Cóż, to jest prawda...

Środa po IV Niedzieli po Wielkanocy, A.D. 2015

Fajka? (Rys. Sztukmistrz)

Pouczające i smutne doświadczenie spotkało mnie w pewnym zakładzie fotograficznym.

Na ścianie wisiały tam zdjęcia znanych osób. Zamówiły one niegdyś w zakładzie swoje wizerunki, a ich odbitkę pozwoliły umieścić w widocznym miejscu. Fotografie pełnią zarówno funkcję pamiątki ważnego dla właścicieli wydarzenia („Taaaaaka persona u nas się pojawiła...”), jak swego rodzaju autoreklamy.

Wśród prezentowanych facjat moją uwagę zwróciła ta należąca do człowieka, który publicznie zawstydzał Polaków. Podawał się za naszego reprezentanta, a w oficjalnych okolicznościach pojawiał pijany.

Postanowiłem zaindagować jednego z pracowników zakładu:
– Czy nie wydaje się panu niewłaściwe, że na ścianie wisi zdjęcie człowieka, który nas publicznie zawstydza?
Pracownik zrazu nie pojął, o co chodzi. Wyjaśniłem więc, co mam na myśli, przypominając o alkoholowych przygodach wspomnianego polityka.
– Wie pan – brzmiała reakcja – to jest kwestia poglądów. [Sic!]

Odpowiedź pracownika zakładu w bolesny sposób uświadamia nam jedną z głównych chorób (kto wie, czy nie najgłówniejszą) toczącą współczesny świat. Schorzenie owo objawia się twierdzeniem, że „nie ma Prawdy, są tylko poglądy” i niedowierzaniem własnym zmysłom. Jest to podejście w najwyższym stopniu nieteologiczne, bezrozumne i nienaukowe.
Mój rozmówca został dotknięty dolegliwością do tego stopnia, że nie wahał się zaprzeczać oczywistym faktom. Czyż bowiem upojenie alkoholowe to pogląd, czy rzeczywistość?

Pracownik zakładu decyzję o umieszczeniu wspomnianej fizjonomii w widocznym miejscu usiłował uzasadniać również stwierdzeniem, iż „[...] jest osobą rozpoznawalną”.
– Nie da się ukryć – odparłem. – Ale rozpoznawalną z czego?
Pytanie okazało się retorycznym.

Dlaczego w ogóle zareagowałem, czemu zwróciłem pracownikowi uwagę na niestosowność wystroju miejsca? Otóż w tym świecie, którego książę już tak wiele osób zdołał zarazić totalnym relatywizmem, potrzeba budować świadomość, że istnieją ludzie, którym naprawdę nie jest wszystko jedno. Jeśli dogmatykowi względności wszystkiego nie przemawiają do rozumu argumenty, jeśli przeczy on temu, co widzi na własne oczy – może początkiem otrzeźwienia będzie obserwacja, że są tacy, którzy swoim zmysłom dowierzają. Temu służył wysłany pracownikowi sygnał.

Jeżeli nic innego do relatywistów nie przemówi, zawsze mamy jeszcze do dyspozycji sprawiedliwą, piękną i skuteczną broń w postaci bojkotu. Poznajmy siłę oddziaływania naszego (czasem bardziej realnego, czasem bardziej wirtualnego) pieniądza!
Warto, aby właściciel i pracownicy firmy, którą bojkotujemy, mieli świadomość, dlaczego tak robimy i pod jakimi warunkami wznowimy współpracę. Ja w każdym razie do momentu zdjęcia ze ściany podobizny osobnika, który mnie publicznie zawstydza, z usług wspomnianego zakładu fotograficznego korzystał nie będę.


Z.G.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz