Każdy totalitaryzm bazuje na
ludzkim oportunizmie. Tych, którzy są rządzeni, względem tych, którzy rządzą. To
prawda, że jesteśmy otoczeni porządkami wołającymi o pomstę do nieba. Jednak
największą zgrozę budzi fakt, że generalnie nie robi to na ludziach wrażenia.
Oni myślą, że tak być musi. Oni myślą, że musi być demokratyczna i liberalna
republika. Oni myślą, że musi być kłamstwo reklamy, mediów, polityków,
właścicieli sklepów, pracodawców. Musi być relatywizm. Musi być
wszechogarniająca kontrola. Musi być przymus szkolny. Musi być deprawacja
nieletnich. Myślą, że musi być zabijanie przy wsparciu urzędów i publicznych
pieniędzy. Musi być zysk finansowy jako rozstrzygający argument oceny każdej
nieuczciwości. Oni myślą, że tak być po prostu musi. Niewolnik doskonały to
taki, który nie wie, że jest niewolnikiem, lub taki, który wie, ale mu z tym
dobrze.
Rewolucja, burząc naturalny
porządek społeczny, zniosła tym samym naturalne ograniczenia władzy ludzkiej.
Władza ta stała się totalitarna, bo nie ma już takiej sfery ludzkiego życia,
której suwerenem nie byłby władca. Zatem władca posiadł władzę absolutną
przynależną tylko Bogu. Z takimi władcami mamy do czynienia w rewolucyjnym
porządku. Totalitaryzm ten jednak nie ostałby się długo, gdyby nie ów ludzki
oportunizm: „Wszak musi tak być”.
Mylą się ci, którzy twierdzą: „Wszelka
władza jest zła”. Wszelka władza pochodzi od Boga. Nie może być zatem zła. Tak
jak złe nie jest nasze ciało dane nam przez Boga. Musimy jedynie korzystać z
tych darów w zgodzie z wolą Bożą. Rewolucja jest przejawem nie tylko pychy, ale
i pożądliwości człowieka, które to przywary pchnęły go do tego, aby władzy użyć
ku złemu – nie aby zarządzać światem danym nam przez Boga, ale by go użytkować
dla własnej pożądliwości, mając za nic Boże przykazania. To ta pożądliwość pcha
ludzi do tego, by godzić się na totalitaryzm życia codziennego. W przeciwnym
razie ludzie musieliby uznać ograniczenie władzy i, co za tym idzie, samego
siebie. Skoro bowiem człowiek napotyka granice, to używane przez niego
narzędzie również te granice napotkać musi.
Do tej granicy dochodzi Piłat –
„Mam władzę cię uwolnić i mam skazać cię na śmierć”. „Nie miałbyś żadnej władzy,
gdyby nie dano ci jej z góry”. Pan Jezus wskazuje na ograniczenie ludzkiej,
ziemskiej władzy. Przełamanie tego ograniczenia natychmiast wprowadza nas w
świat totalitaryzmu. Gdy nic nas bowiem nie ogranicza, czyż nie jesteśmy jak
bogowie?
Najkrótszą definicją faszyzmu jest
zdanie samego jego twórcy: „Wszystko w państwie, nic poza państwem”. Gdyby tę
faszystowską zasadę zastosować do rodziny, czyż nie mielibyśmy piekła między
małżonkami? Czyż rodzina taka nie byłaby totalitaryzmem kierowanym przez
najsilniejszego? Byłaby. A ponieważ normalne państwo jest samoorganizacją międzyrodzinną
o oddolnej genezie, ograniczenia władzy takiego państwa są oczywiste.
Jednakże człowiek zapragnął nie
harmonii, lecz braku bariery. Zapragnął tego ze względu na uwielbienie samego
siebie. I zbudował potwora – totalitaryzm państwa rewolucyjnego.
A każdy totalitaryzm bazuje na
ludzkim oportunizmie. Tych, którzy są rządzeni, względem tych, którzy rządzą.
Jerzy Juhanowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz