Fajka? (Rys. Sztukmistrz)
Pouczające i smutne doświadczenie spotkało mnie w pewnym
zakładzie fotograficznym.
Na ścianie wisiały tam zdjęcia znanych osób. Zamówiły one
niegdyś w zakładzie swoje wizerunki, a ich odbitkę pozwoliły umieścić w
widocznym miejscu. Fotografie pełnią zarówno funkcję pamiątki ważnego dla
właścicieli wydarzenia („Taaaaaka persona u nas się pojawiła...”), jak swego
rodzaju autoreklamy.
Wśród prezentowanych facjat moją uwagę zwróciła ta należąca
do człowieka, który publicznie zawstydzał Polaków. Podawał się za naszego reprezentanta, a w oficjalnych okolicznościach pojawiał pijany.
Postanowiłem zaindagować jednego z pracowników zakładu:
– Czy nie wydaje się panu niewłaściwe, że na ścianie wisi
zdjęcie człowieka, który nas publicznie zawstydza?
Pracownik zrazu nie pojął, o co chodzi. Wyjaśniłem więc, co
mam na myśli, przypominając o alkoholowych przygodach wspomnianego polityka.
– Wie pan – brzmiała reakcja – to jest kwestia poglądów. [Sic!]
Odpowiedź pracownika zakładu w bolesny sposób uświadamia nam
jedną z głównych chorób (kto wie, czy nie najgłówniejszą) toczącą współczesny
świat. Schorzenie owo objawia się twierdzeniem, że „nie ma Prawdy, są tylko
poglądy” i niedowierzaniem własnym zmysłom. Jest to podejście w najwyższym
stopniu nieteologiczne, bezrozumne i nienaukowe.
Mój rozmówca został dotknięty dolegliwością do tego stopnia,
że nie wahał się zaprzeczać oczywistym faktom. Czyż bowiem upojenie alkoholowe
to pogląd, czy rzeczywistość?
Pracownik zakładu decyzję o umieszczeniu wspomnianej
fizjonomii w widocznym miejscu usiłował uzasadniać również stwierdzeniem, iż
„[...] jest osobą rozpoznawalną”.
– Nie da się ukryć – odparłem. – Ale rozpoznawalną z czego?
Pytanie okazało się retorycznym.
Dlaczego w ogóle zareagowałem, czemu zwróciłem pracownikowi
uwagę na niestosowność wystroju miejsca? Otóż w tym świecie, którego książę już
tak wiele osób zdołał zarazić totalnym relatywizmem, potrzeba budować
świadomość, że istnieją ludzie, którym naprawdę nie jest wszystko jedno. Jeśli
dogmatykowi względności wszystkiego nie przemawiają do rozumu argumenty, jeśli
przeczy on temu, co widzi na własne oczy – może początkiem otrzeźwienia będzie
obserwacja, że są tacy, którzy swoim zmysłom dowierzają. Temu służył wysłany
pracownikowi sygnał.
Jeżeli nic innego do relatywistów nie przemówi, zawsze mamy
jeszcze do dyspozycji sprawiedliwą, piękną i skuteczną broń w postaci bojkotu.
Poznajmy siłę oddziaływania naszego (czasem bardziej realnego, czasem bardziej
wirtualnego) pieniądza!
Warto, aby właściciel i pracownicy firmy, którą bojkotujemy,
mieli świadomość, dlaczego tak robimy i pod jakimi warunkami wznowimy
współpracę. Ja w każdym razie do momentu zdjęcia ze ściany podobizny osobnika,
który mnie publicznie zawstydza, z usług wspomnianego zakładu fotograficznego
korzystał nie będę.
Z.G.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz