Świętego Józefa, Robotnika, Oblubieńca NMP, Wyznawcy, A.D. 2015
„Artykuły
regionalne” (sklep w Portugalii)
(fot. Paweł Schulta)
Jak doprowadzić do tego, aby nikt nie był „zmuszony” do
pracy w dzień święty?
„Zmuszony” – nie w tym sensie, w jakim są do niej faktycznie
zmuszeni strażacy czy lekarze. Wykonywane przez nich prace są konieczne – bo
chorobie z rzadka zdarza się robić sobie w niedzielę wychodne, zaś pożary nie
zawsze wybuchają na rozkaz.
„Zmuszony” – w tym znaczeniu, w jakim jest „zmuszany” do pracy
sprzedawca w sklepie, w którym popełniamy w dzień święty zakupy. Dajemy tym
samym sygnał, że w dniu, który powinien zostać poświęcony sprawom Bożym (do
których zaliczyłbym również spędzanie czasu z najbliższymi), konieczne wydaje
nam się jego zaangażowanie zawodowe.
W pewien niedzielny poranek prowadziliśmy z goszczącymi nas przyjaciółmi
rozmowę na temat tego, czy godzi się kupić właśnie w ten dzień trochę chleba – zostało
go już niewiele i mogło zabraknąć do obiadu. Zdania się podzieliły.
Postanowiliśmy nieco odłożyć decyzję w czasie i udaliśmy się wspólnie na Mszę
świętą.
Ksiądz wygłosił homilię i już miało nastąpić Credo, ale
zanim kapłan podszedł do ołtarza i włożył manipularz, coś sobie przypomniał – i
dodał: „Aha, jeszcze jedna ważna sprawa: dziś jest dzień święty i nie godzi się
robić zakupów”. Problem nabywania w niedzielę chleba został zatem rozwiązany (a
tak swoją drogą, pieczywa, które mieliśmy w domu do dyspozycji, w zupełności
starczyło).
Czy potrzebujemy podróżować w niedziele, angażując w to
innych? Maszynista metra czy pociągu, kierowca autobusu też powinni mieć
możliwość, aby dzień święty święcić.
Raczej już winniśmy wybrać się tam, gdzie potrzeba,
samochodem – ale i tu należy zachować pewną powściągliwość i rozsądek.
Cóż ma z kolei zrobić osoba, która autem nie dysponuje, a
potrzeba udziału w godnie sprawowanej Mszy świętej wymaga od niej pokonania
znacznego dystansu (kilkudziesięciu kilometrów na przykład)?
Najbardziej naturalne rozwiązanie powyższych zagadnień
polegałoby na tym, aby wszystko, czego człowiekowi w dniu świętym potrzeba,
było blisko.
Nie w imię wygody, ale normalności. Aby przynajmniej raz w
tygodniu bez nadmiernego angażowania siebie i innych w rzeczy tego świata znaleźć
się bardzo blisko rzeczy Bożych, aby mieć je „na wyciągnięcie ręki”.
Kacper Tomasz Lidzki
Dopisek F.L.Z.Fa: Rozważania powyższe prowadzą do
następnych pytań: czy w dzień święty wolno „zmuszać” do pracy kucharzy i
kelnerów w restauracji, do której udajemy się z rodziną na obiad? Co z
aktorami, którzy wykonują w teatrze pracę niekonieczną i jak najbardziej
fizyczną? A z muzykami dającymi płatny koncert? Jak zapatrywać się na
działalność przykościelnych kiosków i księgarni, które chyba właśnie w
niedziele notują największy obrót?
Polecam artykuł Ks. Wincentego Zaleskiego SI w "Zawsze Wiernych" nr 6 (55 - listopad - grudzień 2003), s. 54-65. Autor zwraca tam uwagę na pracę nie tylko kierowców czy motorniczych, ale także pracowników gazowni czy wodociągów. Rzadko zdajemy sobie z tego sprawę, ale to właśnie dzięki tym ludziom możemy normalnie żyć. Bez ich pracy nie moglibyśmy zjeść w niedzielę ciepłego, świątecznego posiłku czy skorzystać z toalety. Warto się nad tym zastanowić.
OdpowiedzUsuń