Śladem
naszych publikacji: w nawiązaniu do wpisu z wierszem Ewy Lipskiej Egzamin
Towarzysząca
utworowi Ewy Lipskiej ilustracja autorstwa Pietera Bruegela to fragment dużej i
powszechnie znanej kompozycji tego autora – Wieży Babel. A zatem dzieło
renesansowego artysty niderlandzkiego, który pojmował ową renesansowość w
charakterystyczny dla tego regionu Europy sposób. Temat biblijny, osadzony w
zamierzchłych czasach, chciał przedstawić jako wydarzenie swoim współczesnym – pokazując
ogromną liczbę szczegółów otaczającego ich świata. Jeśli więc fascynowała go
architektura starożytnego Rzymu, będąca spuścizną ówczesnej Europy, to jej
elementy umieścił na obrazie. Widać bowiem pewne podobieństwa Breugelowej wieży
Babel do Koloseum rzymskiego. Ponadto poszczególne jej kondygnacje piętrzą się
w górę na kształt wielkiej, nierzeczywistej budowli renesansowej, wznoszonej z
zastosowaniem jasnych zasad, opartych na matematycznych wyliczeniach.
A co
dzieje się wokół pomnika-gigantu, pomnika pychy ludzkiej? Rozpościera się szeroko
ujęty krajobraz nadmorski, taki, jaki niderlandzki malarz znał na co dzień. Wokół
liczne, choć nie przykuwające uwagi budowle, które zdają się podkreślać ogrom
wieży poprzez porównanie. Nawet zabudowania zamkowe ukazane w prawej części
obrazu uzmysławiają wielkość przedsięwzięcia. I chociaż dzieło ukazuje liczne postacie
ludzkie, próżno byłoby szukać tutaj jakiekolwiek przedstawienia portretowego.
Twarze osób albo są niewidoczne, albo podobne do siebie. Wszyscy pochłonięci są
wytężoną pracą wokół wieży i chociaż tyle wysiłków skierowanych jest na ten
cel, nie zostaje on osiągnięty. Wieża, owszem, jest ogromna, ale tu i tam
zdradza ślady rozpadu; poddana jest erozji jak skała. Dość starannie i
konsekwentnie zbudowana lewa strona konstrukcji nie odpowiada prawej, bo tam zastosowano
już inne prawidła. W efekcie sam ogrom i komplikacja struktury nie wydają się przyjazne
ludziom, którzy ją wznieśli.
A ziemia była jednego języka i téjże
mowy.
I gdy szli od wschodu słońca,
naleźli pole na ziemi Sennaar, i mieszkali na niem.
I rzekli, jeden do bliskiego swego:
Pójdźcie, naczyńmy cegieł i wypalmy ją ogniem. I mieli cegłę miasto kamienia, a
ił kliowaty miasto wapna.
I rzekli: Pójdźcie, zbudujmy sobie
miasto i wieżę, któréjby wierzch dosięgał do nieba: a uczyńmy sławne imię
nasze, pierwéj niźli się rozproszymy po wszystkich ziemiach.
I zstąpił Pan, aby oglądał miasto i
wieżę, którą budowali synowie Adamowi:
I rzekł: Oto jeden jest lud, i jeden
język wszystkim: a poczęli to czynić, i nie przestaną od myśli swych, aż je
skutkiem wypełnią.
Przeto pójdźcie, zstąpmy, a
pomięszajmy tam język ich, aby nie słyszał żaden głosu bliźniego swego.
I tak rozproszył je Pan z onego
miejsca po wszystkich ziemiach, i przestali budować miasta.
I
przetóż nazwano imię jego Babel, iż tam pomieszany jest język wszystkiéj
ziemie: i z onąd rozproszył je Pan po wszystkich krainach.
Rdz
11, 1–9
Tak brzmi
starotestamentowa opowieść o tym, jak transcendentny Bóg-Jahwe zaradził tej
niebezpiecznej dla ludzi sytuacji. Dlaczego niebezpiecznej? Ponieważ człowiek,
wypędzony z Raju, dotknięty i zraniony grzechem pierworodnym, dysponując różnorodnym
światem natury stworzonej stworzonym przez Boga ex nihilo, mógł z powodu pychy zniszczyć samego siebie i uczynić
swoje życie piekłem nieustannej, morderczej pracy budowania pomnika swojej
pychy. Bóg w tym opisie jest nazwany Panem, a więc królem całego świata, który
może niweczyć zamiary ludzi. W lewym dolny rogu obrazu Bruegela widzimy scenę dziwacznego
pokłonu przed postacią, którą można odczytać jako króla, ale króla pozbawionego
majestatu prawdziwej królewskości. Cóż to za płaszcz spowija jego postać? To
nie karmazyn królewskich szat. Korona wieńcząca głowę nie jest ani bogatą
koroną królewską, ani koroną cierniową, która pozwalałaby nam powiedzieć: to
Chrystus prowadzony na Drogę Krzyżową. Zresztą taki wątek nie pasowałby do
całości tematu. Ta scena przywodzi na myśl tylko atmosferę naigrawania.
Zbroja
i miecz u boku monarchy sugerować mogą, że wywalczył sobie tę godność orężem.
Myślę,
że Bruegel, malując taką postać – niezgodną z typami ikonograficznymi postaci
królewskiej – chciał ukazać karykaturę króla. Króla samozwańczego, który
sięgnął po władzę z powodu własnej pychy, takiej pychy, która stanowiła siłę
napędową dla budowniczych wielkiej wieży Babel. Sięgnął po władzę, niczym
opisywany w Księdze Rodzaju Pan, który dozwala lub zabrania, skupia lub
rozprasza.
Wokół
groteskowego króla tłoczy się również groteskowy orszak. Kim są ci ludzie? Czy
to uzbrojeni strażnicy wiodący zniewolonych? Stojąca po lewej stronie króla postać
w żółtej szacie z pomocą włóczni (chyba) odgradza monarchę od znajdującego się
za nim mężczyzny. Z prawej strony człowiek odziany na czerwono (i również
uzbrojony) ogranicza ruch pochodu. Po doliczeniu ariergardy okazuje się, że
więcej jest tu ludzi strzegących niż strzeżonych. A dokąd oni idą?! W kierunku
bloków skalnych, a dalej ku morzu! Nieważny jest tu sens zdarzeń, tu chodzi
jedynie o zadośćuczynienie ludzkiej pysze. Zwykli robotnicy zajęci wzmożoną
pracą nawet nie zauważają idących. Nie rozpoznają rzekomej godności; ich zachowanie
stanowi pewną przeciwwagę dla napuszonej i groteskowej pseudo-wzniosłości.
Można
z kolei przypuszczać, że ci, którzy znaleźli się na drodze orszaku, zostali
zmuszeni (jeśli nie siłą, to sytuacją) do oddawania czci dziwacznemu królowi.
Ta cześć wygląda jak latreia, a zatem
cześć należna tylko Bogu. Stojąca obok króla postać w czerni gestem i mimiką
sugeruje śmieszność zaistniałej sytuacji: człowiek sięgający po władzę Boską
może co najwyżej zmusić otoczenie do okazywania czci, ale tak naprawdę okrywa
się śmiesznością. Bruegel, malując ten obraz w roku 1563, z całą pewnością nie
miał na celu wyśmiania władzy monarszej jako takiej. Żył w Europie, gdzie
władza królewska była jedyną, oczywistą formą władzy – władzy, która pochodziła
od Boga. A zatem władza owa była legitymizowana przez Boga. Zarówno Bosch i
Bruegel to malarze ukazujący przeciwieństwa cnót – przywary, które czynią ludzi
istotami podobnymi do siebie nawzajem i nieustannie zabieganymi. A zatem
uważam, że jest to przedstawienie oparte na biblijnym tekście, a jego tematem
głównym jest superbia – pycha. Wyśmiana
zostaje nie prawdziwa, godna powagi i majestatu królewskość, ale fałszywa,
oparta na pysze groteskowa władza prowadząca do zniewolenia i śmieszności.
Obraz Bruegela należał do kolekcji króla Czech i Węgier, a następnie cesarza
Rzymskiego Narodu Niemieckiego Rudolfa II Habsburga. Być może Rudolf II – król,
a po śmierci swojego ojca Maksymiliana II – cesarz, sącząc z wolna wino i patrząc na imponujące dzieło,
mówił: „Uchroń mnie, Panie, przed pychą, która czyni człowieka i króla
śmiesznym w oczach Boga i ludzi”.
Monika Jabłońska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz