Dwadzieścia cztery potwory, czyli: poeta barokowy nie zabawiał się w „Halloween”

We Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, A.D. 2014

Rys. Sztukmistrz

Chociaż od przeraźliwych efektów bynajmniej nie stronił.

     Daniel Naborowski
     NA TOŻ (KRÓTKOŚĆ ŻYWOTA)

     Dzień jeden drugi goni i potem zostawa
     Tam, skąd wiek wszytkokrotny odwrotu nie dawa.
     Żaden dzień i godzina bez szkody nie bywa
     Człowieku, który ze dniem zarówno upływa.
     Karmia byt nasz godziny, która leci snadnie;
     Więcej się ten nie wraca, kto z regestu spadnie;
     Już w nocy wiekuistej sen przyjdzie spać twardy.
     Na to masz zawsze pomnieć, o człowiecze hardy:
     Dwakroć żyje, kto żyjąc umrzeć się gotuje;
     Umiera dwakroć, kto się śmiertelnym nie czuje.

Ileż ruchu w tym wierszu! Nieskończony korowód dni, z których każdy „goni” w ślad za poprzednim, przesuwa się przed naszymi oczami, by zapaść w przeszłość, skąd nie ma powrotu. I człowiek „upływa” tak samo nieodwołalnie jak czas mijającego dnia. Poeta nasyca konwencjonalny obraz upływającego czasu konkretem: sugerując widok jakiegoś naczynia, z którego wypływa woda, aż się do dna wyczerpie. Tak upływają chwile naszego życia, aż wyczerpią się wszystkie i staniemy na progu „twardego” snu (Naborowski niewątpliwie zapożyczył to przejmujące określenie z Trenu VII, przekonany, jak tylu poetów swojej epoki, że na próżno szukałby trafniejszego). Rzeka czasu niesie każdego z nas do chwili, w której u bram wieczności każdy ze śmiertelnych „spada” „z regestu” – znika ze spisu żywych.

Naborowski radzi, by o tej chwili bez ustanku pamiętać:

     Na to masz zawsze pomnieć, o człowiecze hardy:
     Dwakroć żyje, kto żyjąc umrzeć się gotuje;
     Umiera dwakroć, kto się śmiertelnym nie czuje.

Ale nie tylko radzi. Również straszy – jeszcze jednym obrazem, ukrytym w niepozornym zdaniu:

     Karmia byt nasz godziny, która leci snadnie;

Nasz byt, nasze ludzkie istnienie jest „karmią” (pokarmem) „godziny, która leci snadnie”. Każdego więc z nas każdego dnia pożerają dwadzieścia cztery godziny – dwadzieścia cztery potwory!

Współcześni malarze surrealiści lub twórcy filmowych „horrorów” doprawdy mieliby się czego uczyć od barokowego poety. On jednak nie straszył dla rozrywki. Nie chciał swoją sztuką bawić publiczności, lecz ratować dusze.


Stanisław Falkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz