Fot. MDK
Wspomniałeś kiedyś, że patrzysz na tę Tajemnicę zawsze w perspektywie Zwiastowania. Chyba wreszcie rozumiem, co miałeś na myśli. Faktycznie, "Fiat" brzmi teraz zupełnie inaczej. Robi mi się bardzo ciepło na sercu, gdy uświadamiam sobie, jaką cenę zapłaciła Maryja za dochowanie wierności. Ale nie takie zgorzkniałe zacietrzewienie, ale prawdziwą, pełną Miłości wierność. Jak złoto wypróbowaną w ogniu. W ogniu męczeństwa. W ogniu strapienia. W ogniu trudu. W ogniu monotonii...
Oczywiście, że w naturalny sposób chcę się przyjrzeć mojej wierności. Cóż... Jakże często zdarza się jej zgorzeć i to wcale nie od wielkiego płomienia.
Nie chcę jednak powracać do koncentrowania się na sobie. Tym bardziej, że mam kolejny powód, aby w dalszym ciągu wpatrywać się w niebo - przykład Ukochanej Matki. Przykład doskonały. Chcę właśnie tak jak Ona pozwalać Panu działać w moim życiu. Każdego dnia powtarzać "Fiat". Odchodzić od mojego ograniczonego patrzenia i w zaufaniu pozwalać się prowadzić. Tym bardziej, że bliski mi Człowiek-Maryja, tego już dokonał.
Jakże jestem wdzięczny za Jej nieustanne pociąganie mnie do siebie. I niezważanie na moje dziecięce opieranie się...
NCWC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz