Fot. Paweł Schulta
Twierdzą
niektórzy, że w gospodarce od czasu do czasu muszą się zdarzyć „tąpnięcia” na
dużą skalę. Jakby działało tu fatum. Cykle gospodarcze. Sinusoida. Od euforii
do kryzysu.
Nie da się ukryć,
że w systemie etatystycznym (to znaczy takim, w którym istnieje coś takiego
jak, tfu!, państwo) do załamań gospodarczych dochodzi. Nie dzieje się to jednak
wskutek zrządzenia Opatrzności (np. w formie suszy, która niszczy plony), ani
wolnych decyzji wolnych ludzi (nieskrępowany rynek), ale w wyniku manipulacji funkcjonariuszy
państwowych, sprzymierzonych z nimi gangsterów, banksterów i pomniejszych
płotek.
Na wolnym rynku
do kryzysów mogłoby dochodzić, ale nie musiałoby. Gdyby ludzie
powszechnie i szczerze troszczyli się o poszanowanie aksjomatu nieagresji we wzajemnych
relacjach, gdyby zachowali tytułową „wieczną czujność”, mogłoby się zdarzyć, że
przez setki lat o żadnym „kryzysie” ani by słyszano.
Wolny rynek bowiem
nie zbawia, ale sprzyja temu, by świat stał się bardziej Boży, a przez to
bardziej ludzki.
Maciej Kurkowski
___
* Tytułowe słowa
przypisuje się Tomaszowi Jeffersonowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz