Obrazek pierwszy: tak zwany Zielony Wilanów (każda modna dzielnica jest obecnie "zielona"); dwie skośnookie kobiety wiozą i prowadzą grupkę malców, śpiewając z nimi po angielsku piosenkę Old Macdonald. Dzieci w wózku, jak kartofle. Gdzie są ich rodzice? Czy naprawdę sądzą, że ludzie, którym przekazali życie, nie mają prawa, aby to z ojcem i matką spędzali gros swojego dzieciństwa? Czy tak bardzo cenią rzekomy "profesjonalizm" obcych niebóg, że gotowi są powierzyć im pieczę nad własnymi pociechami, a właściwie to oddać dzieciństwo swojego potomstwa w ich ręce?
Przyznam szczerze, że, gdy obserwowałem tę scenę na żywo, zmroziło mnie. Jak można dzieciom coś takiego robić? Jak można być tak pozbawionym rozumu i wyobraźni?
Obrazek drugi: dzieci w kamizelkach odblaskowych. Warunkowanie od małego. Wszyscy tacy sami. Oczywiście, noszenie kamizelek jest nieodzowne i absolutnie uzasadnione: na placu zabaw czyhają na nas przecież tysiące niebezpieczeństw.
I wreszcie: clou programu, czy po co to wszystko? Rodzice wyrzekający się opieki nad swoimi dziećmi - świadomie czy bezwiednie - i powierzający lwią część ich dzieciństwa w ręce obcych przyczyniają się do tworzenia społeczeństwa ludzi wiecznie niedojrzałych i z łatwością dających się poszufladkować. Dziecko przyzwyczajone od maleńkości do reżimu nauki, planu zajęć, kierowników-kierowniczek-opiekunek staje się podatne na hasła świata, który chciałby zrobić z niego trybik w machinie państwa i korporacji. Właściwie od niemowlęctwa NIE ZNA NICZEGO INNEGO - to jest jego świat.
Człowiek, który wychowuje się w normalnej rodzinie, a zatem w wolności, jest dla architektów nowego wspaniałego świata znacznie trudniejszym łupem - a jeszcze może się odwijać i oddawać pięknym za nadobne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz