Święto Niepodległości Szkoły

Będziemy je w praktyce obchodzić wtedy, gdy większość rodziców w wolny i odpowiedzialny sposób zatroszczy się o edukację powierzonych swojej opiece dzieci. Gdy na zasadzie dobrowolności zaczną wyrastać jak grzyby po deszczu prywatne szkoły gardzące prawami państwowymi (i niekorzystające z kradzionych w podatkach środków), zbiorowe oraz indywidualne kursy nauczania na kształt Uniwersytetu Latającego albo tajnych kompletów z czasów okupacji cudzoziemskich funkcjonariuszy państwowych. W zależności od potrzeb, możliwości i talentów ucznia oraz wymogów samej dyscypliny wiedzy będzie mógł on wziąć udział w rozmaitych formach szkolenia: od zbiorowych zajęć sportowych ~ poprzez grupowe spotkania historyczne, czy artystyczne w plenerze ~ po indywidualną naukę gry na instrumencie czy języka obcego. Albo może okaże się genialnym samoukiem. Oczywiście, to wszystko może objawić się w jeszcze innych konfiguracjach.

Dziś wielu wspaniałych nauczycieli nie pracuje zarobkowo jako nauczyciele, bo sztucznie wypaczone warunki ekonomiczne oraz niesprawiedliwa interwencja funkcjonariuszy państwowych doprowadziły do tego, że w kategoriach finansowych bardziej "opłaca im się" pędzić żywot państwowego biurokraty albo innego pasożyta. Z kolei miejsca prawdziwych nauczycieli pozajmowały dziś po wielekroć osoby, które powinno się od uczniów i studentów odganiać kijem. Karierowicze nastawieni na zdobywanie stopni "awansu zawodowego". Klucznicy warujący na straży bezmyślnego domyślania się przez egzaminowanych co wstawić w odpowiednie kratki świętego Testu.

(ob)Sługa systemu

Niektórzy autentyczni nauczyciele przyjmują postawę następującą: będę w systemie (czyli przyjmę zasady gry wroga; postaram się o "prawa państwowe"), wyrwę z systemu jak najwięcej i będę działał maksymalnie po swojemu. Ale taka decyzja pociąga za sobą przykre konsekwencje: boję się państwowego urzędasa,  kuratora, wizytatora, bo może zamknąć moją placówkę oświatową w try miga; przed rodzicami nie za bardzo odpowiadam za moją działalność, bo środków finansowych dostarczają mi pod przymusem (dotacje z podatków), nie zaś dobrowolnie (ewentualnie zgadzam się na układ: wy, rodzice, prezentujecie wobec nauczycieli postawę agresywną i roszczeniową - tak bywa coraz częściej, a ja dalej was okradam, hi, hi, i co mi zrobicie, skoro mam układ z ministerstwem?); jeżeli chcę powiedzieć jakąś niewygodną prawdę, muszę lawirować i mówić ją "prywatnie", a dla państwowych urzędników mieć jakąś "inną prawdę". Trzeba mieć przynajmniej w papierach jakąś podkładkę, jeśli nie spodoba im się ta prawda, którą mówię. (Chodzi na przykład o ministerialne histerie dotyczące niedyskryminacji nikogo ze względu na jakąkolwiek okoliczność).

Jak zatem działać normalnie w nienormalnym świecie?

1. W miarę możliwości nie oddawać dzieci w pacht żadnym osobom kolaborującym z systemem.

2. Wspólnie z krewnymi, przyjaciółmi, znajomymi znaleźć (znajdą się pewnie i wśród nich samych!) dla dzieci dobrych nauczycieli, którzy będą gotowi za godziwą opłatą albo na zasadzie wymiany usług podjąć ich nauczanie: czy to zbiorowe, czy indywidualne, czy w sali, czy w plenerze, czy wspólnie z innym nauczycielem, czy samemu, czy w formie bardziej wykładowej, czy w formie zajęć praktycznych... Zresztą, lekcja języka polskiego, matematyki czy fizyki z dobrym nauczycielem staje się jednocześnie katechezą, a elementy innych nauk również znajdują tu swoje miejsce - w zależności od ŻYWEGO ROZWOJU ZAJĘĆ. To jest nauka w swojej istocie; nauka, która uwzględnia PODMIOT i PRZEDMIOT nauczania, nie zaś tabelki, puste przepisy i "klucze testowe".

3. Wiarę katolicką, anarchię, normalność nie tylko głosić, ale najzwyczajniej w świecie nią żyć.

I cóż, wszystkie te postulaty mamy realizować w rzeczywistości dalece niedoskonałej, zdominowanej przez funkcjonariuszy państwowych, którzy rodziców ograbiają, zmuszają ich dzieci do "wypełniania obowiązku szkolnego" (przynajmniej w formie konieczności podchodzenia do egzaminów) i programowo demoralizują z użyciem modnych na danym etapie dziejowym wypaczonych idei? Cóż, że będzie łatwo ~ nikt nam nie obiecywał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz