Prawo jazdy

Poniedziałek po II Niedzieli po Objawieniu Pańskim, A.D. 2015

Fot. MDK

Tym wpisem wpisujemy się w kolejny rozdział pisanej przez życie powieści pod tytułem Wolność i odpowiedzialność lub niewola i nieodpowiedzialność.
Postulat brzmi jasno: twórzmy społeczeństwo, w którym panuje szeroki zakres swobody – ale od swawoli wara! Możesz bardzo wiele, ale za przekroczenie granic ponosisz pełną odpowiedzialność.

Dziś bierzemy na tapet zagadnienie prowadzenia samochodu. Samochód to narzędzie – jak każde inne. Można go użyć w dobrych lub złych celach.
Albo postawimy na swobodę korzystania z pojazdów i rzeczywistą odpowiedzialność za posługiwanie się nimi – albo postawimy użytkownikom nieuczciwe bariery na starcie, ale później pozwolimy ich nieodpowiedzialnym czynom za kółkiem uchodzić niemal bezkarnie.

Dziś oficjalny modus operandi polega na tym, że do prowadzenia pojazdów trzeba zdać przed funkcjonariuszem państwowym egzamin – a potem hulaj dusza! Masz papier i robisz, co chcesz!
Normalnie jest tak, że prowadzenia uczy cię ojciec albo inny człowiek mający kompetencje do poinstruowania cię i uznania, że jesteś już gotów, aby jeździć na własną odpowiedzialność. Właśnie: odpowiedzialność. Nie wymagamy od ciebie papierów, ale umiejętności i ponoszenia konsekwencji własnych czynów. Jeśli prowadząc, staniesz się sprawcą wypadku, ponosisz pełną odpowiedzialność. To znaczy na przykład, że morderstwo dokonane za pomocą samochodu traktujemy tak samo jak morderstwo za pomocą noża.

Po rozważeniu racji moralnych przechodzimy do praktyki (wtórnej i niedecydującej w świetle praw moralnych – niemniej istotnej, bo jesteśmy realistami).
Przyglądamy się teraźniejszej sytuacji na polskich drogach i zauważamy efekty stosowania taktyki Niewola i nieodpowiedzialność: olbrzymią liczbę sztucznie i niesprawiedliwie stworzonych miejsc pracy, gnębienie i obdzieranie egzaminowanych kandydatów, cały okołoWORDowy biznes – całe to instrumentarium oszustwa i kradzieży. Obserwujemy też jak funkcjonariusze państwowi w osobach sędziów karzą drogowych przestępców: na przykład za morderstwo sześciu osób sprawca tragedii dostaje dwanaście i pół roku więzienia.

Co to by było, gdyby postawić na wolność i odpowiedzialność? Czy możemy coś takiego zaryzykować? Ale – zamiast zastanawiać się w nieskończoność – zapytajmy wprost: czy jesteśmy ślepi na to, co jest?

Wspomnianemu wyżej kierowcy funkcjonariusze państwowi odebrali prawo jazdy – a on i tak wsiadł za kółko! Potwierdza to obserwację, że posiadanie lub nieposiadanie papieru nie ma większego znaczenia dla ludzkich zachowań; liczą się za to odpowiedzialność za czyn i surowość kary. Gdyby kierowca-zabójca płacił za swój czyn głową albo został zobowiązany do płacenia rodzinom ofiar rekompensaty, cała sprawa wyglądałaby inaczej!

Ilu jeszcze zamordowanych na drogach trzeba, abyśmy to dostrzegli?
Czy nie jest czasem tak, że nie możemy już znieść naszej choroby, ale i lekarstwa odrzucamy?


Paweł Antoniewicz

3 komentarze:

  1. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Samo posiadania prawa jazdy jest na pewno wielkim wydarzeniem dla osoby, która pozytywnie zdała egzamin. Jednak moim zdaniem również należy pamiętać, że łatwo jest te uprawnienia stracić. Jak czytałem na stronie https://kioskpolis.pl/utrata-prawa-jazdy-w-2020-roku-komu-oraz-za-co-grozi/ to tam ten problem świetnie został opisany.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń