Elementarz anarchisty: Dobrowolne ubezpieczenie

W piątek po II Niedzieli Adwentu, A.D. 2014

Rys. Sztukmistrz

Spin-off serii Na W(A)RIACKiCH papierach

Anarchia nie jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Jest sprawiedliwa i jako podstawa ładu społecznego wynika bezpośrednio z przykazań Bożych, w szczególności piątego i siódmego.

Anarchię definiuję jako sposób życia ludzi, którzy za normę postępowania przyjmują aksjomat nieagresji, czyli zakaz inicjowania przemocy fizycznej lub grożenia taką przemocą, jak również zakaz oszustwa na szkodę osoby lub jej własności.

Usłyszałem kiedyś od lekarza-katolika: „Powinno istnieć przymusowe ubezpieczenie medyczne. Są takie sytuacje, w których z finansowego punktu widzenia nie opłaca się ratować życia i zdrowia pacjenta – za duże koszty!”. Dlatego – stwierdził ów doktor – trzeba pod groźbą zastosowania przemocy odbierać ludziom ich własność.

Stwierdzenia powyższe dziwią niezmiernie – szczególnie w ustach katolika. Jakby Pan Bóg wymyślił taki świat, w którym ratowanie życia jest NIEOPŁACALNE, a pewnych problemów nie dawało się rozwiązywać bez łamania przykazań (w szczególności piątego i siódmego)!

Zadałem wspomnianemu lekarzowi trud zastanowienia się, jak mogłoby wyglądać ratowanie życia w społeczeństwie anarchicznym – w którym ubezpieczenia są dobrowolne. Wychodząc naprzeciw jego twierdzeniu, że ludzie nie byliby skłonni z własnej woli składać się na pewnego rodzaju procedury medyczne, zapytałem: „A czy Ty dobrowolnie byś się na nie złożył?”. Mój interlokutor bez chwili wahania odpowiedział: „Tak!”.

– Widzisz – dodałem. – Ja też bym się złożył i założę się, że nie bylibyśmy odosobnieni.

Dokładnych konsekwencji zastosowania zasady dobrowolności w warunkach anarchii albo jej braku nie znamy. Możemy je opisywać tylko w przybliżeniu. Jesteśmy natomiast pewni zasad moralnych zakazujących niesprawiedliwego zabijania i kradzieży – tu nie możemy pobłądzić. Jeśli będziemy tych zasad uczciwie i z zaangażowaniem strzec, Pan Bóg doda resztę.


Zdrowy Wariat

1 komentarz: