-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------
Telewizja!
Na
lekcję rosyjskiego wpadła do nas któregoś dnia jak burza pani
dyrektor. Przerwała Aldonie odpowiedź i oznajmiła:
–
W szkole jest telewizja. Czy można ją wpuścić do pani na lekcję?
Pani
ogromnie zapaliła się do tego pomysłu. Zaraz kazała nam poprawić
firanki. Michalina wytarła tablicę i zamiotła podłogę. Pani
włożyła rzuconą wcześniej niedbale na krzesło część ubrania
i zapowiedziała, że nie będzie pytać na oceny. Byliśmy gotowi na
przyjęcie telewizji.
Kiedy
weszła, na twarzy pani malowała się bezgraniczna radość. Nie
chciała zrobić telewizji zawodu. Prosiła więc do odpowiedzi tylko
te osoby, które dobrze odpowiadały już wcześniej.
Programu
z naszą lekcją nigdzie chyba nie pokazano. A szkoda, bo wybrane
przez panią osoby odpowiadały naprawdę nieźle.
Pobieranie
Na
rosyjskim przyszedł do nas z drugiej grupy Damazy, aby wziąć
dziennik. Nim wszedł do klasy, elegancko zapukał, po czym zapytał:
–
Czy mógłbym pobrać dziennik?
–
Dziennika się nie pobiera –
odrzekła pani. – Pobiera się pieniądze. Nie umiesz zachowywać
się i mówić normalnie. Dziennika ci nie dam, więc może ktoś
inny z waszej grupki po niego przyjdzie.
Damazy
spokojnie opuścił salę. Wtedy pani nie omieszkała powiedzieć, co
o nim myśli:
–
Błazen! Komediant!
Przypadek
Aleksy
nie nauczył się na poprzednią lekcję języka rosyjskiego. Pani
zdecydowała więc, że spyta go na kolejnej. Aleksy miał odpowiadać
z wybranej przez panią czytanki z podręcznika.
Pani
powiedziała:
–
Cała klasa widzi, że ja wybieram zupełnie przypadkowo!
Potem
zaczęła skrupulatnie wertować podręcznik, jeżdżąc po nim
palcem i szukając wzrokiem odpowiedniej czytanki. Żmudne
poszukiwania zakończyły się sukcesem:
–
O, tę czytaj!
Bardzo
ciekawa klasa
Pani
od polskiego przy każdej okazji stara się zaznaczyć, że nasza
klasa jest beznadziejna, a w porównaniu z drugą be okazuje się, że
nie umiemy zupełnie nic.
Kiedyś
pani dyrektor zauważyła:
–
Klasa druga be jest bardzo ciekawa.
Pani
natychmiast zareagowała:
–
Bardzo ciekawa.
Ignacy
zapytał później Hipolita z drugiej be, czy wie, na czym polega to,
że jego klasa jest bardzo ciekawa.
–
Nie wiem – brzmiała
odpowiedź. – Bo u nas na lekcjach pani mówi, że nic nie umiemy,
i daje was za przykład do naśladowania.
Prawda,
humor i takt
Pani
od polskiego w ferworze dyskusji z wygadanym jak zwykle Damazym
pouczyła całą klasę:
–
Prawda leży zawsze gdzieś
pośrodku.
Kosma
próbował przekonać panią, że to nieprawda. Nie udało mu się
jednak dokończyć wypowiadanej kwestii, bo pani ucięła dyskusję
krótkim:
–
Bez dyskusji. Miejmy poczucie
humoru, ale również taktu.
O
tym, że pani charakteryzuje się jednym i drugim, przekonaliśmy się
niedługo później.
Pani
niegdyś zaprosiła nas na lekcję do klasy drugiej be, żeby
„pokazać nam, jak należy pracować”.
Kiedy
więc Kosma, Damazy, Aleksy, Bazyli, Ignacy i ja przyszliśmy na
zajęcia drugiej be, pani odgoniła nas od drzwi ze słowami:
–
Ja tylko żartowałam.
Bez
przymuszania
Jak
co roku, na koszt szkoły miała odbyć się wycieczka dla kilkunastu
uczniów. Wybierano ich demokratycznie – po jednym z klasy.
Damazy,
Ignacy, Kosma, Aleksy, Bazyli, Cyryl, Ksawery i ja postanowiliśmy,
że pojedzie jeden z nas. Potem miał opowiedzieć innym, jak było.
Bazyli
i Ksawery nie chcieli jechać, ale inni tak. Cyryl zaproponował,
żeby zagrać w kulki. Zgodziliśmy się, no i wygrał Damazy.
Wszyscy
na niego zagłosowaliśmy. Ale pani stwierdziła:
–
Nie będziemy nikogo
przymuszać.
I
na wycieczkę pojechała Aldona.
Grzeczne
zachowanie
Pani
od polskiego obiecała Aleksemu i Damazy, że postawi im czwórki za
odpowiedź, ale tego nie zrobiła.
Wtedy
Damazy z Aleksym poszli do pani wychowawczyni, aby poprosić o pomoc.
Nie chciała ona jednak rozmawiać z panią od polskiego i poradziła:
–
Zachowujcie się grzecznie, to
pani wam postawi.
Demokracja
W
szkole mamy dużo demokracji. Głosowania odbywają się na przykład
podczas lekcji WF. Wybieramy wtedy, w co grać.
Ostatnio
na lekcji wychowawczej pani zapowiedziała:
–
Dziś będziemy rozmawiać na temat, który klasa wybrała na zeszłej
lekcji. Zaraz się dowiecie, jaki.
Ucieszyło
nas to ogromnie – tym bardziej, że żadnego tematu na poprzednich
zajęciach nie wybieraliśmy.
Odpowiedzialność
zbiorowa
Damazy
i Cyryl nie przyszli do szkoły na sprzątanie po zdających maturę.
Następnego
dnia pojawili się i chcieli grać w nogę. Bazyli poprosił panią
wychowawczynię o piłkę.
–
Będę postępować tak, jak
wy! – brzmiała odpowiedź.
–
Nie bardzo rozumiem, o co
chodzi – powiedział Bazyli. – Przecież ja byłem na sprzątaniu.
–
Ale Cyryl i Damazy nie
przyszli. Odpowiadamy za czyny zbiorowo.
Odpowiedzialność
indywidualna
Trzeba
było zmodernizować szkolne komputery. Pani nauczycielka poleciła,
aby każdy przyniósł na ten cel dwa złote. Ostrzegła:
–
Kto nie przyniesie w ciągu trzech tygodni, dostanie jedynkę.
Wychowanie
Damazy
siedział sobie spokojnie pod ścianą i jadł kanapkę. Wtem
podeszła do niego pani wychowawczyni.
–
Czemu nie przywitałeś się
ze mną, kiedy szłam korytarzem na poprzedniej przerwie?! –
zapytała groźnie. – Zamiast tego siedziałeś sobie rozparty!
–
Nie zauważyłem pani –
odpowiedział spokojnie Damazy.
Nie
przejęta tym tłumaczeniem, pani kontynuowała:
–
Miałeś się usprawiedliwić
za ostatnią lekcję ze mną! Dlaczego nie podszedłeś i nie
zrobiłeś tego? Co za zachowanie? Kto cię wychowuje?
Damazy
usiłował odpowiedzieć, ale pani już obróciła się na pięcie i
bez słowa oddaliła korytarzem.
Wypracowanie
Pani
od polskiego zadała na poniedziałek wypracowanie. Cyryl przyniósł
je pięknie wydrukowane.
Gdy
zaniósł pani wypracowanie, nie chciała go przyjąć.
–
Dlaczego? – zapytał.
–
Bo ja przyjmuję tylko prace
napisane ręcznie. Na maturze nie będziesz miał komputera.
Wybory
W
naszej szkole panują zasady demokracji. Wczoraj na dużej przerwie
przyleciał do nas Ksawery i zawołał:
–
Będziemy mieli wybory na
prezydenta szkoły!
Następnego
dnia kilku uczniów rozsiadło się na korytarzu za stolikiem i
wydawało karty do głosowania. Nikt nikogo o imię ani o
identyfikator nie pytał, więc Bazyli zagłosował za siebie i za
Aleksego, którego akurat nie było.
Wybory
udały się nadzwyczaj. Startował jeden kandydat, a potem i tak je
unieważniono.
Cytaty
Pisaliśmy
wypracowanie klasowe. Damazy użył w swojej pracy wielu cytatów z
książek, które czytał.
Ale
dostał tylko dwóję.
Damazy
chciał zapytać panią nauczycielkę, skąd tak niska ocena. Pani
jednak uprzedziła go i, zanim zdążył zadać pytanie, ogłosiła
całej klasie:
–
Dużo osób ma obniżone
oceny, bo użyło zbyt wielu cytatów. Istnieje podejrzenie, iż nie
były one wzięte z głowy, ale spisane z przygotowanej wcześniej
ściągi.
Statut
Cyryl
na godzinie wychowawczej wyraził niezadowolenie z pracy jednej z
nauczycielek.
Pani
wychowawczyni poradziła:
–
Jak ci się coś nie podoba,
to zgłoś się o interwencję do strażników statutu.
Cyryl
nie skorzystał z propozycji. Oboje strażnicy byli nauczycielami.
Jeden kompletnie statutu nie znał. Drugi, owszem, znał, ale
regularnie go łamał, udzielając korepetycji własnym uczniom.
Siła
bazyliszka
Pani
od rosyjskiego ujawniła swą niezwykłą umiejętność.
Powiedziała:
–
Ja wystarczy, że spojrzę na twarz, i już wiem, co komu postawić
na koniec roku. Nawet bez ocen z dziennika.
Ton
i miny
Pani
od chemii dostała na lekcji szału i postawiła Ignacemu trzy pały
naraz. Chwilę po tym wyjaśniła, dlaczego:
–
Zdenerwował mnie twój ton i
miny.
Niewłaściwy,
stary, ale jary
Pani
podała na chemii niewłaściwy wzór jednego ze związków.
Objaśniła:
–
Jest on co prawda zły, ale
powszechnie używa się go w starych podręcznikach, więc trzeba go
znać.
Przedsiębiorczość
Cyryl,
Ignacy, Bazyli, Kosma i ja postanowiliśmy co nieco zarobić. Kosma
znał właściciela jednej ciastkarni. Przed lekcjami kupiliśmy od
tego właściciela pączki, a potem zaczęliśmy sprzedawać na dużej
przerwie. Szło nam świetnie! Do czasu...
Do
czasu, gdy zostaliśmy wezwani do gabinetu dyrektorskiego, gdzie
surowo zabroniono nam działalności handlowej.
Cóż,
pozostałe pączki (naprawdę niewiele!) zjedliśmy na następnej
przerwie. Umiliło nam to nieco czas; powtarzaliśmy sobie akurat
materiał do klasówki z przedsiębiorczości.
Krzaczków
nie połamano
Dla
całej klasy trzeciej be urządzono wyjazd za miasto. Pojechała też
pani wychowawczyni i rodzice dwójki uczniów.
Gdy
znaleźli się już na miejscu, pani siadła sobie z rodzicami przy
stoliczku w zajeździe. O zajęciu dla uczniów wcale nie pomyślano.
Kilku
z nich poszło więc rozejrzeć się po okolicy. Po jakichś
piętnastu minutach wrócili.
–
Chłopaki! – krzyknął
jeden z przybyłych. – Chodźcie z nami na truskawki!
–
To niedaleko! – dodał drugi
– więc pani o niczym się nie dowie.
Pozostali
dołączyli do nich i poszli zrywać truskawki. Zauważył ich
właściciel plantacji. Wszyscy wzięli nogi za pas.
Ale
rolnik dowiedział się, pod czyją opieką pozostaje cała grupa.
Przyszedł więc do pani wychowawczyni i poskarżył się na to, że
ukradziono mu truskawki. Pani nie zrozumiała pretensji i odparła:
–
O co chodzi?! Przecież nie
połamali krzaczków!
Projekt okładki: Sztukmistrz
-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz