Idealista czyli realista?

Św. Edwarda, Króla i Wyznawcy, A.D. 2015

Nie~poprawny idealista – niedokończona i nieidealna praca Sztukmistrza

‘Pasjonat’ to osoba łatwo wpadająca w furię – choć obecnie używa się tego słowa jako synonimu określeń ‘entuzjasta’, ‘miłośnik czegoś’. ‘Spolegliwy’ to w istocie ‘taki, na którym można polegać’, nie zaś: ‘uległy’.
Oskarżają mnie niekiedy o idealizm. Kim jest ‘idealista’? Wydaje się, że osoby określające mnie tym mianem mają idealistę za przeciwieństwo realisty. Sądzą, że idei anarchicznych, opartych na przeświadczeniu o tym, że człowiek jest przez Pana Boga powołany do wolności i odpowiedzialności, nie da się w praktyce realizować. ‘Idealista’ znaczy dla nich tyle co ‘utopista’.
Jeśli rozumieć ‘idealizm’ jako przywiązanie do pewnych (tak, wzniosłych i pięknych) idei – tak, jestem idealistą. Nie przeczy to jednak mojemu poczuciu realizmu.

Lord Sebastian Flyte z Powrotu do Brideshead mówił o tym, że wierzy, że jest katolikiem, ponieważ „Boże Narodzenie, gwiazda betlejemska, trzej królowie, wół i osieł” to „piękna idea”. „Nie można wierzyć w coś dlatego, że to piękna idea” – odpowiada narrator książki, Charles Ryder; „Ależ tak. Ja tak wierzę” – mówi Sebastian.
Krzysztof Meissner, fizyk, powiedział kiedyś na temat odkrywanych praw fizycznych, że, jeśli któreś z nich okazuje się prawdziwe, zazwyczaj jest również piękne. Czy dałoby się zaryzykować stwierdzenie, że WSZYSTKO CO PRAWDZIWE, JEST RÓWNIEŻ PIĘKNE?

Dekalog, wzywający każdego człowieka do realizowania swojego wyjątkowego, zawsze wzniosłego powołania, można określić mianem pięknego, bo jest on prawdziwy; odpowiada na pytanie, w jaki sposób należy postępować, aby dostąpić zbawienia. I jest w jakiś sposób „programem minimum” – to znaczy, by pójść za myślą Chestertona, ponieważ Pan Bóg na dużo więcej rzeczy nam zezwala niż zakazuje, sformułował te zakazane – niejako z „oszczędności”: bo wszystkie inne można robić i za długo zajęłoby Mu wymienianie ich.

Trudno w każdej sytuacji podać drugiemu człowiekowi receptę na to, co jak ma postąpić, jakiego wyboru życiowego dokonać („Zrób tak: ……………….”; „Powinnaś ……………………….”); ale można w oparciu o Boże przykazania powiedzieć o niektórych pomysłach z całkowitą pewnością: „Tego robić nie wolno”.
I na tym opiera się mój idealizm.

Jest to idealizm katolika, który wierzy w to, że przykazania Boże to nie pobożne życzenia, ale piękne wezwanie do realizacji swojego człowieczeństwa w sposób najlepszy i najbogatszy z możliwych. Z Dekalogu wynikają praktyczne wnioski: na przykład zakaz niesprawiedliwego mordowania ujęty w przykazaniu piątym, który dotyczy wszystkich ludzi; nie ma wyjątków powodujących, że np. jakiemuś „prezydentowi” przysługuje prawo wywoływania zbrojnego konfliktu i niesprawiedliwego posyłania ludzi na śmierć albo że jakiejś szajce zwanej dla niepoznaki „parlamentarzystami” wolno uchwalać rzeź niewiniątek, czyli zezwolenie na aborcję (w jakimkolwiek przypadku).

Znam wiele osób, które oburzyłyby się na określenie ich mianem anarchistów. Ale – czy tego chcą czy nie – czy zgadzają się z tym określeniem, czy nie – skoro liczą się z naturą człowieka, dążą do doskonałości, traktują Dekalog jako niewzruszoną wskazówkę, a z tym, co w niesprawiedliwy sposób usiłuje przeszkodzić im w realizacji powołania, dzielnie się zmagają – są anarchistami w praktyce.
Jeśli odważnie i bezkompromisowo pójdziemy dalej tropem rozważań na temat praktycznych konsekwencji wynikających z dziesięciu przykazań, dojdziemy do wniosku, że przejęty swoją wiarą katolik nie tyle „musi być”, ile po prostu JEST ANARCHISTĄ. A zatem kimś, kto wierzy, że „idealne” wskazania zawarte w Dekalogu są fundamentem życiowego realizmu – czyli realizowania zadanego nam przez Pana Boga powołania.
Odpowiadając więc na postawione w tytule pytanie: Kim jestem? I pierwszym, i drugim. A może lepiej: pierwszym, czyli drugim.


Bardzo Zdrowy Wariat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz