O obcych, których widać, i obcych, których nie widać

Przykładem "walki z obcymi" ma być narzucany przemocą przez funkcjonariuszy państwowych zakaz wolnego obrotu "polską" ziemią - tłumaczy się to tym, by nie dostała się ona "cudzoziemcom".

Pojawia się szereg pytań. Na przykład: Co to znaczy "polska ziemia"? Polską ziemią w sensie kulturowym i historycznym jest na przykład Wilno - ale zasiadającym w danym momencie na stołkach funkcjonariuszom państwowym ani w głowie jej "obrona".

Ale zasadnicze pytanie Ktoś postawił już dawno temu: Czyli mi się nie godzi uczynić, co chcę? (Mt 20, 18) Dlaczego nie wolno mi uczynić z moim, co chcę?


Jeszcze inne zagadnienie dotyczy uwalniania poszczególnych sfer życia spod wpływu funkcjonariuszy państwowych. Gdyby doprowadzić do zaniku ich działalności we wszystkich sferach naraz - mogłoby to skutkować zmianami na niespotykaną skalę.
Być może po doprowadzeniu do sytuacji, w której wolny obrót ziemią staje się rzeczywistością, pojawiłby się w pobliżu mojej ziemi jakiś Angielczyk czy Angolczyk z walizką papierowych banknotów albo twardą (złotą) walutą i zaproponował odsprzedaż - proponując sumę jak na nasze polskie warunki zawrotną. Skuszony ową kwotą (której nieproporcjonalność w stosunku do ofert potencjalnych nabywców-Polaków została w dużej mierze spowodowana manipulatorskimi zabiegami producentów fałszywych pieniędzy papierowych - czyli rządowych mennic i sprzymierzonego z nimi kartelu bankowego), mógłbym przystać na propozycję. Ale mógłbym też odmówić (i tak bym najpewniej, między nami mówiąc, zrobił)!

Na rzeczywistość warto patrzeć całościowo. Oprócz zastanawiania się nad tym, jak doprowadzić do tego, aby każdy mógł czynić ze swoją ziemią, co chce, trzeba myśleć nad tysiącem innych spraw. Na przykład: jak doprowadzić do tego, by potencjalny nabywca ziemi-Polak dysponował przynajmniej taką samą jak cudzoziemiec sumą, którą mógłby zaoferować?
I wystrzegać się twierdzenia, że wolny rynek (we wszystkich sferach działalności gospodarczej) oznacza, iż "obcy nas wykupią" - do tego przyczynia się raczej niewolenie rynku i zubożanie Polaków [ograbianie podatkami, duszenie regulacjami, promowanie mentalności żebraczo-sługusowej ("dotacje europejskie")].

Zresztą, próby administracyjnego/państwowego rozwiązywania problemu "obcych" poprzez fizyczne ich usuwanie świadczą o słabości systemu etatystycznego. Funkcjonariusze państwowi najpierw tworzą problem (zubożają rdzenną ludność i sprowadzają obcjokrajowców), a potem z nim nieudolnie walczą. Działa to niejako na zasadzie fatum - zarządcy systemu etatystycznego mogą z góry przewidzieć, co się stanie - ale i tak nie schodzą ze swej mylnej drogi. (Zdrowy rozsądek podpowiadał latami, czym skończy się dla tzw. "Zachodu" etatystyczny eksperyment multikulti - ale funkcjonariusze państwowi ślepo dążyli w kierunku realizacji swojej utopii. I teraz obserwują jej efekty).

Może więc spróbujmy sprawdzonego i zgodnego z moralnością rozwiązania anarchicznego/wolnorynkowego, stawiając na końcu niniejszego wpisu roboczą tezę, iż prawdziwie obcy są mi ci, którzy kwestionują moje prawo do czynienia z moim, co chcę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz