MIKOŁAJEK WCHODZI DO EUROPY (3)

-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
 wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------



Uwagi

Czasem zdarza się któremuś z chłopaków narozrabiać. Wtedy nauczyciele karzą uwagami wpisywanymi do dzienniczków.
Ignacy, który nie odrobił lekcji z matematyki, sam sobie napisał: „Nie odrobiłem pracy domowej i nie powiedziałem o tym nauczycielowi”. Pani dopisała do tego: „Nie przyszedłem i nie wyjaśniłem wszystkich wątpliwości”.
Tuż po lekcji Cyryl śpieszył się do domu i został poproszony przez panią o wpisanie sobie do dzienniczka uwagi: „Biegam do szatni”.
Kosma wpisał sobie podobną: „Biegam po schodach”.
A wczoraj jedna z dziewczyn poprosiła inną o chusteczkę. Za to została ukarana uwagą takiej treści: „Magda nie nosi wystarczającej ilości chusteczek higienicznych”.



Zabójcza logika

Mieliśmy dziś zastępstwo. Pani od biologii nie przyszła, a zamiast niej lekcję miała prowadzić pani od matematyki. Powiedziała nam, żebyśmy zajęli się odrabianiem zadanych lekcji z jej przedmiotu.
Kiedy Cyryl już skończył, wyciągnął niemiecki, aby zrobić to, co zadano do domu. Pani bardzo się zdenerwowała i zrugała Cyryla:
– Schowaj ten angielski!
– Proszę pani – odparł Cyryl. – Ale to jest niemiecki.
– Nieważne, co to jest. I tak schowaj.
Tu włączył się Ksawery:
– Cyryl zajął się niemieckim, żeby się nie nudzić. Zrobił już pracę domową z matematyki. Już nie ma co z niej robić.
– To niech schowa niemiecki i robi matematykę.


Telefony, telefony...

Geografia była okropna. Damazy, Ignacy i ja dostaliśmy pały. Ale kiedy odpowiadać miał Ksawery, nagle zadzwonił telefon nauczyciela. Pan geograf wyszedł na korytarz i tam rozmawiał. Ksawery jedynki nie dostał, bo zanim pan wrócił, już zadzwonił dzwonek.
Później mieliśmy matematykę. Właśnie gdy pani zaczęła omawiać funkcje malejące, odezwał się jej telefon. Musiała więc wyjść. Rozmowa trwała dość długo, więc lekcja szybko dobiegła końca.
Na fizyce telefon zadzwonił Kosmie i to on musiał wyjść.
Myśleliśmy, że na dziś to już koniec z telefonami. Pani od polskiego nie chwaliła się nam nigdy swoją komórą. Ale na wizytację przyszła pani dyrektor. Z pieczołowitością rozłożyła aparat przed sobą na ławce, aby – gdyby ktoś zadzwonił – być zawsze w pogotowiu.



Leona wylali ze szkoły

Leon pobił się z Damazym. Przechodząca akurat korytarzem pani rozdzieliła ich, a do Leona powiedziała:
Zostaw go, ty gnojku!
Leon powiedział:
Proszę nie obrzucać mnie inwektywami.
Na te słowa pani wpadła w szał i kazała Leonowi pójść ze sobą do pokoju nauczycielskiego.
Tam doszło do małej draki z udziałem pani wychowawczyni. Na następnej lekcji przyszła ona do klasy i poprosiła Leona do pani dyrektor.
Jej gabinet nie był wcale przyjemny. Pani dyrektor też nie. Wykrzyczała kilka uwag, po czym zadzwoniła do rodziców Leona i wezwała ich do szkoły.
Podczas spotkania pani dyrektor zwróciła uwagę na to, że Leon jest bezczelny i że nigdy nie wychowywałaby dzieci w podobny sposób. Rozmowa trwała niedługo, ale konsekwencje całego zajścia Leon odczuł podczas kolejnych dni w szkole.
Dziwnym trafem właśnie on notorycznie dostawał zaniżone oceny. Panie stosowały wobec niego szczególną taryfę.
Wreszcie rodzice zabrali Leona ze szkoły. Od przyszłego semestru będzie chodził gdzie indziej. Ale na świadectwie ocena naganna z zachowania zostanie.


Klasówka ze ściągą

Ostatnio Ignacy ściągał z zeszytu na klasówce z matematyki i dostał za to pałę. Ale podczas najbliższego sprawdzianu z historii z pewnością się to nie powtórzy. Pani zapowiedziała go następująco:
– Ta klasówka to będzie klasówka ze ściągą.
Ignacy musiał się bardzo ucieszyć.






Silniczek

Na fizyce pani opowiadała o silniczku elektrycznym. Opisała szczegóły jego budowy. Damazy powiedział mi, że pani mówiła bzdury na ten temat, ale głośno nie zaprotestował.
Następnego dnia stała się rzecz niezwykła: Damazy zgłosił się do odpowiedzi!
Przez kilka minut odpowiadał na pytania pani, a potem powiedział, że z silniczkiem wcale nie jest tak, jak opowiadała dzień wcześniej. I wyciągnął z tornistra silniczek elektryczny.
Ale nie zdążył już zademonstrować nam jego działania, ponieważ pani stanowczo stwierdziła:
– Damazy, siądź. Nie możesz już dłużej odpowiadać, bo nie mamy czasu.


Bezczelność

Aleksy wziął udział w olimpiadzie z chemii. Doszedł nawet do finału. Pochwalił się swoim osiągnięciem pani nauczycielce. Według regulaminu oceniania powinien na koniec roku dostać z chemii szóstkę.
Okazało się jednak, że na konkursowej karcie informacyjnej Aleksy wpisał w rubryce „przygotowujący mnie nauczyciel” swojego prywatnego nauczyciela (który go rzeczywiście uczył), a nie panią ze szkoły.
Gdy więc poprosił o wpisanie szóstki, pani powiedziała:
Co za bezczelność!










Apel o punktualność

Dziś pani dyrektor była bardzo zajęta. Przyszła do nas na lekcję jakieś 25 minut po dzwonku. Powiedziała, że musi jeszcze wyjść i żebyśmy przygotowali się do apelu, który zacznie się za pół godziny.
Apel składał się z długiego przemówienia pani dyrektor oraz wyczytywania i nagradzania oklaskami kilkudziesięciu uczniów. To zajęło jakieś pół godziny.
Na koniec pani dyrektor chwyciła w dłoń mikrofon i w ostrych słowach skrytykowała spóźnialstwo. Kosma aż się zaczerwienił – wczoraj przyszedł na historię minutę po dzwonku...


Zakaz kopania

Aleksy złamał nogę. Było tak: pożyczyliśmy piłkę od nauczycieli gimnastyki i poszliśmy na boisko grać. W jednej drużynie: Ignacy, Ksawery i ja; w drugiej: Aleksy, Kosma i Cyryl.
Prowadziliśmy już 5:2, kiedy Aleksy okiwał wszystkich i pędził na naszą bramkę. Ale tuż przed nią potknął się o jeden z betonowych guzów, których u nas pełno, i złamał nogę.
A następnego dnia pani dyrektor zakazała pożyczania uczniom piłek.







Nieznane literki

Metody nauczania naszej pani od języka rosyjskiego są zadziwiające.
Zaczynaliśmy naukę od zera, ale kilka osób uczyło się już wcześniej prywatnie.
Najpierw mieliśmy poznawać litery. Pani napisała na tablicy kilka z nich, a potem przeszła po klasie, aby zobaczyć, jak idzie ich przepisywanie.
Kiedy podeszła do Ignacego, zobaczyła, iż napisał na górze strony „urok” (lekcja). Na to zakrzyknęła:
Jak ty możesz coś takiego pisać?! Przecież ty jeszcze nie znasz tych literek!!!


Choinka i jedynka

Na pierwszej klasówce z rosyjskiego (krótko przed Bożym Narodzeniem) dostaliśmy do tłumaczenia bardzo ciekawe zdania: „Sasza ładnie śpiewa, dlatego zaśpiewa na szkolnej Choince”. Zabawa była przednia, dopóki nie nadszedł dzień oddawania klasówek. Wszyscyśmy się trzęśli, bo wiele osób napisało je gorzej niż niedobrze. Ale nie było żadnych pał. Pani powiedziała:
– To była pierwsza klasówka. Nie chciałam wam stawiać złych ocen. Jak ktoś ma 2–, to to jest jakby 1.


Dzień Nauczyciela

Cyryl bardzo się przestraszył, bo w czwartek miał odpowiadać z fizyki. Okazało się, że martwi się niepotrzebnie. W środę na polskim do sali weszła pani wychowawczyni i ogłosiła:
Jutro jest Dzień Nauczyciela. Nie przychodzimy więc do szkoły.
Cyryl odetchnął z ulgą.



Polish psycho

Cyryl i Kosma dostali od pani wychowawczyni wezwanie na rozmowę.
Rozmowa zaczęła się w ten sposób, że pani zaczęła wrzeszczeć. Chodziło, zdaje się, o zachowanie na lekcjach. Dostało się przede wszystkim Kosmie. Podobno skarżyło się na niego wielu nauczycieli.
Których? – chciał się dowiedzieć Kosma. – Jeśliby mi pani powiedziała, wiedziałbym, na jakich zajęciach się poprawić.
Pani nie odpowiedziała, ale zaczęła besztać go w ostrych słowach. Gdy doszła do „gówniarza”, Kosma wstał, po czym podszedł do drzwi ze słowami:
Dziękuję bardzo, ale nie mam zamiaru być nadal obrażany. Widzę, że nie mamy o czym rozmawiać. Do widzenia.
Kilka dni potem wezwanie do szkoły dostała mama Kosmy. Podczas rozmowy z panią wychowawczynią doszła do wniosku, że Kosma ma ze sobą jakieś problemy. I wspólnie z panią zaleciła mu wizytę u psychologa.


Festiwal

Jak co roku, odbył się w naszej szkole festiwal. Swoje dokonania artystyczne prezentowali uczniowie szkoły oraz zaproszeni goście.
Poszedłem na jedno z przedstawień z kolegami. Siedliśmy mniej więcej w środku sali gimnastycznej, w której się odbywały.
Chwilę po nas do sali wpadł Damazy, a pani dyrektor natychmiast zwróciła mu uwagę, że nie przypiął sobie we właściwym miejscu identyfikatora.
Po jakichś piętnastu minutach wszystko się zaczęło. Cyryl powiedział, że sztuka jest do chrzanu, a Kosmie nie spodobało się, że aktorzy podpalili scenę. Mieli chyba tego dość także uczniowie ze starszych klas, bo siedząca pod tylną ścianą grupa zaczęła w najlepsze rozrabiać. Później okazało się, że była podpita. W drodze powrotnej do domu zdemolowała więc szatnie. Skarżącym się na to paniom szatniarkom pani dyrektor wyjaśniła:
Przecież młodzież musi się wyszaleć.



Zidentyfikowany zawsze ubezpieczony

Pani dyrektor postanowiła, że musi zostać wydana nowa partia identyfikatorów (po trzy złote sztuka). Kiedy każdy dostał już swój, Aleksy, Cyryl, Ksawery oraz Damazy przyczepili je sobie do butów, Ignacy natomiast do paska.
Pani dyrektor te pomysły się nie spodobały i zagroziła obniżeniem oceny z zachowania, jeśli identyfikatory nie znajdą się na swoim miejscu – to jest na lewej piersi. Aleksy, Cyryl i Ksawery zastosowali się do życzenia pani dyrektor. Tylko Ignacy nadal nosił swój identyfikator na pasku.
Kosma powiedział, że teraz wszyscy nauczyciele dostali polecenie, aby dokładnie pilnować, czy identyfikatory noszone są zgodnie z zasadami. Nie mylił się.
Już na następnej lekcji pan od historii zapowiedział:
Osoby, które nie noszą identyfikatorów, jak trzeba, nie dostaną ode mnie złej oceny z zachowania, bo to nieskuteczne. Zapytam je po prostu z historii. A nikt i tak nie zdoła mi udowodnić, że zrobiłem to z powodu braku identyfikatora.


Błędy

Znów pisaliśmy na rosyjskim klasówkę. Należało, jak zwykle, przetłumaczyć piętnaście zdań.
Po otrzymaniu pracy Kosma niepomiernie się zdziwił. Miał 17 błędów i dostał 3+. Aldonie pani poprawiła pracę w 58 miejscach i postawiła 3.
Kosma nie miał jednak jak zaprotestować, bo pani nie prowadzi żadnej punktacji, a ocena „wynika z oglądu całej pracy”.



Projekt okładki: Sztukmistrz

-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
 wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz