Poniedziałek po II Niedzieli po Wielkanocy, A.D. 2015
Fot. Terminator
Sakramentalny związek z mężczyzną to jedno, ale wychowywanie pięciu mężczyzn to całkiem inna para kaloszy. Pamiętam, jak ponad dziesięć lat temu z niedowierzaniem gapiłam się na mojego odzianego w niebieską piżamę brzdąca i czułam wzbierające poczucie przerażenia. Córka – to było znajome terytorium, ale jakie miałam pojęcie o wychowywaniu jednego z takich stworzeń?
Nauczyłam się jednak – przez praktykę. Dowiedziałam
się nie tylko czegoś o tym, jakie są te młode męskie istoty, ale również czegoś
o samej sobie: nawet jeśli nie zawsze pojmuję, jak funkcjonuje ich psychika,
nawet jeśli nigdy nie przekonam się do ich szczególnej fascynacji nożami
sprężynowymi, kocham chłopców. Kocham ich chłopięce pasje, ich płynącą ze
szczerego serca hojność, ich nieznające kompromisów poczucie sprawiedliwości. To
poprzez moją rodzinę Bóg rzuca mi wyzwanie – abym wzrastała, zmieniała się i
coraz pełniej doceniała wielkość Jego stworzenia.
Pewnego razu zanim wyszłam z domu na
codzienną przebieżkę, Dan zademonstrował mi, jak otwierać nóż sprężynowy. Wiecie,
gdyby zaatakował mnie bandzior.
– No dobrze – zgodziłam się. – A teraz pokaż
mi, jak go zamknąć.
– Tego nie potrzebujesz wiedzieć – brzmiała
pełna logiki odpowiedź mojego małego mężczyzny. – Zostawisz go w jego ciele.
Danielle Bean
(tłum. Łukasz Makowski)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz