Czy ZTM powinien być za darmo, czyli o myśleniu rewolucyjnym i kontrrewolucyjnym

Wigilia Wniebowstąpienia Pańskiego, A.D. 2015

Tramwaj (fot. MDK)

Czy ZTM powinien być za darmo? W ramach „logiki” etatyzmu: tak.
Wszystko, co współfinansuje się z podatków, powinno być dostępne bez dodatkowych opłat. Skoro już raz zapłaciłem – dlaczego miałbym płacić ponownie?
Etatyzm, państwowy system rewolucyjny – jako zły moralnie – jest również niewydolny ekonomicznie. Dlatego oprócz obciążeń nakładanych na zniewalanych stara się ich ograbić po raz kolejny.

Na przykład w cenie paliwa zawiera się podatek na budowę i modernizację dróg. Państwo, okradłszy klientów stacji już raz przy dystrybutorze – domaga się opłat ponownie: tym razem przy bramce wjazdowej na autostradę.

Jak reagujemy na tę niesprawiedliwość?

Myślenie skażone rewolucją i etatyzmem każe zgłosić postulat: dobrze, utrzymajmy złodziejski system podatkowy, ale niech finansowane z zagrabionych pieniędzy przedsięwzięcia będą nadal darmowe. Zatem – płacę podatki, z których dotuje się nierentowny ZTM – więc powinienem mieć prawo jeżdżenia środkami transportu państwowego (autobusami, tramwajami i metrem) za darmo. Utrzymujemy system i utrzymujemy się w „logice” systemu, ale „przynajmniej” coś „zyskujemy”.

Mentalność człowieka wolnego wskazuje inne rozwiązanie: trzeba domagać się zniesienia podatków, dążyć do zaniku państwa rewolucyjnego – i być gotowym, aby w sposób wolny i odpowiedzialny korzystać z posiadanych dóbr, decyzją wolnej woli kupując na przykład bilet miesięczny jednej z licznych prywatnych linii komunikacji miejskiej, wynajmując taksówkarza albo przeznaczając nieukradzione przez funkcjonariuszy państwowych środki na badania nad wynalezieniem środka transportu oferującego wygodę tak wielką, a koszty eksploatacji tak niskie, że obecnie nie jesteśmy w stanie ich sobie wyobrazić.


Łukasz Kowalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz