Drogie drogi

Większość z nich została zbudowana z ukradzionych podatnikom pieniędzy.

Kevin Carson zwraca uwagę na to, że powstałe wskutek kradzieży zaburzenie rynku (nie wiemy, jak ograbieni wykorzystaliby swoje środki na wolnym rynku - dysponując nimi swobodnie i wydając dobrowolnie: może zainwestowaliby w wybudowanie sieci dróg; może nie) działa na korzyść korporacji, molochów, wielkich fabryk, centrów dystrybucyjnych - ze szkodą dla rodzinnych przedsiębiorstw, firm lokalnych i małych sklepów.

Te pierwsze dysponują bowiem flotą transportową, która po owych drogach kursuje.
Działa to na niekorzyść człowieka, który chciałby działać na skalę lokalną.
Odebrano mu jego własność i przeznaczono na wybudowanie autostrad, dróg szybkiego ruchu etc., z których on sam nie korzysta w takim stopniu jak jego konkurencja. To jest w swojej istocie NIEUCZCIWA KONKURENCJA.

I nie opowiadajcie mi o tym, że "przecież te korporacje to prywatna inicjatywa". To kombinaty przecher, które współpracują z funkcjonariuszami państwowymi, by wolny rynek niszczyć.
To ci właśnie, którzy - by kontynuować zagadnienie dróg - układają się z lokalnymi kacykami w służbie państwa zobowiązując się na przykład do renowacji odcinka jezdni w zamian za zezwolenie na budowę specjalnego zjazdu do nowo zbudowanego supermarketu. Mała cena jak za to, że funkcjonariusze państwowi w wydatny sposób ułatwili tej bandzie zniszczenie tysięcy drobnych inicjatyw i przedsiębiorstw lokalnych!


Osławiony park fontann w jednym z większym miast polskich - wybudowany na skradzionej ziemi. Tysiące ludzi, którzy autentycznie cieszą się spędzaniem czasu w miejscu, które zostało prawowitemu właścicielowi niesprawiedliwą przemocą odebrane. Nie potrafię już przejść przez to miejsce bez pomyślenia o tym, że wydarzyła się tu krzycząca niesprawiedliwość. I o tym, że nadal trwa.

Któż okradzionemu własność i łzy powróci?
Któż wszystkim okradzionym przez funkcjonariuszy państwowych własność i łzy powróci?

Zło rodzi zło. Funkcjonariusze państwowi nierzadko "sprzedają" skradzioną własność. By znajdowała się w rękach prywatnych. I wtedy w razie protestów ograbionego mówią: "Przecież to jest prywatne - nie państwowe". I napuszczają na siebie ograbionego oraz nabywacę zagrabionego - tak, aby walczyli ze sobą, a przeoczyli prawdziwego wspólnego wroga: funkcjonariuszy państwowych.

Czyż powyższe nie skłania do stwierdzeń, że: 1) uczciwość w myśleniu nakazuje uczynić obserwację, iż wszystko, co znajduje się w rękach funkcjonariuszy państwowych, pochodzi z kradzieży; 2) należy: nie układać się z nimi, nie pertraktować, nie negocjować, nie dokonywać transakcji, bojkotować, nie rozmawiać - a jeżeli, to za pomocą środków przymusu bardzo bezpośredniego.

Budować - od poziomu rodziny - normalny, katolicki świat; świat, który w skuteczny sposób przeciwstawi się rzeczywistości funkcjonariuszy państwowych i nieustraszenie będzie im stawiał nogi na gardłach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz