Jaki naród, tacy bohaterowie? (Rozrachunki historyczne i aktualne)

Jerzy Juhanowicz w tekście Jacy bohaterowie, taki naród tłumaczy, czemu jego zdaniem świętowanie wybuchu Powstania Warszawskiego nie oznacza świętowania klęski.

Chciałbym przytoczyć tu słowa, jakie usłyszałem z ust Sanitariuszki PW. Otóż wspominając zdarzenia owych dni, przywołała ona treść rozmowy jaką przeprowadziła na godziny przed jego wybuchem z młodym powstańcem:

"- Czy mamy jakieś szanse?
- Żadnych, ale musimy walczyć."

Nie rozstrzygając tu ostatecznie, czy czczenie tego akurat powstania nie jest (może mimowolnym) świętowaniem tego jak obca agentura oszukała i wciągnęła w beznadziejną straceńczą walkę najznakomitsze dzieci naszego narodu, zapytajmy ~ dla równowagi:
Czy równie hucznie obchodzimy rocznice naszych (katolickich i polskich) zwycięstw?
Czy jesteśmy naszych zwycięstw w ogóle świadomi?

Czy Jerzy Juhanowicz odpowiedziałby - w duchu uwag przedstawianych już na tych łamach ~

[...] prymityw zawsze pokona człowieka szlachetnego, jeżeli obu postawimy naprzeciw siebie. Rewolucja obaliła naturalne bariery między nimi i wydała człowieka szlachetnego na pastwę dziczy. Dzicz oczywiście wygrała. Bo nie ma zahamowań moralnych, bo nie ma skrupułów, bo się nie wstydzi, bo nie brak jej pewności siebie, bo jej jedynym celem jest „nachapanie się”, bo jest bezczelna, bo jest bezwzględna.


~ "taką mamy historię, chamy i bandyci zawsze (a przynajmniej od czasów Rewolucji) wygrywali"?

Ale przecież byłaby to nieprawda.
Jednak jakieś zwycięstwa były. Jednak jako naród - może mocno pokiereszowany i przetrzebiony - ale trwamy.

Zresztą, dlaczego mielibyśmy lekceważyć zwycięstwa sprzed stuleci? Lepanto?  Częstochowę, Kircholm etc.? A te bliższe naszym czasom: powstanie wielkopolskie? Radzymin?

Kto da więcej?...

_____


Czy naprawdę potrzebujemy ekscytować się tym, że zagraniczna banda wrzaskunów (śpiewając ni to po polsku, ni to w swoim ojczystym języku, tylko po angielsku) "sławi" to, co w wymiarze militarnym ostatecznie okazało się porażką?
Czy bylibyśmy gotowi oczekiwać jednak czegoś więcej?

_____

Flaga powstańcza powiewa nad świętującymi PW domostwami oraz instytucjami przez całe 63 dni walk. Czy powiewa równie długo dla uczczenia naszych militarnych zwycięstw? W końcu przecież zwycięstwa też są ważne, coś znaczą, do czegoś wzywają, coś ukazują?
"Bo nie jestem Etruskiem", tylko Polakiem - i zależy mi zarówno na honorze, bohaterstwie, jak i na realizmie postępowania, trzeźwości myślenia - katolicko-tomistycznym braniu pod uwagę tego, czy podejmując walkę mamy realne szanse na zwycięstwo.

_____

Nawet w czymś, co uchodzi za hymn narodowy, a jest w istocie hymnem funkcjonariuszy państwowych, padają słowa: "dał nam przykład Bonaparte, jak zwyciężać mamy". A przecież Napoleon ostatecznie przegrał pod wszelkimi względami - również w wymiarze wojskowym.
Dlatego za prawdziwy narodowy hymn Polski uważam Bogurodzicę - to pod Jej sztandarem będziemy zwyciężać; a nie dowodzeni przez cudzoziemców mówiących przez nosy, a często bez nosów.

_____

W tekście pt. Rycerze spraw polskich i większych przytaczamy opowieść Jerzego Juhanowicza dotyczącą "trzymania ludzi za mordę" i jego efektach. Może właśnie takie postępowanie naturalnej elity wyłonionej przez wolnościowe społeczeństwo wobec chamstwa doprowadziłoby do jego uszlachcenia albo przynajmniej skutecznego trzymania w ryzach.
_____

Roztrojenie jaźni

Jak to się dzieje, że w jednym mieście mamy obok siebie ulice, place i ronda Rozwadowskiego, Piłsudskiego i Dmowskiego? To tak jakby obok kościoła pod wezwaniem świętego Piotra stała świątynia imienia Judasza zwanego Iszkaryotem, a wszystko to w ramach parafii Króla Heroda.

Co ma zrobić człowiek, dla którego żaden z wyżej wymienionych aktorów polskiej sceny militarno-historycznej bohaterem nie jest?
Odpowiedź w stylu Napoleona z Notting Hill brzmiałaby: nadać nazwę swojej ulicy i swojemu domowi; a w najbardziej polskim stylu: wznieść "dwór szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany"...

Paweł Antoniewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz