Fot. Paweł Schulta
W polskich górach mieszka sobie
nauczycielka języka obcego. Udziela lekcji dzieciom z okolicznych wiosek.
Wynagrodzenie przyjmuje w naturze. Raz – dlatego że rodzice jej uczniów dysponują
raczej dobrami takimi jak kura czy kawał prosiaka niż papierowy pieniądz. Dwa –
dlatego że ma zaufanie do jakości tego, czym płacą jej klienci. Gdyby wynagradzano
ją papierkami, cóż by z nimi zrobiła? Pojechała do supermarketu i zamieniła je
na kurę albo kawał prosiaka – tyle że nie wiadomo jakiego pochodzenia,
jakości i zawartości.
To, co robi nauczycielka, jest naturalne.
Normalne. Pozytywnie porażające w swojej prostocie oraz logice. I
antysystemowe.
Z usługi, którą świadczy, i z
wynagrodzenia, które otrzymuje, system nie ma NIC. Jej współpraca z uczniami
oraz ich rodzicami to przykład wolnego rynku w działaniu. Handel wymienny bez
użycia emitowanego przez państwo pieniądza papierowego to mocny oręż w walce z systemem.
Tylko że niektórzy z nas już o
tym zapomnieli...
Po usłyszeniu ode mnie powyższej
historii, dwaj znajomi słuchacze zareagowali (życzliwym, ale jednak) śmiechem,
a jeden dodał jeszcze komentarz:
– A twoi klienci też ci pewnie
kozy będą przyprowadzać?
Wyjaśnijmy sobie parę faktów.
Pieniądz (złoto, bitcoin, czy
papier, którego wiarygodność gwarantują goście „Sowy i przyjaciół”) jest
towarem na wymianę; tak jak kura, prosiak, koza, czy książka.
System wmówił wielu z nas, że
posiadacze kur, prosiaków, kóz, książek, czy krzeseł – nie dysponujący za to
szczególnie wielką ilością pieniądza papierowego – są biedni. A bogatymi zwykliśmy
nazywać tych, którzy mogą przelać komuś innemu dużo zer ze swojego konta
bankowego. Jakaż naiwność!
Usilne dążenie systemu do tego,
aby ludzie stronili od bezpośrednich wolnorynkowych transakcji, ujawnia, jak
silną stanowią one broń. W miarę jak postępowanie opisanej nauczycielki
upowszechnia się, system dysponuje coraz szczuplejszymi środkami; całe bogactwo
(kura, prosiak, złoto etc.) zostaje w rękach tych, którzy prowadzą ze sobą
dobrowolną wymianę.
Mawiają, że do tryumfu zła
wystarczy obojętność ludzi dobrych.
Do tryumfu, a przynajmniej
znacznego posunięcia do przodu sprawy dobra i wolności, przyczyniają się ludzie
tacy jak opisana wiejska nauczycielka.
Drodzy Czytelnicy, uprzejmie Was
proszę: przeczytajcie ten wpis dokładnie i uczciwie. Nie, nie postuluję, aby natychmiast
przejść wyłącznie na barter. Postuluję za to, aby w drodze do wolnorynkowej
gospodarki, w której funkcjonuje również pieniądz (za którym stoi realne
bogactwo), nie deprecjonować i nie wyśmiewać konstruktywnego działania pewnej
pracowitej kobiety, które – w świadomy i zamierzony lub nieświadomy i
niezamierzony sposób – do tej zdrowej rzeczywistości nas przybliża.
Praktykant
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz