ROZWAŻALNIK NIECODZIENNY: Z wizytą w sieciówce

Św. Juliany Falconieri, Dziewicy, A.D. 2015


Kiosk (kupuję bilet):
– A może miałby pan ochotę jeszcze na kawę?

Poczta (kupuję znaczek):
– Serdecznie polecam nasze ubezpieczenia.

Stacja benzynowa (kupuję paliwo):
– Proponuję coś na gorąco...

Spytałem panią w kiosku z bolesną szczerością:
– Czy mówi pani to od siebie, czy szefostwo pani kazało?
Sprzedawczyni odpowiedziała ze szczerością rozbrajającą:
– Szefostwo kazało.

Czyli to nie jest coś swojego; to nie życzliwy gest obsługi sklepu, która zna swoich klientów; to nie relacja OSOBY wobec OSOBY – to wymuszona uprzejmość, korporacyjno-sieciowy obowiązek.

I na koniec obligatoryjne „Miłego dnia!”. Równie automatyczne jak wcześniejsze propozycje opchnięcia klientowi czegoś jeszcze. Ani to prawdziwe, ani miłe.

Tekst i zdjęcie:
Miron Ściegienny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz