-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------
Uwagi
Czasem
zdarza się któremuś z chłopaków narozrabiać. Wtedy nauczyciele
karzą uwagami wpisywanymi do dzienniczków.
Ignacy,
który nie odrobił lekcji z matematyki, sam sobie napisał: „Nie
odrobiłem pracy domowej i nie powiedziałem o tym nauczycielowi”.
Pani dopisała do tego: „Nie przyszedłem i nie wyjaśniłem
wszystkich wątpliwości”.
Tuż
po lekcji Cyryl śpieszył się do domu i został poproszony przez
panią o wpisanie sobie do dzienniczka uwagi: „Biegam do szatni”.
Kosma
wpisał sobie podobną: „Biegam po schodach”.
A
wczoraj jedna z dziewczyn poprosiła inną o chusteczkę. Za to
została ukarana uwagą takiej treści: „Magda nie nosi
wystarczającej ilości chusteczek higienicznych”.
Zabójcza
logika
Mieliśmy
dziś zastępstwo. Pani od biologii nie przyszła, a zamiast niej
lekcję miała prowadzić pani od matematyki. Powiedziała nam,
żebyśmy zajęli się odrabianiem zadanych lekcji z jej przedmiotu.
Kiedy
Cyryl już skończył, wyciągnął niemiecki, aby zrobić to, co
zadano do domu. Pani bardzo się zdenerwowała i zrugała Cyryla:
–
Schowaj ten angielski!
–
Proszę pani – odparł Cyryl. – Ale to jest niemiecki.
–
Nieważne, co to jest. I tak schowaj.
Tu
włączył się Ksawery:
–
Cyryl zajął się niemieckim, żeby się nie nudzić. Zrobił już
pracę domową z matematyki. Już nie ma co z niej robić.
–
To niech schowa niemiecki i robi matematykę.
Telefony,
telefony...
Geografia
była okropna. Damazy, Ignacy i ja dostaliśmy pały. Ale kiedy
odpowiadać miał Ksawery, nagle zadzwonił telefon nauczyciela. Pan
geograf wyszedł na korytarz i tam rozmawiał. Ksawery jedynki nie
dostał, bo zanim pan wrócił, już zadzwonił dzwonek.
Później
mieliśmy matematykę. Właśnie gdy pani zaczęła omawiać funkcje
malejące, odezwał się jej telefon. Musiała więc wyjść. Rozmowa
trwała dość długo, więc lekcja szybko dobiegła końca.
Na
fizyce telefon zadzwonił Kosmie i to on musiał wyjść.
Myśleliśmy,
że na dziś to już koniec z telefonami. Pani od polskiego nie
chwaliła się nam nigdy swoją komórą. Ale na wizytację przyszła
pani dyrektor. Z pieczołowitością rozłożyła aparat przed sobą
na ławce, aby – gdyby ktoś zadzwonił – być zawsze w
pogotowiu.
Leona
wylali ze szkoły
Leon
pobił się z Damazym. Przechodząca akurat korytarzem pani
rozdzieliła ich, a do Leona powiedziała:
–
Zostaw go, ty gnojku!
Leon
powiedział:
–
Proszę nie obrzucać mnie
inwektywami.
Na
te słowa pani wpadła w szał i kazała Leonowi pójść ze sobą do
pokoju nauczycielskiego.
Tam
doszło do małej draki z udziałem pani wychowawczyni. Na następnej
lekcji przyszła ona do klasy i poprosiła Leona do pani dyrektor.
Jej
gabinet nie był wcale przyjemny. Pani dyrektor też nie. Wykrzyczała
kilka uwag, po czym zadzwoniła do rodziców Leona i wezwała ich do
szkoły.
Podczas
spotkania pani dyrektor zwróciła uwagę na to, że Leon jest
bezczelny i że nigdy nie wychowywałaby dzieci w podobny sposób.
Rozmowa trwała niedługo, ale konsekwencje całego zajścia Leon
odczuł podczas kolejnych dni w szkole.
Dziwnym
trafem właśnie on notorycznie dostawał zaniżone oceny. Panie
stosowały wobec niego szczególną taryfę.
Wreszcie
rodzice zabrali Leona ze szkoły. Od przyszłego semestru będzie
chodził gdzie indziej. Ale na świadectwie ocena naganna z
zachowania zostanie.
Klasówka
ze ściągą
Ostatnio
Ignacy ściągał z zeszytu na klasówce z matematyki i dostał za to
pałę. Ale podczas najbliższego sprawdzianu z historii z pewnością
się to nie powtórzy. Pani zapowiedziała go następująco:
–
Ta klasówka to będzie klasówka ze ściągą.
Ignacy
musiał się bardzo ucieszyć.
Silniczek
Na
fizyce pani opowiadała o silniczku elektrycznym. Opisała szczegóły
jego budowy. Damazy powiedział mi, że pani mówiła bzdury na ten
temat, ale głośno nie zaprotestował.
Następnego
dnia stała się rzecz niezwykła: Damazy zgłosił się do
odpowiedzi!
Przez
kilka minut odpowiadał na pytania pani, a potem powiedział, że z
silniczkiem wcale nie jest tak, jak opowiadała dzień wcześniej. I
wyciągnął z tornistra silniczek elektryczny.
Ale
nie zdążył już zademonstrować nam jego działania, ponieważ
pani stanowczo stwierdziła:
–
Damazy, siądź. Nie możesz już dłużej odpowiadać, bo nie mamy
czasu.
Bezczelność
Aleksy
wziął udział w olimpiadzie z chemii. Doszedł nawet do finału.
Pochwalił się swoim osiągnięciem pani nauczycielce. Według
regulaminu oceniania powinien na koniec roku dostać z chemii
szóstkę.
Okazało
się jednak, że na konkursowej karcie informacyjnej Aleksy wpisał w
rubryce „przygotowujący mnie nauczyciel” swojego prywatnego
nauczyciela (który go rzeczywiście uczył), a nie panią ze szkoły.
Gdy
więc poprosił o wpisanie szóstki, pani powiedziała:
–
Co za bezczelność!
Apel
o punktualność
Dziś
pani dyrektor była bardzo zajęta. Przyszła do nas na lekcję
jakieś 25 minut po dzwonku. Powiedziała, że musi jeszcze wyjść i
żebyśmy przygotowali się do apelu, który zacznie się za pół
godziny.
Apel
składał się z długiego przemówienia pani dyrektor oraz
wyczytywania i nagradzania oklaskami kilkudziesięciu uczniów. To
zajęło jakieś pół godziny.
Na
koniec pani dyrektor chwyciła w dłoń mikrofon i w ostrych słowach
skrytykowała spóźnialstwo. Kosma aż się zaczerwienił –
wczoraj przyszedł na historię minutę po dzwonku...
Zakaz
kopania
Aleksy
złamał nogę. Było tak: pożyczyliśmy piłkę od nauczycieli
gimnastyki i poszliśmy na boisko grać. W jednej drużynie: Ignacy,
Ksawery i ja; w drugiej: Aleksy, Kosma i Cyryl.
Prowadziliśmy
już 5:2, kiedy Aleksy okiwał wszystkich i pędził na naszą
bramkę. Ale tuż przed nią potknął się o jeden z betonowych
guzów, których u nas pełno, i złamał nogę.
A
następnego dnia pani dyrektor zakazała pożyczania uczniom piłek.
Nieznane
literki
Metody
nauczania naszej pani od języka rosyjskiego są zadziwiające.
Zaczynaliśmy
naukę od zera, ale kilka osób uczyło się już wcześniej
prywatnie.
Najpierw
mieliśmy poznawać litery. Pani napisała na tablicy kilka z nich, a
potem przeszła po klasie, aby zobaczyć, jak idzie ich
przepisywanie.
Kiedy
podeszła do Ignacego, zobaczyła, iż napisał na górze strony
„urok” (lekcja). Na to zakrzyknęła:
–
Jak ty możesz coś takiego
pisać?! Przecież ty jeszcze nie znasz tych literek!!!
Choinka
i jedynka
Na
pierwszej klasówce z rosyjskiego (krótko przed Bożym Narodzeniem)
dostaliśmy do tłumaczenia bardzo ciekawe zdania: „Sasza ładnie
śpiewa, dlatego zaśpiewa na szkolnej Choince”. Zabawa była
przednia, dopóki nie nadszedł dzień oddawania klasówek.
Wszyscyśmy się trzęśli, bo wiele osób napisało je gorzej niż
niedobrze. Ale nie było żadnych pał. Pani powiedziała:
–
To była pierwsza klasówka. Nie chciałam wam stawiać złych ocen.
Jak ktoś ma 2–, to to jest jakby 1.
Dzień
Nauczyciela
Cyryl
bardzo się przestraszył, bo w czwartek miał odpowiadać z fizyki.
Okazało się, że martwi się niepotrzebnie. W środę na polskim do
sali weszła pani wychowawczyni i ogłosiła:
–
Jutro jest Dzień Nauczyciela.
Nie przychodzimy więc do szkoły.
Cyryl
odetchnął z ulgą.
Polish
psycho
Cyryl
i Kosma dostali od pani wychowawczyni wezwanie na rozmowę.
Rozmowa
zaczęła się w ten sposób, że pani zaczęła wrzeszczeć.
Chodziło, zdaje się, o zachowanie na lekcjach. Dostało się przede
wszystkim Kosmie. Podobno skarżyło się na niego wielu nauczycieli.
–
Których? – chciał się
dowiedzieć Kosma. – Jeśliby mi pani powiedziała, wiedziałbym,
na jakich zajęciach się poprawić.
Pani
nie odpowiedziała, ale zaczęła besztać go w ostrych słowach. Gdy
doszła do „gówniarza”, Kosma wstał, po czym podszedł do drzwi
ze słowami:
–
Dziękuję bardzo, ale nie mam
zamiaru być nadal obrażany. Widzę, że nie mamy o czym rozmawiać.
Do widzenia.
Kilka
dni potem wezwanie do szkoły dostała mama Kosmy. Podczas rozmowy z
panią wychowawczynią doszła do wniosku, że Kosma ma ze sobą
jakieś problemy. I wspólnie z panią zaleciła mu wizytę u
psychologa.
Festiwal
Jak
co roku, odbył się w naszej szkole festiwal. Swoje dokonania
artystyczne prezentowali uczniowie szkoły oraz zaproszeni goście.
Poszedłem
na jedno z przedstawień z kolegami. Siedliśmy mniej więcej w
środku sali gimnastycznej, w której się odbywały.
Chwilę
po nas do sali wpadł Damazy, a pani dyrektor natychmiast zwróciła
mu uwagę, że nie przypiął sobie we właściwym miejscu
identyfikatora.
Po
jakichś piętnastu minutach wszystko się zaczęło. Cyryl
powiedział, że sztuka jest do chrzanu, a Kosmie nie spodobało się,
że aktorzy podpalili scenę. Mieli chyba tego dość także
uczniowie ze starszych klas, bo siedząca pod tylną ścianą grupa
zaczęła w najlepsze rozrabiać. Później okazało się, że była
podpita. W drodze powrotnej do domu zdemolowała więc szatnie.
Skarżącym się na to paniom szatniarkom pani dyrektor wyjaśniła:
–
Przecież młodzież musi się
wyszaleć.
Zidentyfikowany
zawsze ubezpieczony
Pani
dyrektor postanowiła, że musi zostać wydana nowa partia
identyfikatorów (po trzy złote sztuka). Kiedy każdy dostał już
swój, Aleksy, Cyryl, Ksawery oraz Damazy przyczepili je sobie do
butów, Ignacy natomiast do paska.
Pani
dyrektor te pomysły się nie spodobały i zagroziła obniżeniem
oceny z zachowania, jeśli identyfikatory nie znajdą się na swoim
miejscu – to jest na lewej piersi. Aleksy, Cyryl i Ksawery
zastosowali się do życzenia pani dyrektor. Tylko Ignacy nadal nosił
swój identyfikator na pasku.
Kosma
powiedział, że teraz wszyscy nauczyciele dostali polecenie, aby
dokładnie pilnować, czy identyfikatory noszone są zgodnie z
zasadami. Nie mylił się.
Już
na następnej lekcji pan od historii zapowiedział:
–
Osoby, które nie noszą
identyfikatorów, jak trzeba, nie dostaną ode mnie złej oceny z
zachowania, bo to nieskuteczne. Zapytam je po prostu z historii. A
nikt i tak nie zdoła mi udowodnić, że zrobiłem to z powodu braku
identyfikatora.
Błędy
Znów
pisaliśmy na rosyjskim klasówkę. Należało, jak zwykle,
przetłumaczyć piętnaście zdań.
Po
otrzymaniu pracy Kosma niepomiernie się zdziwił. Miał 17 błędów
i dostał 3+. Aldonie pani poprawiła pracę w 58 miejscach i
postawiła 3.
Kosma
nie miał jednak jak zaprotestować, bo pani nie prowadzi żadnej
punktacji, a ocena „wynika z oglądu całej pracy”.
Projekt okładki: Sztukmistrz
-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz