"Powrót" Zwiagincewa – próba reinterpretacji

Choć poniższa interpretacja wydaje się właściwie oczywista...
_____

Powrót Andrieja Zwiagincewa opowiada przede wszystkim o wkroczeniu Pana Boga w historię ludzkości i o relacji między Nim a Izraelem.

Kilka tropów:

Filmowy Ojciec pojawia się w życiu rodziny nie wiadomo skąd; ale to On – jego synowie sprawdzają to (w Biblii!). I to on karmi swoje dzieci.

Ujęcie pokazujące Ojca po raz pierwszy to Chrystus Mantegni. A więc prawda o  Bogu w trzech Osobach podkreślona od początku.

Ojciec – pozornie brutalny i nieczuły – jest wobec swoich dzieci nieodmiennie sprawiedliwy. Uczy synów konsekwencji posłuszeństwa i nieposłuszeństwa. Daje im zegarek, daje im wolność – jak ją wykorzystają? Czy będą gotowi ponieść konsekwencje niesubordynacji?

Ojciec uczy swoje dzieci trudnej sztuki przetrwania w nie zawsze różowym świecie (scena z kradzieżą portfela): to Bóg uczący Izraelitów jak walczyć z innymi narodami. (Podobnie: uczy ich praktycznych umiejętności i oczekuje z ich strony współpracy – np.  podkładanie gałęzi pod koła samochodu, który ugrzązł w błocie).

Manna z nieba. Syn życzy sobie czegoś do zjedzenia; dostaje to, czego sobie zażyczył – i nie chce jeść!

Gdy Ojciec ginie, usiłując uratować synka przed śmiercią – jak Chrystus na krzyżu (w filmie mamy wysoką, drewnianą konstrukcję) uratował ludzkość – po raz pierwszy zwraca się do dziecka w "serdeczny" sposób: "Syneczku!". Bóg pokazuje Swoje "drugie oblicze": już nie tylko sprawiedliwego Ojca ze Starego Testamentu, ale "tkliwego" względem ludzkości Syna z Testamentu Nowego.

Okazuje się, że Ojciec ma zdjęcie całej rodziny za osłoną przeciwsłoneczną swojego samochodu – Jego na fotografii nie ma. Bo to On robił zdjęcie. On na swoje dzieci cały czas patrzył. I patrzy.

_____
Tekst powstał w oparciu o myśli autorstwa x. Grzegorza Śniadocha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz