O Monte Cassino

Świętego Wenancjusza, Męczennika, A.D. 2015

Fot. Jan Wincenty F.

Chciałbym dzisiaj napisać o Monte Cassino. O tym jak polscy żołnierze-tułacze odnieśli jedno z  najwspanialszych zwycięstw II wojny światowej. Chciałbym przypomnieć ludzi, którym odebrano wszystko – bliskich, dom, ojczyznę. Zabrano w imię „uporządkowywania ładu europejskiego”. Skazano na dozgonną tułaczkę po obcych krajach.

Ale nie chcę przypominać historii, którą każdy zna. Chcę jedynie zwrócić uwagę na los ludzi, którzy pozbawieni tego, co było im najdroższe na tym łez padole, znajdują siłę, by walczyć. Walczyć dosłownie – z bronią w ręku. I walczyć w przenośni – z czarną rzeczywistością nieuchronnie wieszczącą, że nie ma sprawiedliwości, że ta historia nie będzie miała happy endu.  Znajdują oni tę siłę, pomimo gehenny jaką przeszli na „nieludzkiej ziemi”. Tworzący II Korpus Polski we Włoszech nie mieli dokąd wracać, gdy działa ucichły. Pozostali do końca życia tułaczami. Ich trud nie doczekał się nagrody w ziemskim porządku.

Pozostał tułaczem również ich dowódca – generał Anders. Gdy umarł, jego doczesne szczątki spoczęły obok żołnierzy, na cmentarzu pod Monte Cassino. Gdyby nie głębokie poczucie istnienia Prawdy i tego, że za tę Prawdę należy nawet oddać życie, tej historii by nie było. Wszyscy oni pomarliby na samym jej początku. Albo tak jak niektórzy inni wybraliby służbę kłamstwu. Zachowaliby dzięki temu życie i splendory w rodzinnym kraju. Tak wybrał dezerter Berling.

Ci jednak, o których piszę, wybrali inaczej, płacąc za to wszystkim tym, co mieli, tym, co uczciwy człowiek na tym materialnym łez padole mieć może. A przecież byli to zwykli ludzie, ze standardowymi w tamtych czasach życiorysami. Ich wybór nie był więc aktem niezwykłym, cechującym jakiś herosów, tytanów idealizmu. Był w ówczesnych realiach raczej standardem.

Co tak naprawdę stało się z ludźmi przez te ponad już 70 lat, że dzisiaj standardem jest wybór inny, że wybór Prawdy i walka za nią nie wydają się oczywistością; oczywistością, która czyni nieistotną cenę, jaką będzie trzeba za nią zapłacić?


Jerzy Juhanowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz