Świętej Agaty, Dziewicy i Męczennicy, A.D. 2015
– Skoro ja puszczam takie szmaty... – mówi bez żadnego
obcego akcentu jeden kilkunastoletni Koreańczyk do drugiego Koreańczyka. Ciekawy
przykład asymilacji.
Język stanowi tak ważny element tożsamości narodowej, że – choć
narodowość każdy sobie wybiera (mając z natury rzeczy pewne przesłanki, aby na
daną się zdecydować) – nie mogę uczciwie powiedzieć: JESTEM POLAKIEM, jeśli nie
potrafię się naszą ojczystą mową posługiwać. A decyzja o nadaniu obywatelstwa nic
tu nie zmienia.
Andrzej Michalczuk, ukraiński piłkarz, który przez szereg
lat grał w Polsce, stwierdził, że nie ma nic przeciwko temu, że w drużynie
występują obcokrajowcy – „ale co za dużo, to niezdrowo”.
Czy z takim samym ogniem w sercu kibicuję zespołowi, którego
barwy reprezentują moi krajanie, i jedenastce, w której Polaków ze świecą
szukać?
Czy Pan Bóg przeznaczył konkretnym ludom, narodom pewne
określone geograficznie miejsce na ziemi? Czy to normalne, że metropolie zamieniają
się w tygiel z wielonarodowościową potrawką podlaną sosem multikulti?
Tekst autorstwa F.L.Z.Fa zilustrował Sztukmistrz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz