W święto św. Tymoteusza, Biskupa i Męczennika, A.D. 2015
Śladem naszych publikacji: Zdrowie i niebezpieczeństwo
publiczne
Portretując grupę
niewidomych Bruegel nie miał chyba na myśli biskupów – jednak liczni współcześni
hierarchowie stroju duchownego się wyrzekli i łatwo można ich z bohaterami niderlandzkiego
malarza pomylić
Jako argument za tym, aby
hierarchowie Kościoła oraz podlegli im księża nie podejmowali „zbyt często”
tematu zabijania dzieci nienarodzonych, usłyszałem: Jeżeli będziemy w kółko
mówić o aborcji, możemy uzyskać efekt odwrotny od zamierzonego. A w związku z
tym – tego już mój rozmówca expressis
verbis nie powiedział – zrozumiałe, że biskupi tykają zagadnienia wojny z
nienarodzonym dzieckiem dosyć nieregularnie i niemrawo.
Wcześniej w toku rozmowy zgodziliśmy
się, że dzięki niestrudzonemu powtarzaniu, iż człowiek nienarodzony to też
człowiek, udało się doprowadzić do zmiany myślenia wielu osób. Niektórzy
zwolennicy zabijania bardzo małych dzieci wyrzekli się swoich morderczych
twierdzeń i uznali prawo każdego człowieka do życia. U innych nastąpiła
modyfikacja poglądów – ze stanowiska „to nie jest człowiek, więc można to
mordować” przeszli na „to jest człowiek, ale można go mordować”.
Zmiana „świadomości społecznej”
na lepsze to niewątpliwy sukces.
Czy wolno nam zatem spocząć na
laurach, tolerując sytuację, w której na mocy tzw. kompromisu aborcyjnego
morduje się rocznie kilkaset osób (według oficjalnych danych) – tłumacząc się stwierdzeniem, że przecież
nie zabija się, na przykład, kilkuset tysięcy?
Czy w imię kalkulacji, której
wyników nie możemy być pewni (bo może niestrudzone powracanie do tematu
niesprawiedliwego mordowania bardzo małych dzieci doprowadzi, wbrew obawom mego
interlokutora, do dalszego ograniczenia lub całkowitego zaniechania tego
procederu?), wolno nam zrezygnować z głoszenia prawdy, której pewni jesteśmy?
Czy wolno milczeć, gdy każdego
dnia w „majestacie” „prawa” giną ludzie?
Czy biskupi stroniący od
regularnego przypominania o niegodziwości aborcji nie zaczęli bardziej liczyć
się z ludźmi niż z Bogiem?
Czy „roztropność” już stała się
synonimem tchórzostwa?
Kacper Tomasz Lidzki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz