MOJE BOJE Z TRADYCJĄ: Kolęda (jaka powinna być)

Zastanawialiśmy się kiedyś z przyjacielem, czy wizyty duszpasterskie w Polsce mogłoby odbywać się w trybie autentycznych odwiedzin poszczególnych domów. Ksiądz co dzień umawia się z jedną rodziną na obiad albo kolację - rezerwuje sobie odpowiednią ilość czasu, by spędzić go z powierzonymi swojej pieczy wiernymi, poznać ich, porozmawiać - pobyć razem.

Czy starczyłoby czasu? Czy starczyłoby księży?

Zaczęliśmy liczyć. Wyszło nam, że, gdyby w obecnych warunkach kapłani nawiedzali w opisanym wyżej trybie swoje owce, zdołaliby pobyć z każdą (zainteresowaną taką wizytą) rodziną przynajmniej raz w roku.

A gdyby wiernych nagle w błyskawicznym tempie przybyło, a kapłanów ubyło?
Mawia się, że "wciąż mamy za mało powołań". To wyrażenie charakteryzuje się nieścisłością. Powołań Pan Bóg daje tyle, ile trzeba - naszym zadaniem jest właściwie je rozpoznać, po czym skorzystać z talentów, jakimi obdarzył nas Stwórca - do realizacji naszego powołania.
Bądźmy dobrej myśli: będą święte rodziny, znajdą się i księża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz