Redakcja jest redukcją, czyli Conway Twitty „Moja mała giwera” (WERSJA 2)


Cóż, przyszedłem gnata kupić

Ona – sprzedać obrączkę

Lombardziarz w swym lombardzie

Prawie wszystkim handluje



Za twą niedolę zapłaci

A ten w chciwym oku błysk

Gdy sprzedaje ci czyjś ból...

"Twoja strata to mój zysk"



Stała z tyłu w cieniu gdy

Facet zajmował się mną

Oczy jej ciemne i smutne

Jakąś swoją niedolą



Jego słowa tak prorocze

Rozbój w biały dzień” – rzekł mi

Dorzuć jeszcze jedną kulę

A umowa już stoi”.




Ach, giwerkę kupić łatwo

Warunek jeden jest

Skończyć lat dwadzieścia jeden

Lub piętnaście – jeśli łżesz



Forsę mu po prostu daj
Jeśli zginąć ktoś musi
Lombardziarz w swym zakładzie
Ni okiem nie poruszy

A więc wręczył mi pistolet
I już prawie próg mijałem
Gdy, jak mówi do niej: „Siedem
I ni centa” – usłyszałem


Ona w płacz zaś uderzyła
Kiedy wziął jej obrączkę
Cóż, w kieszeni miałem rękę
W ręce zaś miałem spluwę

Miałem użyć owej kuli
Jeszcze dziś skończyć z sobą
Byłem kiedyś czyimś mężem
Ona czyjąś zaś żoną

Cóż, zazwyczaj się nie wtrącam
Lecz pójść ot tak nie mogłem
Bo oferta była durna
Muszę zostać – wiedziałem

Cóż, twarz lombardziarza zbladła
Gdy mój zimny wzrok spotkał
Broń w kieszeni mej została
Lecz że tam jest – to wiedział

Spytałem, jak
życie ceni
A szufladę otworzył
Za zwykłą złotą obrączkę
Dwa tysiące dorzucił


Ta sobotnia noc szczególna
Chociaż nieplanowana
A chodnikiem kiedy szliśmy
Rękę mi swą podała

Most przeszliśmy, broń wyjąłem
W powietrze pofrunęła
Byłaś chociaż raz w Teksasie?”
Spodoba mi się chyba”.

 

Ach, giwerkę kupić łatwo

Warunek jeden jest

Skończyć lat dwadzieścia jeden

Lub piętnaście – jeśli łżesz

Lecz tam w mieście lombard jest
Który wszystkim handlował
Ha, nie sprzedasz już obrączki
Nie kupisz spluwy tam


[1990]


Tłum. BS & TŁM
Red. II ŁM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz