Kiosk (kupuję bilet):
– A może miałby pan ochotę jeszcze na kawę?
Poczta (kupuję znaczek):
– Serdecznie polecam nasze ubezpieczenia.
Stacja benzynowa (kupuję paliwo):
– Proponuję coś na gorąco...
Spytałem panią w kiosku z bolesną szczerością:
– Czy mówi pani to od siebie, czy szefostwo pani kazało?
Sprzedawczyni odpowiedziała ze szczerością rozbrajającą:
– Szefostwo kazało.
Czyli to nie jest coś swojego; to nie życzliwy gest obsługi
sklepu, która zna swoich klientów; to nie relacja OSOBY wobec OSOBY – to
wymuszona uprzejmość, korporacyjno-sieciowy obowiązek.
I na koniec obligatoryjne „Miłego dnia!”. Równie
automatyczne jak wcześniejsze propozycje opchnięcia klientowi czegoś jeszcze.
Ani to prawdziwe, ani miłe.
Tekst i zdjęcie:
Miron Ściegienny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz