Piątek po XV Niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego, A.D. 2015
Rys. Sztukmistrz
UWAGA WSTĘPNA:
Poniższe rozważania prowadzimy z założeniem, że wszystkie (pierwsze) małżeństwa
bohaterów powieści oraz jej autorki zostały zawarte ważnie.
Powieść Godzina
zero może sprawiać wrażenie głęboko chrześcijańskiej – jeśli nie wprost
katolickiej. Pielęgniarka, która, bawiąc się krzyżykiem na szyi mówi niedoszłemu
samobójcy: „Bóg może pana potrzebować”. Battle, który mówi, że trudne
doświadczenia Stwórca zsyła na nas, aby nas wypróbować. A osoba, która
popełniła morderstwo, jak zwykle zostaje zdemaskowana.
Można jednak
odczytać Godzinę zero jako swego rodzaju rozliczenie autorki z własną
przeszłością, a ściślej: z własnym rozwodem i cudzołóstwem. Otóż Agatha
Christie w wieku 38 lat opuściła swojego męża, a później przez dziesięciolecia żyła
w notorycznym konkubinacie z innym mężczyzną.
Zwróćmy uwagę, że
„wielka miłość”, jakiej doświadcza pod koniec książki dwoje bohaterów, to „miłość”
dwojga osób, które mają żyjących małżonków – ale postanawiają cudzołożyć.
Autorka zaś nie stara się przedstawić tego czytelnikowi jako czegoś
niemoralnego; wręcz przeciwnie: taka „miłość” to najlepszy sposób na happy end
– szczęśliwe zakończenie powieści.
Godfryd Komeda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz