskiego klubu nocnego, wpływowy iluminata Morgan Everett i bezdomny, który gnieździ się w pobliżu stacji benzynowej.
W Deus Ex jako bohaterowie nie występują masy. O wydarzeniach dotyczących dużej liczby ludzi informują JC Dentona głównie środki przekazu; on sam spotyka się z jednostkami, z których każda stanowi niezwykle istotną część świata przedstawionego.
Nasz bohater nieustannie dokonuje autonomicznych wyborów.
UNATCO zleca naszemu bohaterowi zabójstwo lidera NSF, Juana Lebedeva. Mamy wykonać tę misję wspólnie z agentką Anną Navarre, która lubi rozlew krwi.
Możemy bez zastanowienia i bez słowa zamordować Lebedeva – usłyszymy wtedy z ust współtowarzyszki pochwałę.
Inna możliwość: Lebedev poddaje się, a JC Denton zaczyna z nim rozmawiać. Chwilę później przybywa Anna Navarre i mówi: „Dobra robota. Dokończ ją”. „Poddał się. To nieuzbrojony więzień – chronią go przepisy UNATCO” – oponuje nasz bohater. Agentka wydaje rozkaz: „Zabij więźnia. [...] Ja tu teraz dowodzę. Jesteś bezwartościowy, jeżeli nie słuchasz prostych rozkazów”. Jeżeli spełnimy polecenie, Navarre nam pogratuluje („Jesteś jednym z nas. Przyznaję, miałam wątpliwości”) i zapewni o bezkarności („W papierach możemy napisać, co chcemy”).
Kolejne rozwiązanie: ignorujemy rozkaz Navarre i kontynuujemy rozmowę z Lebedevem. Agentka sama usiłuje wykonać egzekucję. Jeżeli się to uda, słyszymy pod naszym adresem: „Manderleyowi [dyrektorowi UNATCO] nie spodoba się twoja niesubordynacja”.
Nasz bohater może też ochronić Juana Lebedeva przed zamordowaniem, eliminując Annę Navarre.
Autorzy Deus Ex nie zapominają o czynniku ludzkim, który tak często niweczy najdokładniej przemyślane plany. Gdy JC próbuje dostać się do brooklyńskich doków, pomagają mu żołnierze US Army, mający teoretycznie chronić bazę przed intruzami. Żołnierze patrzą podejrzliwie na działających w bazie agentów FEMA11. Mówią: „FEMA popełnia duży błąd, jeśli sądzi, że ślepo wypełniamy rozkazy” i wpuszczają naszego bohatera do środka.
Po wprowadzeniu w USA stanu wojennego gubernatorzy Kolorado, Teksasu i Kalifornii odmawiają podporządkowania się prezydenckiej dyrektywie, która daje szeroki zakres władzy dyrektorowi FEMA, Waltonowi Simonsowi. Wiele oddziałów Gwardii Narodowej idzie w rozsypkę. Generał Ed Garner oficjalnie ogłasza, że nie wyda żadnego rozkazu, który mógłby doprowadzić do śmierci cywili.
Ludzie nie są maszynami, nie są w żaden nieodwołalny sposób zdeterminowani. Najdobitniej dowodzi tego postać głównego bohatera gry oraz sam jej tytuł, będący skróconą formą terminu deus ex machina (Bóg z maszyny). To zaczerpnięte z techniki teatru greckiego określenie oznacza „niespodziewany i nienaturalny udział osoby lub wypadku w rozwiązaniu jakiejś sytuacji”12; urządzenie teatralne „za pomocą którego wprowadzano na scenę tragedii greckiej niespodziewanie zjawiające się bóstwo. W późniejszym znaczeniu zwrot określający nagły zwrot akcji, najczęściej niespodziewane zakończenie. W potocznym sensie określenie niespodziewanego rozwoju zdarzeń”13.
Będący Deus Ex Machina JC Denton, stworzony na polecenie Boba Page’a agent, mający pełnić rolę maszyny do zabijania na usługach międzynarodowej mafii rządzących, wbrew intencjom swych „stwórców” zaczyna samodzielnie myśleć, analizować swoją sytuację i buntuje się przeciwko swym samozwańczym panom.
Deus Ex jest w gruncie rzeczy historią przemiany sposobu myślenia kierowanego przez nas bohatera. Od przyjmowania wszystkiego, czym karmią go przełożeni i media, do krytycznego spojrzenia na rzeczywistość.
Pierwszym przewodnikiem i inspiratorem niezależnego myślenia JC Dentona jest jego starszy brat, Paul, który orientuje się, jakie są prawdziwe cele Boba Page’a, opuszcza UNATCO i namawia nas do pójścia w jego ślady.
Scenariusze wielu filmów i gier komputerowych opierają się na schemacie „zły policjant kontra dobry policjant”. „Dobry policjant” musi schwytać „złego”, aby przywrócić porządek. Samą instytucję policji państwowej uznaje się milcząco za dobrą i potrzebną. Niektórzy ludzie wykorzystują tę „dobrą instytucję” w zły sposób; należy ich ukarać, ale system ma trwać dalej. W ogóle nie rozważa się możliwości, że sama instytucja państwowych sił zbrojnych jest z zasady niemoralna.
JC Denton rozmawia o tym z kwatermistrzem UNATCO, generałem Carterem. Carter utrzymuje, że „dobrzy ludzie” nie powinni rezygnować z pracy w organizacji wykorzystywanej do czynienia zła: „jeśli instytucja ma solidny fundament – nie zaszkodzą jej przyziemne ambicje ludzi, których zatrudnia”. Nasz bohater pyta: „Na co zda się uczciwy żołnierz, skoro można mu rozkazać, żeby postępował jak terrorysta?”.
Ta rozmowa odbywa się wkrótce po tym, jak nasz bohater ucieka z więzienia UNATCO na Liberty Island. Mimo że JC jest już oficjalnie ścigany przez ONZ, które uważa go za „terrorystę” i „buntownika”, Carter (formalnie wciąż pracownik Koalicji), pomaga mu w ucieczce.
Sieć wzajemnych zależności między ludźmi jest w Deus Ex rozbudowana – jak w życiu. Carter powinien teoretycznie zaatakować JC i próbować przeszkodzić mu w ucieczce – robi coś odwrotnego.
Sprzymierzeńców znajdujemy na całym świecie.
W Paryżu współpracujemy z Silhouette, która stawia na działalność propagandową. Na przykład zamieszcza w elektronicznych biuletynach informacyjnych odezwę: „Mieszkańcy Paryża, czy kiedykolwiek podczas snu przewróciliście się z boku na bok, gdy zabierano wam wolność? Czy słyszeliście ich, gdy mówili, że robią to w waszym imieniu? Czy też może po prostu obudziliście się ze snu i nigdy nie kwestionowaliście swojej niewoli? [...] My na to pozwalamy, my wszyscy na to pozwalamy – ale nie jest za późno! Jesteśmy wolni w naszych sercach i umysłach i to właśnie w nich musi rozpocząć się prawdziwa rebelia. Uważajcie na tych, którzy chcieliby nas zjednoczyć tylko po to, aby nas zniewolić. Uważajcie na tych, którzy chcieliby uczynić nas bogatymi, ale pozbawili nas duszy. Uważajcie na tych, którzy chcieliby zapewnić nam bezpieczeństwo poprzez okradzenie nas z wolności. Kwestionujcie wszystko. Nie wierzcie w nic. Działajcie tam, gdzie nie zdołają was zauważyć, a nigdy nas nie pokonają”.
W Hong Kongu JC Denton doprowadza do rozejmu między Triadami, a ich przywódcy deklarują gotowość pomocy. Współpracujemy też z naukowcem, Tracerem Tongiem, który w zamian za pomoc żąda od nas pewnych przysług.
W USA wspomagają nas Narodowe Siły Secesjonistyczne, opowiadające się za powszechnym dostępem do broni (organizacja powstała, gdy władze USA usiłowały rozbroić społeczeństwo) i prawem do odłączania się od Unii. NSF zbrojnie przeciwstawiają się żołnierzom Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Paul Denton, gorący zwolennik prawa do secesji, krytykuje koncepcję Państwa Światowego: „Kilku biurokratów w Nowym Jorku nie jest w stanie podjąć dobrych decyzji dotyczących New Jersey, nie mówiąc już o Paryżu czy jakiejś wiosce w Chinach. [...] Zwykli ludzie nigdy nie odnoszą korzyści z rządu lub przedsiębiorstwa działającego na skalę, której nie są w stanie pojąć”. Powołanie do życia rządu światowego – Paul cytuje słowa Davida Rockefellera – ma na celu „stworzenie ponadnarodowej władzy elity intelektualnej oraz światowych bankierów”.
Jako jedną z organizacji dążących do tworzenia scentralizowanych struktur ponadpaństwowych wspomina się Unię Europejską. Kristi Amiel, kelnerka w paryskiej kawiarni Enfant Terrible, tłumaczy szczupłość zapasów przerwą w dostawach. Przerwę spowodował wprowadzony przez władze stan wojenny i związane z tym ograniczenia w transporcie. JC mówi, że odpowiada za to Majestic-12. Kristi myśli, że chodzi o Unię Europejską. Denton prostuje: „To grupa spiskowców przejmująca kontrolę nad rządami na całym świecie”. Kristi reaguje żywo: „Nie obchodzi mnie, jak się nazwą. Widziałam to, od kiedy byłam małą dziewczynką; intrygi korporacji, które mają uczynić z Europy jedno duże państwo bez oddzielnych języków, kultur i upodobań”.
JC Denton odwiedza też paryski hotel. Rozmawia tam z barmanem i mówi mu o grupie spiskowców, którzy „chcą przejąć władzę nad światem”. Barmanowi nie przeszkadza wprowadzony w Paryżu stan wojenny (nie kursuje metro; krążące po ulicach roboty zaprogramowano tak, aby strzelały do każdego, kto opuści swoją dzielnicę po zmierzchu; drastycznie wzrastają ceny). Traktuje naszego bohatera z pobłażaniem, jak nieszkodliwego wariata. Twierdzi, że o spiskach mówią ci, którzy „chcą obwinić innych za swojego pecha”.
Autorzy Deus Ex pokazują rozmaite postawy ludzkie. JC Denton spotyka osoby starające się postępować moralnie. Spotyka zdrajców. Rozmawia z ludźmi, którzy wybrali konformizm i tłumaczą swoje decyzje rzekomym brakiem realnej możliwości wyboru.
W opowiadaniu Sala numer 6 Antoni Czechow opisał pracownika systemu ochrony zdrowia, Andrieja Jefimycza, który tak tłumaczy swoje postępowanie: „Służę złej sprawie i otrzymuję za to pensję od ludzi, których oszukuję; jestem człowiekiem nieuczciwym; Ale przecież ja sam w sobie jestem niczym; jestem tylko cząstką nieuchronnego zła społecznego; wszyscy urzędnicy powiatowi są szkodnikami i za darmo pobierają pensję... Czyli mojej nieuczciwości nie ja jestem winien, tylko czasy... Gdybym się urodził o dwieście lat później, byłbym inny”. Podobnie, zrzucając winę na okoliczności, tłumaczy się JC Dentonowi doktor Corwell, pracownica kalifornijskiego laboratorium, w którym dokonuje się eksperymentów genetycznych: „Sama złożyłabym skargę na ten obiekt, ale w tej chwili potrzebuję pracy”.
Paryżanka Agathe usiłuje przekonać swego męża Joshuę, że ich syn dobrze robi, służąc jako żołnierz MJ12. Joshua sprzeciwia się: „Nie możemy pozwolić, aby Michel dokonywał morderstw na rozkaz Majestic 12”. Agathe oponuje: „Przynajmniej ma jakieś stanowisko. Jest bezpieczny. [...] [MJ12] może kontrolować Europę przez dziesięciolecia. Michel będzie musiał jakoś przetrwać”.
Pracownica nocnego klubu w Paryżu, Cassandra, okrada swojego szefa („Powiedzieli, że kradnę, ale to nieprawda. Wszyscy inni robili dokładnie to samo”); kradnie podwładny Juana Lebedeva, mechanik lotniczy Harold („Czego się spodziewają? Z moją pensją?”); kradnie Joseph, technik w paryskim metrze („Musiałem to zrobić! Potrzebowałem pieniędzy!”).
Twórcy Deus Ex zachęcają gracza do podejmowania decyzji aż do finału gry, który rozgrywa się w amerykańskiej bazie wojskowej zwanej Strefą 51. Wybieramy jedno z trzech rozwiązań proponowanych przez sojuszników, którzy pomagali nam w trakcie rozgrywki.
Morgan Everett proponuje, aby samemu trochę pospiskować – przejąć stworzony przez Boba Page’a system i wykorzystać go do własnych celów. Wpływać na losy świata zza kulis. Opanować epidemię i pomóc ludziom zapomnieć o strasznych wydarzeniach z przeszłości. Przywrócić na świecie demokrację kontrolowaną. Paul Denton tak komentuje to rozwiązanie: „[Iluminaci] poluzują kontrolę Majestic 12 nad rządami na świecie, dadzą ludziom trochę wolności, ale w gruncie rzeczy będzie to dwudziestowieczny kapitalizm: władająca korporacjami elita chroniona prawem i przepisami podatkowymi”.
Sztuczna inteligencja, Helios, proponuje JC Dentonowi, „zasymilowanie” swojego „mózgu” z umysłem naszego bohatera. Helios twierdzi, że byłby zdolny rządzić sprawiedliwie, ponieważ jest „pozbawiony ludzkich ambicji”. JC jest mu potrzebny, aby stwierdzić, jak wyglądają oczekiwania człowieka wobec władającego systemami elektronicznymi na całym świecie „łagodnego dyktatora”. Helios rozpoczął już proces przejmowania władzy w Hong Kongu. Odciął energię budynkom rządowym, zlikwidował blokady drogowe i zdelegalizował Triady. Mieszkańcy Hong Kongu podporządkowali się nowemu władcy. Dlaczego? Paul Denton mówi: „chcą, aby drogi były przejezdne i żeby gospodarka stanęła na nogi”.
Tracer Tong proponuje zniszczenie stanowiącej centrum światowych sieci komunikacyjnych i szpiegostwa elektronicznego Strefy 51 i wkroczenie w „Nowy Ciemny Wiek, wiek miast-państw, rzemieślników, rządu na skalę zrozumiałą dla jego obywateli”. Paul Denton mówi, że to anarchizujące rozwiązanie może pomóc w „osiągnięciu największej wolności”. Obawia się jednak, że zniszczenie globalnego węzła komunikacyjnego pociągnie za sobą kryzys gospodarczy.
Autorzy nie zdołali umieścić w Deus Ex wszystkich elementów, które znajdowały się w projekcie gry. Dodatkowe informacje na temat świata DX, które nie znalazły się w grze lub o których tylko napomknięto, można znaleźć w DX1 Continuity Bible.
Gra otrzymała liczne nagrody i doczekała się specjalnego wydania Deus Ex: Game of the Year Edition. Zawiera ono zestaw narzędzi pozwalający graczom tworzyć własne mapy i misje. Zaowocowało to pojawieniem się licznych modyfikacji (modów), z których część znajduje się w fazie realizacji do dziś.
Spośród ukończonych na szczególną uwagę zasługuje udostępniony w 2004 roku Deus Ex Zodiac. Stworzyła go grupa entuzjastów pod kierownictwem Steve’a Tacka. DX Zodiac opowiada o przygodach Paula Dentona – akcja dzieje się równolegle do akcji Deus Ex. Wszystko rozgrywa się w nocy. Atmosferę niepewności podkreślają ścieżka dźwiękowa autorstwa Steve’a Foxona i liczne aluzje do serialu Z archiwum X.
DX Zodiac, tak jak pierwowzór, zachęca do przemyślenia istotnych zagadnień społecznych, gospodarczych i politycznych z ciągle przewijającym się w tle pytaniem, które Paul Denton sformułował tak: „jakie swobody przyzna państwo jednostce – albo raczej, przy jakich swobodach sami będziemy mieli siłę trwać”.

_______

Deus Ex. Wydawca: Eidos Interactive & ION Storm, Austin 2000. Producent i dyrektor projektu: Warren Spector.

[2007]





Łukasz Kowalski
Libertarianizm w Kaczogrodzie

Komiks pod tytułem Zarobek na BOKu, opublikowany w miesięczniku „Komiks Gigant”14 w przystępny sposób wyjaśnia pewne mechanizmy gospodarcze i polityczne. Pokazuje też – na przykładzie miasta, w którym każdy skrawek ziemi ma prywatnego właściciela – niektóre aspekty funkcjonowania społeczeństwa wolnościowego.
Zaczyna się zwyczajnie: „Kaczogród, dzień jak co dzień...” Zakorkowane ulice, walające się wszędzie śmieci, niedokończone roboty drogowe. Strajk części urzędników miejskich uniemożliwia budowę autostrady.
Kaczor Donald też ma kłopoty. „W spożywczym nie chcą mi sprzedawać na kredyt” – skarży się siostrzeńcom. – „A gdy wykłócałem się z ekspedientką, gliniarz wlepił mi mandat – tylko dlatego, że zaparkowałem na torach tramwajowych! Wielkie rzeczy, wszyscy tak robią!”. Donald odmówił zapłacenia mandatu – „Mamy strajk stemplarzy i zanim policja połapie się w tym bałaganie, minie kilka miesięcy! Pieniądze zostaną w mojej kieszeni!”.
(1. Służby państwowe działają nieskutecznie i nie są w stanie wyegzekwować stanowionego przez siebie prawa.
2. Przepisy stanowione przez państwo są powszechnie lekceważone.)
Jakie pieniądze?” – pyta rezolutnie jeden z siostrzeńców. Faktycznie, wujek Donald jest, jak zwykle, bez grosza przy duszy. Co robić? Donald proponuje, aby udać się po pożyczkę do bogatego krewniaka, Sknerusa McKwacza. Siostrzeńcy mówią, że mogą „jedynie poprosić go o pracę”. Zastanawiają się tylko, czy wuj znajdzie dla nich chwilę, bo zarządza obecnie Wydziałem Finansowym Rady Miejskiej.
Burmistrzowi zależy na tym, aby McKwacz „zapełnił miejską kasę”. Donaldowi w zupełności by wystarczyło, gdyby Sknerus „napełnił jego [Donalda] kieszenie”. Drze więc na strzępy mandat i udaje się do ratusza. W drodze siostrzeńcy próbują przekonać Donalda, że powinien „zatroszczyć się o wspólną własność”, bo w przeciwnym razie grozi nam upadek cywilizacji. „Niech burmistrz się tym zajmie! Ja spełniam swój obowiązek: płacę podatki!” – brzmi riposta.
(3. Ludzie zwykle nie troszczą się o „wspólną własność”, bo nie czują się z nią związani.
4. Człowiek płacący podatki ma tendencję do zrzucania odpowiedzialności za troskę o potrzeby innych na utrzymywanych przez siebie urzędników.)
Parkując pod budynkiem ratusza, Donald stwierdza: „Przecież nikt nie przestrzega przepisów, dlaczego mam być jedynym, który postępuje inaczej?”.
(5. Donald nie jest precyzyjny. Są ludzie, którzy przestrzegają, albo przynajmniej starają się skrupulatnie przestrzegać państwowego prawa. Jest to powszechnie kojarzone z „frajerstwem”. Większość łamie – świadomie lub nieświadomie – stanowione przez władze przepisy.)
Tymczasem w ratuszu trwa awantura. Z gabinetu burmistrza wypada wściekły Sknerus i krzyczy: „Chcieliście podnieść podatki! To zdrada racji kwaczanu! Tym bardziej, że tylko ja na tym stracę!”. „Co innego nam pozostało? Kaczogród potrzebuje pieniędzy, by kontynuować wiele inwestycji, a grosza brakuje nawet na najpilniejsze potrzeby!” – tłumaczy burmistrz.
(6. Sknerus myli się, twierdząc, że tylko on straci na podniesieniu podatków. Koszty danin państwowych zawsze ponoszą wszyscy. McKwacz może obawiać się, że podwyżka podatków doprowadzi do podniesienia cen produkowanych przez niego towarów. Konsumenci albo zapłacą więcej, albo zrezygnują z kupowania jego produktów. To może spowodować jego bankructwo.
7. Pierwszy odruch urzędników państwowych, którym brakuje pieniędzy, to propozycja podniesienia podatków.)
[J]eżeli podniesiecie podatki, wyprowadzę się stąd!” – grozi Sknerus. „Więc skąd mamy wytrzasnąć pieniądze?” – pyta burmistrz. „Weźcie pożyczkę!” – dobiega głos zza kadru. „Co?” „Weźcie pożyczkę, zwrócicie po jakimś czasie! To proste! Robię tak od lat!”. To Donald, który przedstawia się jako „ekspert w sprawach finansowych”, posiadacz „tytułu profesora długologii”. „To niezły pomysł” – konstatuje burmistrz – „Ale kogo poprosić o pożyczkę?”. Jak to kogo? „Kaczogrodzian!”. Jest jeden problem: „z czego zapłacimy odsetki? Miasto nie ma złamanego grosza!”. I tu rozwiązanie wydaje się dziecinnie proste: „Z przyszłych podatków!”.
Mieszkańcy chętnie zapłacą podatki, jeśli zobaczą, że ich miasto rozkwita... A pan raz na zawsze pozbędzie się kłopotów!” – argumentuje samozwańczy „ekspert”.
[8. Donald proponuje klasyczny system państwowych obligacji. Ich wartość ma się opierać wyłącznie na słowach przedstawicieli Rady Miejskiej – w rzeczywistości są to bowiem papiery bez pokrycia. Sfinansowane z pożyczek inwestycje mają zachęcić kaczogrodzian do płacenia podatków. Gdy nadejdzie termin wykupu obligacji, państwo zwróci wierzycielom pieniądze – zabierając je wcześniej tym samym wierzycielom w formie podatków. Mamy zatem do czynienia z piramidą finansową, skonstruowaną na wzór systemów przymusowych ubezpieczeń. Ich zwolennicy otwarcie mówią, że realizacja zaciągniętych przez państwo zobowiązań musi odbywać się na koszt przyszłych pokoleń. Niektórzy dodają, że system państwowych ubezpieczeń został celowo skonstruowany tak, żeby nie dało się z niego wyjść lub żeby maksymalnie to utrudnić. Donald myśli, że system zadziała jak samonakręcająca się maszynka, która będzie funkcjonowała wiecznie („pan raz na zawsze pozbędzie się kłopotów”).]
Sknerus krytykuje to rozwiązanie: „Trzeba inwestować w fabryki, a nie w chodniki! To obłęd... Wznosić miasto na fundamencie długów...”. Burmistrz jest innego zdania: „Kaczogrodzianie z dumą pożyczą pieniędzy, by przyczynić się do budowania wspólnego dobra!”. „A w zamian dostaną... bezwartościowe weksle?” – pyta McKwacz.
Faktycznie. „Ludzie nie lubią weksli!” – martwi się burmistrz. – „Na dodatek musiałbym podpisać miliony tych papierków!”. Donald ma jednak w zanadrzu kolejny pomysł: „Jako pokwitowanie kredytodawcy otrzymają miłe dla oka bony! Bony Oszczędnościowo-Kredytowe, w skrócie BOK! Co pan na to?”. „Ekstra! Zgadzam się!”.
[9. Sknerus krytykuje propozycję Donalda, podając dwa argumenty. Sprzeciw wobec „wznoszenia miasta na fundamencie długów” i emisji „bezwartościowych weksli” ma charakter zdecydowanie wolnościowy. Uwaga dotycząca celów inwestycji („Trzeba inwestować w fabryki, a nie w chodniki!”) to subiektywna opinia McKwacza, która może – ale nie musi – być trafna. Prywatny właściciel mógłby uznać, że bardziej opłaci mu się zainwestować w chodniki niż w fabryki.
10. Donald wcale nie polemizuje ze stwierdzeniem, że BOKi są bezwartościowe. Proponuje tylko ukrycie tego faktu przez nadanie wekslom atrakcyjnej nazwy.]
Rusza machina propagandowa. „To bardzo proste” – tłumaczy telewidzom Donald – „dziś pożyczycie miastu 10 dolarów, a za trzy miesiące oddamy wam 11 dolarów! A jeśli poczekacie rok, dostaniecie 14 dolarów!”. Zebrane pieniądze Rada Miejska przeznaczy na „upiększenie naszego miasta! Kaczogród stanie się perłą naszej planety, a kaczogrodzianie będą szczęśliwsi!”. „I biedniejsi!” – dodaje z przekąsem śledzący transmisję Sknerus. Obawia się, że pożyczone pieniądze zostaną roztrwonione, a prawdziwe kłopoty pojawią się, gdy trzeba będzie zwrócić długi. Siostrzeńcy przekonują: „Dzięki BOKom miasto będzie piękniejsze, mieszkańcy zaczną je kochać, szanować, zmniejszą się koszty utrzymania czystości i porządku, a wkrótce BOKi staną się zbędne!”.
(11. Siostrzeńcy sądzą, że wprowadzenie obligacji opłaci się nie tylko pod względem ekonomicznym, ale uczyni kaczogrodzian bardziej odpowiedzialnymi. Przewidują nawet, że już niedługo BOKi staną się niepotrzebne – mieszkańcy będą tak bardzo szanować miasto, że zmniejszą się wydatki na utrzymanie porządku. Siostrzeńcy nie wyjaśniają, skąd Rada Miasta weźmie pieniądze na spłacenie pożyczki.)
BOKi to pewna przyszłość dla ciebie i twojej rodziny!” – mówi telewizorem jeden z siostrzeńców. „Czyżby?” – dopytuje się Sknerus, a po chwili dodaje z chytrym uśmieszkiem: „A może jednak...? Tak, kupię BOKi! Powinno się udać!”.
Większość kaczogrodzian, zachęcona atrakcyjnym oprocentowaniem, kupuje obligacje. W krótkim czasie całe miasto opanowuje mania. Zewsząd słychać okrzyki zachwytu: „Ach, te BOKi!”. Zainstalowany nad wejściem do ratusza głośnik oznajmia zgromadzonym tłumom: „Zapraszamy wszystkich mieszkańców Kaczogrodu! BOKi przyniosą szczęście wam i waszemu miastu!”.
Mieszkańcy inwestują w obligacje oszczędności swojego życia, a Rada Miasta natychmiast je wydaje. Wymieniane są ławki, pojawiają się nowe kosze na śmieci. „Rada mądrze wydaje nasze pieniądze!” – cieszą się kaczogrodzianie. Zadowolony jest też wandal: „Nowe książki telefoniczne! Czas najwyższy! Stare spaliłem już rok temu!”. Budka telefoniczna idzie z dymem.
Drobnostka! Miasto jest teraz bogate! Możemy od ręki ustawić nową budkę!”. No i ustawiają.
Sukces na całej linii!” – cieszy się brodzący po kostki w banknotach burmistrz. – „W kasie miejskiej nigdy nie mieliśmy tyle forsy! Tylko dzisiaj pożyczyliśmy od ludzi kolejne 10 milionów!”. Szał. Euforia. „Zaczęliśmy prace porządkowe! Od lat nie mogliśmy sobie na to pozwolić!”. „Trzeba to rozreklamować” – entuzjazmuje się Donald.
Machina propagandowa kręci się coraz szybciej. W parku miejskim nawet drzewa lśnią czystością. „Wiesz co? Kupię następne BOKi”; „Ja też!”.
(12. Entuzjazm towarzyszący pierwszym etapom „przemian” w Kaczogrodzie przypomina ten, który obserwuje się przy okazji demokratycznych wyborów. Najpierw uniesienie, toasty, pełne obietnic przemówienie lidera zwycięskiego ugrupowania, kilkanaście dni życia nadzieją, że „będzie inaczej” i „temu rządowi na pewno się uda”. Chwilę później – zderzenie z przykrymi dla zwolenników istnienia państwa realiami.)
Kolejki mieszkańców ustawiają się przy bankowych okienkach: „Wycofuję wszystkie oszczędności! BOKi przynoszą większy zysk!”. „Ależ skąd!” – prostuje pracownik banku. – „Bank daje panu wyższe oprocentowanie niż BOKi!”. „To zmienia postać rzeczy! Zostawiam pieniądze w banku!”.
Kilka okienek dalej pewien kaczogrodzianin ubiega się o pożyczkę. „BOKi robią nam konkurencję” – wyjaśnia kasjer. – „Musieliśmy zwiększyć oprocentowanie oszczędności, a co za tym idzie, wzrosły także odsetki od kredytów!”. „I ja mam za to płacić?” – oburza się klient. Po chwili nieco się rozchmurza: „Podniosę ceny! Muszę wyjść na swoje!”.
(13. Koszty funkcjonowania państwa zawsze ponoszą wszyscy. Osoby ponoszące teoretycznie większe obciążenia przerzucają całość lub część kosztów na swoich klientów.)
Ceny idą w górę. „Koszt budowy nowego mostu na peryferiach miasta będzie wyższy niż przewidywaliśmy, panie burmistrzu! Nasi kooperanci podwoili ceny!”. „Ładne rzeczy!” – niepokoi się burmistrz. Kaczogrodzianie kupują coraz mniej BOKów, bo banki proponują lepsze oprocentowanie. Burmistrz znajduje się w kropce: „Nie możemy przerwać robót! W grę wchodzi honor miasta i... moja następna kadencja!”. Co robić? „Profesor długologii” Donald zna receptę: „Zwiększyć oprocentowanie BOKów!”. „Tak! Wygramy tę batalię!” – stwierdza pewny siebie burmistrz.
(14. Gdy piramida finansowa zaczyna się chwiać, jedyną metodą ratunku jest składanie coraz bardziej nierealnych obietnic w nadziei, że znajdą się osoby gotowe utrzymywać bankrutującą strukturę jeszcze przez kilka chwil. Donald proponuje właśnie coś takiego – spłacanie długów przez zaciąganie kolejnych, jeszcze wyżej oprocentowanych. Ma nadzieję na to, że znajdzie jeszcze trochę uczestników piramidy, których wkład pozwoli przez pewien czas kontynuować proceder.
15. Burmistrz traktuje kwestię BOKów w kategoriach „batalii”, którą należy „wygrać”. Pożyczone miastu przez mieszkańców pieniądze zdają się mieć dla niego drugorzędne znaczenie. Burmistrza czeka ciężka walka o „honor” i „następną kadencję”. Trzeba walczyć. Socjalizm zatem bohatersko walczy z problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju i wygląda na to, że z czasem walka zaostrzy się.)
Oprocentowanie BOKów idzie w górę. Kaczogrodzianie sięgają do „rezerw strategicznych” i kupują kolejne serie obligacji. Wydaje się, że kryzys został zażegnany.
Zebraliśmy następne dwanaście miliardów! Możemy zbudować tyle mostów, ile dusza zapragnie!” – cieszy się Donald. „Wasz dług wobec kaczogrodzian wzrósł już do 100 miliardów!” – przypominają siostrzeńcy. Na domiar złego w ratuszu pojawia się reprezentant stemplarzy miejskich, którzy grożą strajkiem, jeśli nie dostaną „podwyżki, którą wynegocjowali przed laty”. Co teraz? „Dajmy im tę podwyżkę” – wyrokuje Donald. – „Chyba nie chce pan drzeć kotów o parę groszy?”. Ucieszony stemplarz wybiega z gabinetu burmistrza. Donald poucza: „Oto, jak należy łagodzić nastroje społeczne!”. Zachęceni sukcesem stemplarzy, kolejni urzędnicy państwowi zgłaszają się po podwyżkę. Donald uspokaja: „Wszyscy otrzymacie dużą podwyżkę! Nikomu nie odmówimy dostępu do pieniędzy, które wypełniają miejską kasę! Wracajcie do pracy i nie martwcie się!”. Usatysfakcjonowani tą obietnicą urzędnicy opuszczają ratusz.
Przecież dla wszystkich nie wystarczy!” – mówi burmistrz. Donald tłumaczy: „Wystarczy, wystarczy! Jeżeli urzędnicy miejscy dostaną podwyżkę, będą mieli więcej pieniędzy na... zakup BOKów!”.
(16. Darzenie zaufaniem instytucji państwowych jest nieroztropne. Rada Miejska obiecała pewnej grupie pracowników podwyżkę „przed laty”. Nie wywiązała się z danej obietnicy. Na fali entuzjazmu Donald obiecuje wszystkim podwyżki. Żadne racjonalne przesłanki nie wskazują, żeby udało mu się zrealizować tę zapowiedź. Rada Miejska może liczyć jedynie na to, że ci, którym obiecano większe pensje, kupią kolejne obligacje i w ten sposób sami sfinansują podwyżki.
17. Władze państwowe niekiedy ulegają żądaniom pracowników, którzy grożą strajkiem. W ten sposób dają im legitymację do kwestionowania podpisanych wcześniej kontraktów. Jest to typowy przejaw „logiki” socjalistycznej: państwo nie dotrzymuje złożonych obietnic, ale innym też pozwala ich nie dotrzymywać.)
Rada Miejska postanawia zbudować nowy ratusz. „Dwanaście milionów! Czy myśmy trochę nie przesadzili?”. Donald wyjaśnia: „Gdzieżby! Wczoraj mieszkańcy pożyczyli nam 20 milionów! Dzięki nowemu ratuszowi zaufanie do Rady wzrośnie! To bardzo ważne, skoro liczymy na kolejne pożyczki!”.
(18. Często słychać zdanie, że „nowoczesna dzielnica” nie może obyć się bez eleganckiego, wyłożonego marmurem ratusza, który ma podkreślać jej prestiż. Niemal nigdy nie pada pytanie o to, czy każdy ze składających się na budowę nowej siedziby podatników rzeczywiście tego sobie życzy.)
Ale dług publiczny wynosi już 200 miliardów! Jak go zwrócimy?” – pyta burmistrz. „Zaciągniemy nowe pożyczki! Od lat tak robię!” – tłumaczy Donald. – „Sprzedamy nowe BOKi, żeby wykupić stare! W ten sposób pociągniemy tak długo, aż rozwiążemy wszystkie problemy”.
Oprocentowanie nowych serii BOKów wzrasta do 22%. Rada Miejska kupuje nowe autobusy. „Dług wzrósł już do 250 miliardów!” – informuje burmistrza księgowy. Jest na to rada: „Wydrukować nowe BOKi!”.
Pracownicy miejscy dostają podwyżki. „Frania! Dostałem [...] 10.000 dolców!” – krzyczy radośnie jeden z nich. „Nie podniecaj się tak!” – studzi entuzjazm męża Frania. – „Aby zyskać pieniądze na spłatę długu, Rada Miejska podniosła czesne w szkołach do 20.000 dolarów rocznie!”. „Ktoś tu udaje głupiego! Zażądam następnej podwyżki!” – decyduje mąż.
(19. W Kaczogrodzie szaleje inflacja. Rada Miejska wciąż nie chce powiedzieć mieszkańcom o tym, że ich pieniądze przepadły. Władze podejmują decyzję, że będą utrzymywały prawdę w tajemnicy jak najdłużej i drukują kolejne sterty bezwartościowych obligacji.)
Zasiłki dla bezrobotnych zwiększyły dług do 350 miliardów!” – donosi niestrudzenie księgowy.
Siostrzeńcy, którzy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, udają się po radę do Sknerusa. „Dług publiczny wynosi już 545 miliardów dolarów” – alarmują. – „Tylko ty możesz uratować Kaczogród!”. „Głowa do góry!” – uspokaja McKwacz. – „Zajmę się tym i przy okazji dam kaczogrodzianom nauczkę!”.
Niedługo potem Sknerus pojawia się w ratuszu. Przynosi ze sobą obligacje o wartości stu miliardów dolarów i żąda zwrotu pożyczki z odsetkami. „Ale Rada nie ma... chciałem powiedzieć... niech pan przedłuży swoje BOKi! Gwarantujemy...” – bełkocze przerażony burmistrz. „Mam dość świstków! Dajcie mi prawdziwe pieniądze!” – domaga się McKwacz. Burmistrz przyznaje, że Rada Miejska „nie ma takiej forsy”, w związku z czym wierzyciel „musi poczekać”. „Ani myślę!” – ripostuje Sknerus i przedstawia szefa swojej „armii adwokatów”. Prawnik wyjaśnia, że, jeśli władze państwowe nie są w stanie zwrócić w ustalonym terminie zaciągniętej pożyczki, muszą ogłosić bankructwo. „Pańskie pieniądze służą szlachetnej sprawie!” – próbuje przekonywać burmistrz. – „Odnawiamy miasto zdewastowane przez nieodpowiedzialnych mieszkańców... zbudowaliśmy nową obwodnicę...”. „Kosztowała nas dokładnie sto miliardów!” – dodaje Donald. „Więc dajcie mi obwodnicę!” – proponuje Sknerus. – „Powstała za moje pieniądze... a zatem jest moja!”. „Mowy nie ma!” – odpowiada burmistrz, ale „szef armii adwokatów” przypomina o konsekwencjach niedotrzymania umowy. Rada Miasta przekazuje więc obwodnicę Sknerusowi, który zapowiada, że „zajmie się swoją własnością” i „postara się, żeby przynosiła zysk”.
Sknerus zaczyna pobierać opłaty za przejazd. „Teraz obwodnica należy do mnie!” – informuje kierowców.
Wkrótce potem media informują, że Sknerus dostał obwodnicę, „bo Rada nie miała gotówki na wykupienie jego BOKów”. Wieść rozchodzi się szybko. Kaczogrodzianie tłumnie przybywają do ratusza, żądając zwrotu swoich pieniędzy.
(20. Wystarczy, żeby prawda dotycząca jakiejś kwestii ujrzała światło dzienne choć na chwilę, a utrzymywana przez dłuższy czas fikcja prędko upada.)
Burmistrz nie wie, co robić. „Niech mi pan pozwoli działać... Uratuję was!” – proponuje Sknerus. Burmistrz się zgadza. Po chwili Sknerus przemawia z okna ratusza do zgromadzonych: „Wasze pieniądze nie zostały roztrwonione! Dzięki nim stworzono wspólne dobro o wielkiej wartości! A zatem... miasto należy do was! Każdy z was otrzyma tytuł własności pewnej części mienia komunalnego”. I tak się dzieje.
(21. Komiks przedstawia tematykę prywatyzacji w sytuacji niemal idealnej. Na podstawie wartości wykupionych obligacji można stwierdzić, jaka część mienia komunalnego należy się każdemu wierzycielowi.
22. Prawdopodobnie nigdy nie uda się przeprowadzić prywatyzacji i reprywatyzacji w taki sposób, aby wszyscy byli w 100% usatysfakcjonowani. To nie powód, żeby z niej rezygnować. Z moralnego i ekonomicznego punktu widzenia lepiej jest, jeśli wszystko ma prywatnych właścicieli.
23. Im dłużej zwleka się z prywatyzacją, tym bardziej narasta dług publiczny. Im prędzej każdy skrawek ziemi i każdy przedmiot będzie miał prywatnego właściciela, tym szybciej wyjdziemy z błędnego koła i zlikwidujemy mechanizm napędzający zadłużenie.)
Kaczogród z dnia na dzień zmienia oblicze. Mieszkańcy troszczą się o swoją własność. Wandale mają utrudnione życie, bo prywatni właściciele skutecznie bronią swego mienia.
Ulice nigdy nie były takie czyste, a ludzie stali się niezwykle porządni i odpowiedzialni” – cieszą się siostrzeńcy. „Pojęcie własności nie jest już pojęciem abstrakcyjnym! Wandale i chuligani praktycznie zniknęli z ulic!” – mówi burmistrz.
(24. Nawet przedstawiciel państwa zauważył wartość własności i konsekwencje wynikające z powszechnego uwłaszczenia.
25. Prywatni właściciele ulic, parków, ławek i drzew mają interes w zwalczaniu bandytyzmu. Wartość terenu, gdzie nie dokonuje się przestępstw, rośnie.)
I dodaje: „Teraz mieszkańcy chętniej płacą podatki! Wkrótce zgromadzimy dość pieniędzy, by odkupić mienie komunalne...” „...i oddać kaczogrodzianom ich oszczędności!” – kończy Sknerus. – „Ja także wkrótce oddam wam obwodnicę... a zarobione pieniądze zainwestuję w nowe BOKi!”. „Chce pan kupić nowe BOKi?” – dziwi się burmistrz. „Oczywiście! To niezły interes! [...] Zresztą BOKi przynoszą nie tylko materialne zyski! [...] uzdrowiły finanse miasta, ale przede wszystkim przemieniły naszych współmieszkańców w Bardzo Odpowiedzialnych Kaczogrodzian!”.
Zakończenie komiksu wydaje się dziwne. Czy rzeczywiście trzeba dokonać nacjonalizacji i wrócić do nieudanego eksperymentu, polegającego na zarządzaniu miastem przez urzędników państwowych?
Można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że po powrocie do stanu wyjściowego historia się powtórzy: Rada Miasta będzie nieudolnie kierować powierzonym sobie mieniem, zaciągnie nowe długi, wypuści kolejne serie obligacji, doprowadzi do gigantycznej inflacji...
Podobny scenariusz, rozpatrywany w skali światowej przewidywał Tomasz Gabiś, pisząc o wolnościowych koncepcjach Hansa-Hermanna Hoppego: „I żyć będziemy długo i szczęśliwie w manarchii. A potem... potem, po dwustu, trzystu latach wszystko zacznie się od początku: znowu absolutne monarchie, znowu narodowe demokracje, znowu powszechne prawo wyborcze, znowu podatki, wyzysk i ucisk. Aż pojawi się jakiś nowy profesor Hoppe i nowi manarchiści”15.
Czy cykliczne przeplatanie się społeczeństw wolnościowych i organizacji państwowych jest nieuniknione?
Tomasz Jefferson powiedział, że „Ceną wolności jest wieczna czujność”. Nie istnieją żadne nieubłagane prawa dziejowe, które uniemożliwiałyby ludziom stałą troskę o wolność.
Czy mieszkańcy Kaczogrodu osłabią czujność, zgodzą się na odebranie im własności i powrót administracji państwowej?
Nawet jeśli rzeczywiście tak się stanie, to będziemy pamiętali, że choć przez chwilę na mapie świata istniał Kaczogród, którego mieszkańcy cieszyli się wolnością.

[2007]






1 Stefan Kisielewski, Felietony zdjęte przez cenzurę, Warszawa 1998, s. 153.
2 Z archiwum X (The X-Files), sezon 5, odcinek 1: Unusual Suspects.
3 Rządy różnych krajów, m.in. Japonii i Stanów Zjednoczonych, rzeczywiście przeprowadzały takie „eksperymenty”. Por. T. Płusa i T. Targowski, Historia i przyszłość broni biologicznej, „Lekarz Wojskowy”, numer 1/2002, s. 9.
4 Samotni Strzelcy, sezon 1, odcinek 3: Like Water For Octane.
5 Z archiwum X, sezon 9, odcinek 15: Jump The Shark.
6 Warren Spector, Postmortem: Ion Storm's Deus Ex, 6 XII 2000, http://www.nuwen.net/dx.html
7 National Secessionist Forces (ang.) – Narodowe Siły Secesjonistyczne.
8 Linda i Morris Tannehill, Rynek i wolność, Chicago–Warszawa 2004, s. 262–263.
9 Cytat za: George Walkley, No Paycheck, „Ink”, III 2004, s. 39.
10 Harvey Smith, The Deus Ex Rules Amendments & Addenda (drafted in 1998), cytat za: http://www.nuwen.net/dx.html
11 Federal Emergency Management Agency (ang.) – Federalna Agencja do spraw Sytuacji Kryzysowych.
12 Wiktoria Melech, Sentencje, cytaty, zwroty i przysłowia łacińskie, Warszawa 1999, s. 84.
13 Thesaurus. Skarbiec łacińskich sentencji, przysłów i powiedzeń w literaturze polskiej, zebrał i opracował Mirosław Korolko, Warszawa 1997, s. 124.
14 „Komiks Gigant”, 3/1993, s. 209–254.
15 Tomasz Gabiś, Hans-Hermann Hoppe o monarchii, demokracji i ładzie naturalnym, „Laissez Faire”, XII 2006, s. 4.



Teksty zostały pierwotnie opublikowane na autorskiej stronie Łukasza Kowalskiego. Projekt logo: Sztukmistrz.

-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
 wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz