(Fot. Autor)
I nie tylko bar. Podczas urlopowych wojaży natknąłem się na niejeden zakład pracy, który niedawno został zlikwidowany lub właśnie dożywał swoich dni.
Charakterystyczny przykład: dwie piekarnie. Jedna we wsi: prowadzi ją od trzydziestu lat ten sam człowiek. Chleb i bułki z dobrej mąki. Pieczywo "cięższe", "pełniejsze" od supermarketowego i sieciowego. Dzień wcześniej trzeba się na chleb zapisać - piekarz wie, ile potrzebuje upiec; faktycznie odpowiada na potrzeby rynku. Klienci znają piekarza (który jest jednocześnie sprzedawcą), zagadują. Samodzielny zakład pracy. Samozatrudnienie i jakość. Tradycja, polska tradycja w najlepszym tych słów znaczeniu.
Jaki dalszy los piekarni przewiduje właściciel? "Zamykam za pół roku. Władze tak mnie cisną, że to się nie opłaca".
Druga piekarnia - w miasteczku na obrzeżach Warszawy. W oknach wywieszki: "Wyprzedaż"; "Promocja -50%" etc. Próbuję otworzyć drzwi. Zamknięte. Przytykam twarz do szyby i zaglądam do środka: półki puste. Pytam przechodnia:
- Orientuje się pan może, czy to tylko dzisiaj zamknięte?
- Nie, już w ogóle. Zlikwidowali się jakiś czas temu.
Oczywiście, obok wyrosły już markety, w których można kupić pieczywo w kategoriach liczb bezwględnych tańsze - ale czy rzeczywiście kompensujące niższą ceną niższą jakość?
Polska normalność, polska tradycja, polskość oznacza między innymi szeroki zakres niezależności, zaradność, duży stopień samowystarczalności, zdrowe relacje lokalne.
Tysiąc, dwa tysiące, sto tysięcy piekarni w stu tysiącach miejsc Polski; produkty lokalne; piekarz, którego ZNAMY (nie zaś anonimowy kasjer z nakazanym uśmiechem i "Dzień dobry" na twarzy); to jest Polska, to jest coś wartościowego, coś, o co warto się starać. Rzecz jasna, realizacja takiej wizji dalece sprzyja uniezależnianiu się pojedynczych osób i rodzin od funkcjonariuszy państwowych - dlatego tak usilnie dążą oni do niszczenia takich właśnie lokalnych inicjatyw.
Bezpośrednie uczestnictwo w działalności pozasystemowej ma także ważny aspekt wychowawczy. Z ust Znajomej usłyszałem niedawno: "Jak idę na bazar, to rozumiem, że państwo nie jest do niczego potrzebne".
Zdrowy Wariat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz