"Captive Market" Revisited

W piątek po I Niedzieli Adwentu, A.D. 2014




Pan Internet donosi, że opowiadanie Dicka istnieje w języku polskim  – przetłumaczone  jako Monopolistka, a kiedy indziej jako: Jeńcy. Mimo wszystko pokusiłbym się o stwierdzenie, że można by – zachowując większą wierność wobec oryginału – przełożyć tytuł używając słowa „rynek”. Może Niewolny rynek?

Towarzyszący wpisowi obrazek z białym tłem to pierwotna wersja grafiki, której kolorystykę zainspirowała częściowo analiza tekstu pod kątem pojawiających się w nim barw.
Czarny jest pył w okolicach obozowiska kolonistów i asfalt drogi, którą Edna Berthelson jeździ, aby dostarczać im towarów. Jej ciężarówka ma kolor czerwony. Gdy zbliża się do granicy dwóch światów, widać szczyt Mount Diablo – biały i niebieski na tle rozżarzonego nieba. Rozżarzone do białości są również fragmenty eksplodującego statku kosmicznego. W tekście spotykamy ponadto: szary, pomarańczowy, khaki, brązowy oraz zielony. Pojawia się również bezbarwny ptak!

Pewien malkontent skrytykował oryginalny wariant, zarzucając mu zbytnią „cukierkowatość”. Względem wersji z czarnym tłem też można zgłosić zarzut: nadal za dużo landryny; zamiast różowego powinien być czerwony (najlepiej rdzawoczerwony, bo samochód pani Berthelson rdzewieje).
Co o tym sądzą Czytelnicy? Może spróbowaliby swoich sił i zaproponowali alternatywne wersje grafiki?

Sztukmistrz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz