Dawno, dawno temu drogą człowiek przyszedł
Trzydzieści mil z tobołkiem na swych plecach
przeszedł
Myślał:
„Tutaj najlepiej, złożę tu ciężar mój”
Zadomowił się w dziczy; zbudował dom swój
Wzniósł chatkę i spiżarkę na zimową porę
I zaorał ziemię nad zimnym jeziorem
Inni podróżnicy tą drogą też przyszli
Nie poszli dalej, ni wstecz już nie poszli
Potem przyszły świątynie, potem przyszły
szkoły
Potem przyszli prawnicy, potem przyszły reguły
Potem przyszły pociągi i auta z ładunkiem, że
łoł
I stara, pylista droga była Telegraph Road
Potem przyszły kopalnie, potem przyszli górnicy
Potem zaś ciężkie czasy, potem wojna i
wojownicy
Telegraf śpiewał piosenkę gdzieś tam o świecie
Telegraph Road tak głęboka i szeroka stała się
Jak rzeka rwąca
A moje radio mówi, że tej nocy będzie mróz
Ludzie z fabryk wracają autami do domów
Jest sześć pasów ruchu
Trzy ślimaczą się
Lubiłem chodzić do pracy, ale nie ma jej już
Mam prawo chodzić do pracy, tu jej nie znajdę,
cóż
Tak, mówią, że zapłacimy i to słono
Wypijemy to piwo, którego nawarzono
Na kablach i słupach ptaki – one przecież
Od tego deszczu i zimna zawsze mogą ulecieć
Słyszysz jak wyśpiewują własny swój Morse'a
kod
Wiesz, pamiętam te noce, choć zapomnieć bym
wolał
Twa głowa na mym ramieniu, ręka
we włosach mych
Teraz jesteś zimniejsza, jakbym cię nie
obchodził
Lecz wierz we mnie, kochanie, a zabiorę stąd ja
Ciebie od tej ciemności, a w światło dnia
Od strug aut reflektorów, od deszczu strug tych
Od tej złości, co żyje na ulicach miejskich
Bo w alei mych wspomnień wszystkie czerwone
[światła] przejechałem
Jak rozpacz w płomieniach wybucha widziałem
I nie chcę już tego oglądać
Od zawieszek „Sorry – zamknięte” czy coś
Przez całą długość
Owej Telegraph Road
[1982]
Tłum. Jan Olchawski & TŁM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz