Pionek czy wojownik?

Anioł i szatan grają w szachy ludźmi. A jednak człowiek nie jest bezsilny.

Wacław Potocki
CZŁOWIEK IGRZYSKO BOŻE

Cóż jest świat? Szachownica. Właśnie mu to służy.
A ludzie co są? Szachy rozmaitej struży.
Ten żywot: białe pole, czarne: śmierć zaswoi.
Skoro hufce ze strony postawią oboi.
Dwaj doświadczeni gracze usiędą za stołem;
O, jakie bezpieczeństwo: pokusa z aniołem.
Białym: anioł, czarnym: czart, i słusznie, hetmani,
Nieproszona fortuna przyświeca i na niéj
Siła należy, ona nadzieją i strachem
Miesza graczów, u niej met często w ręku z szachem.
Prostą drogą stateczne zwykły chodzić rochy;
Raz w prawo, drugi w lewo skacze rycerz płochy,
Księża na krzyż, latają wszędzie wściekłe baby,
Król tylko o jeden krok dokoła, chybaby,
Co się więc trafia, że mu kto z bliska w nos dmuchnie,
Uchyliwszy powagi, przeskoczy do kuchnie:
Znośniejszy dym niżli strach. Mieszają się pieszy,
Ale cóż, dalej kroku żaden nie pospieszy.
W tejci i świat, i ludzie położeni mierze,
Stąd śmierć i żywot wiecznie oboje swych bierze.
Prosto idą prostacy, nic to, choć leniwo;
Rzadki żołnierz do nieba trafi, skacząc krzywo.
Niech jak najświątobliwiej krzyżem władną księża.
Pamiętajcie niewiasty na rajskiego węża:
O was się naprzód kusił. Statek w ludziach kocham,
Który należy, jako wspomniało się, rocham.
Bóg z nieba spektatorem oraz tej gry sędzią,
Własne sumnienie świadkiem. Kto upadnie piędzią
Z niechcenia ratować go święty anioł zdole,
Ale kto się na czarne gwałtem ciągnie pole,
Kto śmierci w garło lezie, nie chce powstać z grzechu,
Wiecznie ginie, diabłu się dostawszy do miechu.
Ma anioł, ma i diaboł osobliwą puszkę,
Do której chowa wziętą z swego pola duszkę,
Więc tu każdy żołnierską niech obiera sobie,
Żeby z białego pola położyć się w grobie.
Z czarnego się umykać, ba, co tchu, co pary
Uciekać radzę, kiedy wieczne rodzi mary.

_____
rozmaitej struży – wystrugane w rozmaity sposób | zaswoi – przyswoi, zabierze sobie |
bezpieczeństwo – poufałość, bratanie się, śmiałość, odwaga | roch – wieża | rycerz – koń | księża – gońce | baba – dama, królowa (hetman)


Ogród, teatr, jarmark, dom, rozhukany ocean, pole bitwy... To niektóre spośród obrazów, jakimi w ciągu wieków posługiwali się poeci, by unaocznić odpowiedź na pytanie: czym jest świat? – i drugie: czym jest ludzkie życie?

Potocki zaczyna swój wiersz właśnie od pierwszego z tych pytań: „Cóż jest świat” – i odpowiada: „Szachownica”. W zgodzie z duchem baroku przedstawia świat jako pole gry, a ludzkie życie – jako samą grę. Lecz nie ludzie w nią grają; to nimi się gra!

„Dwaj doświadczeni gracze” – anioł i szatan – manewrują na szachownicy świata ludźmi – figurami i pionkami. „Ma anioł, ma i diaboł osobliwą puszkę, / Do której chowa wziętą z swego pola duszkę”... Pieszczotliwe zdrobnienie: „duszka” stawia nam przed oczyma rozczulający obraz dwóch zacnych arcymistrzów-kolekcjonerów... Kolekcjonerów? Zdobywców! Zdobywców ludzkich dusz!

Jakże bezradna może się wydawać ludzka „duszka” wobec potęgi każdego z nich! Jakże daleki – Bóg, „spektator” (widz) i sędzia pojedynku, spoglądający nań aż „z nieba”! I jak przeraźliwy los czeka tę „duszkę”, która dostanie się „diabłu [...] do miechu”!

Czy człowiek może się w ogóle opierać dwóm niezmierzonym potęgom?

Wbrew spodziewaniu – tak! Wprawdzie:

kto się na czarne gwałtem ciągnie pole,
Kto śmierci w garło lezie, nie chce powstać z grzechu,
Wiecznie ginie, diabłu się dostawszy do miechu.

Lecz jeśli człowiek może się „ciągnąć” na „czarne pole”, to może również – na białe (nie bądźmy zbyt szczegółowi w zestawianiu poetyckiej metafory z regułami gry w szachy). I to spostrzeżenie rozstrzyga o sensie wiersza. Tylko na pozór przygnębia on wizją bezsilności maleńkiego pionka w rękach potężnych graczy. Ów pionek bowiem, choćby sto tysięcy razy słabszy od anioła i sto tysięcy razy – od szatana, może „ciągnąć się” na czarne lub na białe pole – według własnego wyboru. Swoją znikomą siłą skutecznie przechyla szalę zwycięstwa; jeden gram dołożony do którejkolwiek z szal obarczonych po równo stutonowym ciężarem rozstrzyga przecież o wyniku ważenia. Niewyobrażalnie słaby w porównaniu z szatanem i z aniołem – człowiek nie jest jednak bezsilny! To ma nam do zakomunikowania Potocki. Jego wiersz nie głosi rozpaczy, lecz wzywa do wysiłku. Dramatycznego – bo podejmowanego przez istotę, która wie, że jest słaba – w porównaniu z potężnym wrogiem, i wie, że walczy o ocalenie własnej duszy. Ale wysiłku niepozbawionego nadziei.

Po szachownicy świata przesuwają się u Potockiego ludzie maleńcy jak wystrugane z drewna szachowe figurki – jednak żywi ludzie: jak w partiach „żywych szachów”, modnych na starodawnych dworach. (Czy Potocki wiedział, że dla rozrywki widzów na dworze tureckiego sułtana pobitym żywym „figurom” czasem obcinano głowy? Niewykluczone; Turcja nie leżała przecież za morzami).

O ileż straszniejszy los czeka duszę, która trafi do piekła! Właśnie przed tą ostateczną groźbą ostrzega finał wiersza: wezwanie, by uciekać z czarnego pola „co tchu, co pary”. Człowiek – pionek, ale i wojownik – ma się starać, by stoczyć bitwę  na terenie wybranym przez siebie, nie przez nieprzyjaciela. Niczym szeregowy uczestnik wielkiej bitwy – nie ogarnia jej całej, ale powinien i może zatroszczyć się  o to, co zależy od niego.

Stanisław Falkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz