Polityczny wiersz Białoszewskiego

Przywiązany do trwania międzyludzkich więzi, do pamięci o przodkach zakorzenionej w konkretnych miejscach i lokalnym obyczaju, Białoszewski boleśnie przeżywa ich niszczenie:

Dziki kraj przyczyn

Rosnąć ma trawę.
Trawa ma cerkiew.
Cerkiew ma drabinkę.

Drabinka nie ma
noszonych umrzyków.
Umrzyki nie rosną.

                               (1959)

Domniemana igraszka słowna w istocie jest przenikliwą diagnozą sytuacji kulturowej, o której swego czasu nie można było napisać wprost ze względu na cenzurę. Wypędzeni mieszkańcy którejś ze wsi Beskidu Niskiego czy Bieszczad pozostawili cerkiew wraz z charakterystycznym wyposażeniem. Póki byli obecni, ta ich obecność zaznaczała się nawet w fakcie, że chowali swoich zmarłych, przenoszonych na wysłużonej, jak się domyślamy, „drabince”. Efektowna gra słów okazuje się logicznym równaniem znaczeń. „Rosnąć ma trawę. / Trawa ma cerkiew. / Cerkiew ma drabinkę”, natomiast „Drabinka nie ma / noszonych umrzyków”. Oś kompozycji stanowi przeciwstawienie: „ma” – „nie ma”. W opustoszałym pejzażu nie brak trawy (podmiotu „rośnięcia”) ani „drabinki”, zrośniętej może od wieków z lokalną świątynią części jej wyposażenia. Drabince natomiast brak „noszonych umrzyków”. Wniosek: „Umrzyki nie rosną” – nie wydłuża się ich lista, bo nie trwa już tradycja ich chowania w miejscu, o którym się mówi, znikł cały lud, który tu mieszkał, zerwana została ciągłość. Przeszłość nieustannie przenika do teraźniejszości w dziedziczonych słowach, pieśniach, gestach, obyczajach. Odcięcie lub zasypanie źródeł brutalnie narusza ład świata.

Stanisław Falkowski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz