Ten wpis chcieliśmy opatrzyć dedykacją dla malkontenta,
który w swoim malkontenctwie poszedł tak głęboko, że nawet nie chce mu się już
nas krytykować. W redakcji wywiązała się dyskusja:
– Co za leń! – oburzył się Antoniewicz.
– Ale jaki krytykancki! Trzeba to docenić – próbował bronić
malkontenta F.L.Z.F.
– To nie krytykanctwo; to już czarna rozpacz i beznadzieja –
argumentował Makowski, który akurat wpadł do nas z wizytą.
Zdrowy Wariat siedział nad swoimi papierami i wcale się nie
odzywał.
– Wiem, co zrobię: narysuję coś dla niego – zaoferował się
Sztukmistrz.
I narysował.
Relację
zawdzięczamy
Naczelnemu Malkontentowi,
który wzniósł
się na takie wyżyny
malkontenctwa, że chwilowo znajduje się ponad wszelką
krytyką
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz