Filmy? Z wyjątkami

Film o tym, jak adoptowany murzyn wspaniale adaptuje się do adoptującej go białej rodziny.

Film o tym, że ksiądz katolicki jest szubrawcem.

Film o tym, że Polak niesprawiedliwie zabił żyda.

Film o tym, że Niemiec za czasów Hitlera był dobry.

Film o imigrancie, który przyjaźnie odnosi się do tych, którzy go przyjęli, ciężko pracuje, uczy się języka swoich gospodarzy.

Film o postawach  patologicznych - życie na kocią łapę, rozwody, zdrady, niechęć do dzieci, zazdrość, walka o posady, praca w korporacji.


Seriale: o tym samym - dzień w dzień obcowanie z patologią.

Manipulacja, polegająca na tym, że seria wyjątków składa się na przedstawianie fałszywego obrazu całości. Pokazuje się 50 filmów o 50 (prawdziwych) sytuacjach, w których kapłan zgrzeszył - a durna publika wyciąga durne wnioski: każdy ksiądz jest zły.
Nie kręci się 50 bilionów (prawdziwych) filmów o 50 bilionach prawdziwych sytuacji, w których kapłan postąpił po Bożemu...

Czegóż oczekiwać od ludzi uzależnionych od internetowych i telewizyjnych seriali, skoro na porządku dziennym są reakcje takie jak ta: "Oj, ten film nie może być dobry. Tacy świetni aktorzy grali w nim takie czarne charaktery"? Nie wspominając już o tym, że spotkanych na ulicy odtwórców ról spotykają od widzów reprymendy dotyczące postępowania ekranowych bohaterów: "Jak mogła się pani tak zachować?".


Cała ta przykra sytuacja przywodzi na myśl tytuł pewnego felietonu, w którego tytule i treści powtarzało się wytłumaczenie, czemu tak źle się dzieje. Tytuł ów brzmiał: Ludzie są głupi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz