Bruce Marshall "Chwała córki królewskiej" (27)

-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
 wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------




XXVII

Gdy w uroczystość świętego Andrzeja roku 1938 kanonik Smith poszedł zmówić modlitwy w katedrze świętego Idziego, wiedział, że nie spotka swojego starego przyjaciela pastora, ponieważ pastor zmarł; zamiast niego napotkał w kruchcie nowe wspaniałe ogłoszenie o wieczornym nabożeństwie dla młodych, które głosiło wielkimi literami: „przyjdź i przyprowadź kumpla”, gdyż nowy pastor był bardzo nowoczesny i wierzył w młodzież. Gdy kanonik Smith nadszedł, część owej młodzieży, w którą wierzył pastor, stała na schodach; chłopcy i dziewczyny mówili, że dobrze by było w przyszłym tygodniu przyjść na próbę chóru, bo nowy pastor jakby to lubił, a zamiast powiedzieć na pożegnanie „nara”, mówili do siebie „narka”, bo tak nakazywała obecna moda, a w niektórych częściach diecezji również „narencja”.
Klęcząc w zwyczajowym miejscu, kanonik modlił się cicho i szczerze za świat, który zdawał się iść ze złego ku gorszemu. Modlił się szczególnie za olbrzymie fury zmarłych, którzy nieustannie zjawiali się na sądzie wszechmogącego Boga, przybywszy z wojen: domowej w Hiszpanii oraz chińsko-japońskiej1; aby Chrystus udzielił szczególnej pociechy duszom wydartym z ciał w tak gwałtowny sposób. Modlił się za starego marynarza, za lubiącego zaglądać do kieliszka majora, za Angusa McNaba i Annie Rooney – na wypadek gdyby wciąż znajdowali się w czyśćcu; i modlił się o to, aby oni modlili się za niego, jeśli już znajdowali się w niebie i brali ze zbawionymi udział w świątobliwej zabawie że ha. Później modlił się za błądzące dzieci Boże – Adolfa i Benito – bo obaj oni zostali ochrzczeni i bierzmowani, a zatem powinni byli wiedzieć, że czymś złym jest wygłaszanie demagogicznych tyrad, pieklenie się i wygrażanie światu. Następnie modlił się za Biskupa, aby nadal mógł mądrze rządzić, i za księdza Scotta, aby Bóg utemperował jego język, a jednocześnie dawał mu odwagę, i za Elvirę w Ameryce, by mogła obfitować w łaskę, i za swoich starych kompanów, monsignore O’Duffy’ego oraz kanonika Bonnyboata, i za samego siebie, by Bóg dał im przeżyć w spokoju ostatnie lata życia. Potem wyszedł do kruchty, gdzie napotkał sir Dugalda Ippecacuanhę, ćwiczącego laską uderzenia golfowe.
Uszanowanie, padre – przywitał się sir Dugald i dodał, że dziwi go, iż spotyka księdza w takim miejscu.
Kanonik Smith wyjaśnił swój zwyczaj i jego przyczynę, a sir Dugald powiedział, że to szkoda, iż więcej duchownych nie ma tak szerokich horyzontów myślowych, kanonik odparł zaś, że wcale nie ma szerokich horyzontów i że, szczerze mówiąc, cieszy go to, bo szerokie horyzonty to często określenie umysłowej ciasnoty. Słowa te spowodowały, że sir Dugald wybałuszył nieco swoje wyłupiaste oczy, lecz jako kulturalny heretyk szybko zmienił temat i zapytał kanonika Smitha, jak postępuje budowa nowej nawy.
– Wcale nieźle, dziękuję – odpowiedział kanonik Smith. – W istocie powinna zostać zakończona, a kościół być gotów do konsekracji za rok o tej samej porze, jeśli nie będzie wojny.
Wojna; oczywiście nie będzie wojny – powiedział gwałtownie sir Dugald. – Dlaczego miałaby wybuchnąć wojna? Czyż Hitler nie powiedział, że Czechosłowacja stanowi ostatnie żądanie terytorialne, jakie musi wysunąć w Europie? Oczywiście, pozostaje kwestia kolonii, ale odrobina dobrej woli z obu stron spowoduje, że nawet to nie powinno okazać się zbyt trudne. A jest jeszcze to porozumienie, które Chamberlain przywiózł ze sobą z Monachium2. Powiedział, że oznacza ono pokój dla naszych czasów. A jeszcze te rozmowy, jakie ma przeprowadzić ze starym Musso3. Wiem, oczywiście, że wojenni podżegacze nie lubią Chamberlaina, ale ja podżegaczem nie jestem i nigdy nie byłem. Wszak właśnie to powiedziałem pewnego dnia w Izbie4. „Nie ma najmniejszego powodu, aby dwa kraje tak wielkie jak Brytania i Niemcy nie mogły współpracować dla utrzymania pokoju i dobrobytu – powiedziałem. – Mówmy z Hitlerem językiem pokojowym, a będziemy mieli pokój”. A tak zupełnie między nami: zaczynam sądzić, że ostatnia wojna to był potworny błąd. Wielka Brytania i Niemcy powinny były zacząć współpracę lata temu. Wiem, rzecz jasna, że Niemcy są okrutni i jest jeszcze ta sprawa z Żydami i tak dalej, ale w ostateczności sami też nie jesteśmy aniołami, więc dlaczegóż wszczynać taki rejwach o coś, co nas nie dotyczy?
Ależ właśnie dotyczy nas to, sir Dugaldzie – powiedział kanonik. – Dotyczy nas, bo dotyczy wszechmogącego Boga, który chce, byśmy rozciągali nasze miłosierdzie nawet nad tymi, których nigdy nie widzieliśmy i nigdy nie zobaczymy. To tylko kwestia wysilenia naszej wyobraźni – to wszystko: pomyślenia o ich włosach, uszach i oczach, pomyślenia o nich w łagodnej samotności ich snu. Jeżeli tak robimy, nie umiemy już nienawidzić. I jeśli jest coś okropniejszego niż wojna, to ten rodzaj pokoju, jaki mieliśmy przez ostatnie dwadzieścia lat; nawet śmierć, zniszczenie i okaleczone ciała ludzi nie mogłyby śmierdzieć dla nieba bardziej odrażająco niż wszystkie te straszliwe reklamy depilatorów, past do zębów i preparatów przeczyszczających dla dzieci. I ani trochę nie ufam Hitlerowi, a Mussolini to moim zdaniem wielki buńczuczny pawian.
Księże kanoniku, księże kanoniku, ksiądz mnie zdumiewa – powiedział sir Dugald.
Zaiste, sir Dugaldzie, są chwile, gdy zdumiewam samego siebie – powiedział kanonik Smith.


1 Tzw. druga wojna chińsko-japońska toczyła się w latach 1937–1945.
2 Na mocy układu monachijskiego, podpisanego 30 września 1938 roku przez władze Niemiec, Włoch, Francji i Wielkiej Brytanii (reprezentowanej przez Neville’a Chamberlaina, premiera), przyłączono część terytorium Czechosłowacji do Rzeszy Niemieckiej.
3 Czyli Mussolinim.
4 Lordów.




Tłumaczenie: Łukasz Makowski
Projekty okładek: Sztukmistrz
(górna z wykorzystaniem zdjęcia
autorstwa Jana Wincentego F.)

-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
 wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz