Dnia
pewnego obcy wjechał do
miasta Agua
Fria
Milczał
raczej, bo
za dużo nie miał do powiedzenia
Po
co przybył – nie pytano, bo nikt nie odważył się
Przybysz
miał ze sobą
gnata
– wielką spluwę
na biodrze
Wielką
spluwę na
biodrze
Do
miasteczka wjechał rano – wcześnie było to jeszcze
A
przyjechał od południa rozglądając wolno się
„To
bandyta na wolności” – z każdych ust dobiegał szept
Jest
tu, żeby coś załatwić wielką spluwą na biodrze
Wielką
spluwą na biodrze
W mieście tym mieszkał bandyta – nosił imię Texas Red
Wielu
chciało go pochwycić – wszystkich ich spotkała śmierć
Lat
dwadzieścia cztery ledwie – ludzi moc zamordował
A
na swoim pistolecie nacięć już dwadzieścia miał
Już
dwadzieścia miał
Przybysz
w końcu zaczął mówić – wszystkim jasno mówi to
Jest
rangerem z Arizony, nie zabawi tu długo
Jest
tu, by złapać bandytę – żyw lub martwy być może
Rzekł,
że nie ma to znaczenia – Texas Reda dopaść chce
Texas Reda dopaść chce
Texas Reda dopaść chce
Bardzo
szybko się dowiedział o tym wszystkim Texas Red
Ale
wcale się nie martwił; śmiałków już zabijał wnet
W
sumie było ich dwudziestu, wszyscy pomylili się
A
następnym będzie ranger z wielką spluwą na biodrze
Z
wielką spluwą na biodrze
Ranek
prędko tak przeminął – pora już, by zmierzyć się
Było
prawie pół do dwunastej, gdy wyszli na ulicę
Ludzie
z okien się gapili; wszyscy dech też wstrzymali
Dobrze
wiedzieli
Dzieli
ich czterdzieści kroków, gdy pierwszy wystrzał pada
A o
szybkości rangera do dziś krąży legenda
Red
nie zdążył dobyć kolta, kiedy kula świsnęła
A
leciała bardzo celnie z wielkiej spluwy rangera
Z
wielkiej spluwy rangera
Mgnienie
oka wszystko trwało, wokół trupa tłum stoi
A
przed nimi ciało Reda rozpostarte na ziemi
Jeden tylko błąd popełnił: z rangerem się mierzyć chciał
A ten zabił go swą spluwą, co to ją na biodrze miał
A ten zabił go swą spluwą, co to ją na biodrze miał
Co
to ją na biodrze miał
Spluwa,
spluwa
Gdy
z rangerem chciał się mierzyć, co spluwę na biodrze miał
Spluwę
na biodrze miał
[1959]
Tłum.
TŁM & Z.K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz