Rys. Sztukmistrz
Mało kto dzisiaj rozumie jeszcze,
co znaczy fundamentalny dla naszej kultury wyraz „niestosowne”. Śmiech z PRL
jest czymś w moim odczuciu niestosownym. Nie bawią mnie zatem ani komedie na
ten temat, ani lokale urządzone na „tamtą” modłę, ani nic, co pozwala oddzielać
tamte czasy od wymiaru moralnego. Mój niesmak jest spowodowany pomieszaniem moralnym,
jakie spowodował brak rozliczenia przeszłości. Uważam, że dystans, jaki jest
potrzebny do zabawy tą tematyką, następuje po moralnym jej osądzeniu. Brak osądu
uniemożliwia zaś dystans. A dystans jest niezbędny, aby móc się śmiać, aby móc
się bawić rzeczywistością. W przeciwnym razie rzeczywistość ulega
wykoślawieniu. Sfera groteski zajmuje miejsce nieprzygotowane. Wchodzi tam, gdzie
granica między złem a dobrem nie została wyraźnie postawiona. W takich
warunkach niezwykle łatwo ją przekraczać.
Świat PRL w istocie był terenem,
z którego można czerpać garściami inspirację do komedii, do groteski, do
stylizacji baru. Ale pod jednym warunkiem – teren ten najpierw wymaga moralnego
uporządkowania. Nazwanie zła złem, a dobra dobrem, oddanie sprawiedliwości
ofiarom i ukaranie katów, moralny porządek. To wszystko jest niezbędne, aby móc
do tej rzeczywistości nabrać dystansu. Ci wszyscy peerelowscy notable byliby
śmieszni i warci komedii, gdyby… nie okazali się zwycięscy. Do ludzi idzie
wciąż czytelny przekaz – warto było być kanalią. Rzeczywistość zwycięskich
kanalii to dla mnie niestosowna tematyka do żartów. Uniemożliwiono mi bowiem
nabranie do niej dystansu.
Co jest śmiesznego w losach ludzi
wypędzonych ze swojej ziemi? Zmuszonych do zostawienia grobów swoich przodków?
Ludzi przewiezionych bydlęcymi wagonami na obce tereny, osadzonymi w
zrabowanych gospodarstwach i poddanych totalitarnej kontroli? Nic. Ale
„komedia” Sami swoi każe coś
śmiesznego w tym widzieć. I niejako w ramach bonusu sączy jad kłamstwa,
propagandowego fałszerstwa historii. Mamy więc bezrefleksyjny śmiech (który
należałoby nazwać rechotem) z sytuacji tragedii, której miejsce zajmuje sielanka.
Zadaje to gwałt naszej wrażliwości i zdolności oceny dobra i zła.
W świetle tego komedie Barei
zasługują na szczególną uwagę – to, co w nich jest zabawne, dotyczy ludzi,
sytuacji, ale sam ustrój pozostaje jednoznaczny. Obraz prymitywizmu
„właścicieli Polski ludowej” jest ewidentny. Donosiciel, partyjniak, esbek,
karierowicz, oni wszyscy są pokazani właśnie takimi. Dlatego Bareja bawi. U
niego panuje bowiem ład moralny. Gdy w serialu Zmiennicy książę Ksawery Radziwiłł przybywa do swego zrujnowanego
domu „gospodarowanego” przez państwo, widz nie ma wątpliwości, kto jest ofiarą,
a kto bezczelnym oprawcą.
Restauracja urządzona w stylu
socrealistycznym sprowadza zło do roli pustej formy, którą można się bawić. Jednak
zabawa formą bez identyfikacji tego, co owa forma przedstawia, nieuchronnie
prowadzi do oswajania się ze złem.
Jerzy
Juhanowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz