Terror usług

Czym mogę (u)służyć? A co mogę fachowo zrobić?

Od pewnego już czasu panuje w Polsce swoisty terror pytania klientów "W czym mogę pomóc?", sugerujący ich intelektualny niedorozwój. Przyjaciel Redakcji proponuje odpowiadać na taką enuncjację: "Wie pan co: strasznie boli mnie siódemka" albo "Nawaliło mi śniegu przed garażem - trzeba by odgarnąć".
Grzecznym i uświęconym świecką tradycją pytaniem byłoby "Czym mogę służyć?".

Wydawałoby się to tym bardziej uzasadnione, że panuje u nas swoisty terror usług.


Wmawia się nam, że konkretny fach (stolarz, ślusarz, kowal) to pieśń przeszłości, a przyszłość należy do "usług". Podejście owo skutkuje tym, że otaczają nas zewsząd "starsi doradcy ds. obsługi klienta indywidualnego" oraz inne oplakietkowane równie groteskowymi określeniami indywidua, ale solidnego hydraulika, elektryka albo budowlańca można praktycznie ze świecą szukać.

Tendencja ta objawia się również dążeniem do niszczenia szkół zawodowych i, ogólniej, kształcenia w konkretnym fachu. A może niektórzy mają powołanie właśnie do tego, by zostać mechanikami? Wpychanie ich na siłę w system "consultantów", "W czym mogę pomóc", "specjalistów ds. kluczowych klientów" wcale im nie pomaga. Może ponadto znacznie utrudniać funkcjonowanie społeczeństwu.


Społeczeństwu, którego wielu członków już jakiś zaś temu zaczęło się wstydzić wykonywania prostych prac (takich jak sprzątanie własnego domu). Albo nawet zasadniczych obowiązków (takich jak opieka nad własnym dzieckiem). Powierzamy te zadania "specjalistom" od "prostych zajęć". My zostaliśmy stworzeni do "rzeczy wyższych".

Może już najwyższy czas odwrócić tendencję? Zdobyć fach? Zaangażować się w życie rodzinne (również w jego najbardziej "prozaicznych" przejawach)? Samemu zamieść kuchnię?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz