Ludzie – muchy („Emblema 47” Zbigniewa Morsztyna)

Wielki Czwartek, A.D. 2015

Fot. MDK

W wierszu barokowego poety ludzie „kręcą się” „jak muchy”. Nieprzypadkowe porównanie.

EMBLEMA 47
Człowiek poglądając na kompas płacze.
Napis: Azaż krótkość dni moich nie skończy się prędko? Job 10, 20.

Jakoż nie płakać, jak się nie frasować,
     Jako nie mam dni i godzin rachować,
Kiedy je pędzi czas niedościgniony
     Prędzej niż z kresu zawodnik puszczony.
Kują kowale, robią rzemieśnicy,
     Ludzie biegają tam, sam, po ulicy
I jako muchy kręcą się po rynku,
     Nie ma cło, nie ma ratusz odpoczynku.
Zegar wybija na wysokiej wieży,
     A czas niewrotny jak bieży, tak bieży
I tak odmienne gonią się księżyce
     Jak wiatr, jak chmury, a ostre nożyce
Nielutościwa Tyranka gotuje,
     Kiedy ostatek przędze się dosnuje.
O, Nieśmiertelny, który milijony
     Lat masz za moment, przedłuż ukrócony
Czas życia mego, wszakże Twoja zdoła
     Wszechmocność cofnąć i słoneczne koła;
Jakoś niekiedy na płacz i kwilenie
     Chorego króla przez cofnione cienie
Dał znak łaski Twej, tak mnie kres ostatni
     Cofni i nie daj wgarnąć mię do matni
Okrutnej śmierci, a ja ten czas cale
     Strawię pomkniony na Twej świętej chwale.

___
Tekst wg: Zbigniew Morsztyn, Wybór wierszy, oprac. Janusz Pelc, Wrocław 1975 (BN I 215), s. 308-309.
w. 13: Tyranka – Parka Atropos (przecinająca nić ludzkiego życia).
w. 17–18: Twoja zdoła / Wszechmocność cofnąć i słoneczne koła – Aby Żydzi mogli odnieść pełne zwycięstwo nad Amorejczykami, Bóg na prośbę Jozuego wstrzymał nadchodzącą noc (Księga Jozuego, 10, 12–13).

Człowiek płaczący nad znikomością świata i własnego życia. Rachmistrz dni i godzin własnego doczesnego istnienia, popędzany przez nieubłagany czas, który biegnie „prędzej niż z kresu zawodnik puszczony” – prędzej niż szybkobiegacz „puszczony” z linii startu. Strapiony na myśl o upływających chwilach. Ogłuszony hałasem miejskiej krzątaniny („Kują kowale, robią rzemieśnicy, / [...] / Nie ma cło, nie ma ratusz odpoczynku”). I przerażony obrazem mitologicznej „tyranki” – parki Atropos, przecinającej nić ludzkiego żywota, „kiedy ostatek przędze się dosnuje”. Błagający Boga: „przedłuż ukrócony / Czas życia mego” i obiecujący w zamian, że „nadliczbowe” godziny ziemskiego życia w całości („w cale”) przeznaczy na modlitwę („strawi” „pomkniony na Twej świętej chwale”). Z niepokojem rozmyślający o chaotycznym ruchu ludzkiego tłumu:

Ludzie biegają tam, sam, po ulicy
I jako muchy kręcą się po rynku.

Nieprzypadkowo poeta odwołał się w swoim porównaniu właśnie do obrazu much. „Jako muchy” – to znaczy: ‘tak, jakby byli istotami słabymi niczym mucha i jak ona nietrwałymi’. Ale i mrówka jest słaba, i pszczoła. Jednak mrówki czy pszczoły poruszają się inaczej niż muchy: wedle ścisłego planu. Muchy zaś – chaotycznie. W wierszu Zbigniewa Morsztyna ma nas niepokoić nie tylko sam obraz „muszej” słabości człowieka, lecz i myśl o przypadkowości kierunków, w jakich poruszają się podobni do much ludzie. Niepokój siedemnastowiecznego poety można by odnieść do naszych czasów – i do każdych czasów; bo przecież nigdy nie brak ludzi, „kręcących się” chaotycznie, miotanych w różne strony impulsami interesów, pragnień i pożądań.

Wobec myśli o tym chaotycznym ruchu zakończenie wiersza sprawia bardzo logiczne wrażenie. Człowiek, jeśli go Bóg raczy ocalić z „matni” (sieci!) okrutnej śmierci, obiecuje cały ofiarowany sobie czas poświęcić na chwalenie Stwórcy. Porzuci chaos krzątaniny wokół spraw doczesnych. Zwróci się cały w jednym istotnym kierunku.


Stanisław Falkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz