Inny świat Norwida

Fot. E.S.
 (Zdjęcie znane nieoficjalnie pt. Łódka Jamesa Bonda)


Cyprian Norwid chciał, żeby świat był zdecydowanie i pod wieloma względami inny niż jest.

A niechże Bóg broni, abyśmy na takim świecie żyli, gdzie wystarcza być zdolnym, bogatym i mieć piękną żonę, aby szczęśliwym być. Ja zupełnie przeciwnych kondycji świata chcę. Pokażcie mi świat, gdzie by, nie będąc zdolnym ani bogatym, ani pięknej żony posiadaczem (!), można było szczęśliwym być, a ja tam wielce będę uradowany, patrząc sobie na wszystko, co zdolnego, bogatego i co pięknego jest, i radując się z tego bardzo serdecznie.

List do Marii Trębickiej, [Paryż, sierpień 1856], Pisma wszystkie, t. VIII, s. 282

Ten fragment pozwala zrozumieć, że nie tylko zawiłości stylu poety były i są przeszkodą w porozumieniu się z czytelnikami, ale i jego wizja świata, jego niezadowolenie ze świata, z tego, w jaki sposób ludzie żyją, co cenią, do czego dążą. „Ja zupełnie przeciwnych kondycji świata chcę”.

Jakich? Jakich „kondycji świata” – czyli jakich warunków, jakich stosunków panujących w świecie – chce Norwid? Sam wyjaśnia: chciałby żyć w takim świecie, w którym człowiek może się czuć szczęśliwy, choćby nie posiadał zdolności, bogactw ani... pięknej żony. Można w tym miejscu zapytać: czy bardzo się zmieniły ludzkie dążenia w stosunku do tych sprzed półtora wieku? Czy szczęście nie jest zazwyczaj nadal utożsamiane ze zdolnościami, zamożnością, młodością i pięknością?
Poeta nie odrzuca: zdolności, bogactwa, piękna. Więcej: mówi wyraźnie, że się będzie ich widokiem „bardzo serdecznie” cieszył – jednak formułuje stanowcze zastrzeżenie: jeżeli nie będą one traktowane jako obowiązujące warunki poczucia szczęścia. A zależy mu na innych, ba! – „zupełnie przeciwnych” – „kondycjach świata” przynajmniej z dwóch powodów. Norwid, chrześcijanin, nie chce, żeby dla jakiegokolwiek człowieka warunkiem szczęścia było posiadanie czegokolwiek w doczesnym świecie. Człowiek, stworzony i odkupiony przez Boga, ma dążyć do osiągnięcia szczęścia wiecznego. Po drugie zaś: człowiek jest też sam zbyt cenny, żeby mógł sprowadzać wartość swojego życia do uzyskanych zdobyczy. A jest cenny, bo został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, „jest zawsze obrazem i podobieństwem Boga żywego” (List do Karola Ruprechta, [październik?] 1867, Pisma wszystkie, t. IX, s. 314). Dlatego też musi szanować skarb każdego, w tym i własnego, życia. Dlatego Norwidowi jest „smutno – aż do kości smutno”, gdy widzi, „Że coraz żywot mniej uczczony tu –” (wiersz Aerumnarum plenus [‘pełen smutków’]), w doczesnym świecie, który odrzuca upragnione przez niego „kondycje” (warunki) szczęścia, a szuka go według fałszywych drogowskazów, pouczających nie o tym, jak własne życie szanować i czcić, lecz jak bezcześcić i trwonić.

STANISŁAW FALKOWSKI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz