Kurkowski vs. Zarkadas: O potędze wiarygodności raz jeszcze

Piątek po IV Niedzieli Wielkiego Postu, A.D. 2015

Współczesną „bankowość” w całkiem konkretnym – domyślności P.T. Czytelników pozostawiamy, którym
(fot. Terminator)

Ciąg dalszy polemiki z Piotrem Zarkadasem, zapoczątkowanej tekstem Potęga wiarygodności

Wiara bez uczynków martwą jest. Podobnie każda wypływająca z tej wiary idea. Trudno oczekiwać, aby przekonujący był dla innych głosiciel danej idei, który zaprzecza jej swoim postępowaniem. Tak brzmią główne tezy Potęgi wiarygodności. Nie stawiam w tym tekście zarzutów – raczej dzielę się z Czytelnikami pewną smutną obserwacją.

Co jest nie tak ze współczesnym „bankiem”

Praca w banku nie jest z samego założenia sprzeczna z przekonaniami dystrybutystycznymi. Czym bowiem jest bank? Jest to magazyn, przechowalnia pewnych dóbr, na które otrzymujemy kwit (zapis bankowy, czyli banknot – po angielsku: banknote = bank+note). Na przykład powierzamy bankowi na przechowanie kilogram złota i otrzymujemy dokument, stwierdzający, że za jego okazaniem i uiszczeniem ustalonej opłaty otrzymamy nasz kruszec z powrotem.

Dzisiejsze „banki” nie są  – jak dawniej bywało – magazynami; są działającymi pospołu z funkcjonariuszami państwowymi fałszerzami pieniądza na wielką skalę, emitującymi puste kwity, za którymi nie stoi żadne złoto ani inne realne dobro, kreatorami zer na elektronicznych kontach, instytucjami zajmującymi się wpędzaniem ludzi w długi, naganiaczami kredytobrania, niszczycielami bezpośrednich transakcji gotówkowych lub bezgotówkowych (barter), które mocno uderzają w system...

(Szerzej pisze o poruszonych wyżej zagadnieniach Murray Rothbard w książce Złoto, banki, ludzie – krótka historia pieniądza).

Praca we współczesnym „banku” jest z przekonaniami dystrybutystycznymi sprzeczna głęboko.
Dlatego, mając świadomość, że humorowi Chestertona zdarza się opierać na „przejaskrawieniu, przesadzie, grotesce”, należy stwierdzić, że jego słowa, które posłużyły jako motto, brzmią nader aktualnie.

Człowiek, który był anarchistą (filozoficznym)

„Anarchiści” przedstawieni w powieści Człowiek, który był Czwartkiem, mają z anarchistami tyle wspólnego, ile współczesne „banki” z bankami.
Opisani przez GKC „anarchiści” to awanturnicy-rewolucjoniści, nie zaś anarchiści filozoficzni, do których zaliczał się np. J.R.R. Tolkien, albo współcześni wolnościowcy, z którymi i samemu Chestertonowi byłoby zapewne po drodze.
(Por. artykuł Kevina Carsona Libertarianizm i dystrybutyzm).

Apostoł wolnego rynku

Wolny rynek nie jest doskonały – doskonały jest Pan Bóg. Rynek to tylko pewien sposób postępowania, który stoi w zgodzie z przykazaniami Bożymi. Niektórzy robią zeń zły użytek – nie świadczy to jednak o błędności koncepcji wolnego rynku jako takiej, ale o niedoskonałości jego uczestników – ludzi.
Dodatkowy problem tkwi w tym, że jego mianem zwykło się dziś określać to, co mamy, czyli kapitalizm (system, w którym władająca korporacjami elita uprzywilejowuje wybranych za pomocą państwowego interwencjonizmu, tolerując pewne obszary wolności gospodarczej). Parafrazując Chestertona stwierdzamy, że nie jest prawdą, iż wolny rynek „wypróbowano i znaleziono w nim braki, ale uznano go za trudny i porzucono nie wypróbowawszy”.

Klub nieuczciwych zawodów

Gdyby Piotr Zarkadas założył bank, będący tym, czym ma on być zgodnie ze swoją naturą – magazynem, który zarabia na opłatach za przechowywanie powierzonych mu dóbr – miałby dużą szansę znaleźć we mnie wiernego i wdzięcznego klienta.
Czyniąc jednak inaczej – współuczestnicząc w systemie, który z niezależnością materialną jak największej liczby osób, drobną prywatną własnością oraz uwłaszczeniem mas bezpardonowo walczy – przyłącza się do klubu, który moglibyśmy roboczo nazwać klubem nieuczciwych zawodów.

Maciej Kurkowski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz