MIKOŁAJEK WCHODZI DO EUROPY (4)

-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
 wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------



Telewizja!

Na lekcję rosyjskiego wpadła do nas któregoś dnia jak burza pani dyrektor. Przerwała Aldonie odpowiedź i oznajmiła:
– W szkole jest telewizja. Czy można ją wpuścić do pani na lekcję?
Pani ogromnie zapaliła się do tego pomysłu. Zaraz kazała nam poprawić firanki. Michalina wytarła tablicę i zamiotła podłogę. Pani włożyła rzuconą wcześniej niedbale na krzesło część ubrania i zapowiedziała, że nie będzie pytać na oceny. Byliśmy gotowi na przyjęcie telewizji.
Kiedy weszła, na twarzy pani malowała się bezgraniczna radość. Nie chciała zrobić telewizji zawodu. Prosiła więc do odpowiedzi tylko te osoby, które dobrze odpowiadały już wcześniej.
Programu z naszą lekcją nigdzie chyba nie pokazano. A szkoda, bo wybrane przez panią osoby odpowiadały naprawdę nieźle.


Pobieranie

Na rosyjskim przyszedł do nas z drugiej grupy Damazy, aby wziąć dziennik. Nim wszedł do klasy, elegancko zapukał, po czym zapytał:
– Czy mógłbym pobrać dziennik?
Dziennika się nie pobiera – odrzekła pani. – Pobiera się pieniądze. Nie umiesz zachowywać się i mówić normalnie. Dziennika ci nie dam, więc może ktoś inny z waszej grupki po niego przyjdzie.
Damazy spokojnie opuścił salę. Wtedy pani nie omieszkała powiedzieć, co o nim myśli:
– Błazen! Komediant!







Przypadek

Aleksy nie nauczył się na poprzednią lekcję języka rosyjskiego. Pani zdecydowała więc, że spyta go na kolejnej. Aleksy miał odpowiadać z wybranej przez panią czytanki z podręcznika.
Pani powiedziała:
– Cała klasa widzi, że ja wybieram zupełnie przypadkowo!
Potem zaczęła skrupulatnie wertować podręcznik, jeżdżąc po nim palcem i szukając wzrokiem odpowiedniej czytanki. Żmudne poszukiwania zakończyły się sukcesem:
– O, tę czytaj!


Bardzo ciekawa klasa

Pani od polskiego przy każdej okazji stara się zaznaczyć, że nasza klasa jest beznadziejna, a w porównaniu z drugą be okazuje się, że nie umiemy zupełnie nic.
Kiedyś pani dyrektor zauważyła:
– Klasa druga be jest bardzo ciekawa.
Pani natychmiast zareagowała:
– Bardzo ciekawa.
Ignacy zapytał później Hipolita z drugiej be, czy wie, na czym polega to, że jego klasa jest bardzo ciekawa.
Nie wiem – brzmiała odpowiedź. – Bo u nas na lekcjach pani mówi, że nic nie umiemy, i daje was za przykład do naśladowania.






Prawda, humor i takt

Pani od polskiego w ferworze dyskusji z wygadanym jak zwykle Damazym pouczyła całą klasę:
Prawda leży zawsze gdzieś pośrodku.
Kosma próbował przekonać panią, że to nieprawda. Nie udało mu się jednak dokończyć wypowiadanej kwestii, bo pani ucięła dyskusję krótkim:
Bez dyskusji. Miejmy poczucie humoru, ale również taktu.
O tym, że pani charakteryzuje się jednym i drugim, przekonaliśmy się niedługo później.
Pani niegdyś zaprosiła nas na lekcję do klasy drugiej be, żeby „pokazać nam, jak należy pracować”.
Kiedy więc Kosma, Damazy, Aleksy, Bazyli, Ignacy i ja przyszliśmy na zajęcia drugiej be, pani odgoniła nas od drzwi ze słowami:
Ja tylko żartowałam.


Bez przymuszania

Jak co roku, na koszt szkoły miała odbyć się wycieczka dla kilkunastu uczniów. Wybierano ich demokratycznie – po jednym z klasy.
Damazy, Ignacy, Kosma, Aleksy, Bazyli, Cyryl, Ksawery i ja postanowiliśmy, że pojedzie jeden z nas. Potem miał opowiedzieć innym, jak było.
Bazyli i Ksawery nie chcieli jechać, ale inni tak. Cyryl zaproponował, żeby zagrać w kulki. Zgodziliśmy się, no i wygrał Damazy.
Wszyscy na niego zagłosowaliśmy. Ale pani stwierdziła:
Nie będziemy nikogo przymuszać.
I na wycieczkę pojechała Aldona.




Grzeczne zachowanie

Pani od polskiego obiecała Aleksemu i Damazy, że postawi im czwórki za odpowiedź, ale tego nie zrobiła.
Wtedy Damazy z Aleksym poszli do pani wychowawczyni, aby poprosić o pomoc. Nie chciała ona jednak rozmawiać z panią od polskiego i poradziła:
Zachowujcie się grzecznie, to pani wam postawi.

Demokracja

W szkole mamy dużo demokracji. Głosowania odbywają się na przykład podczas lekcji WF. Wybieramy wtedy, w co grać.
Ostatnio na lekcji wychowawczej pani zapowiedziała:
– Dziś będziemy rozmawiać na temat, który klasa wybrała na zeszłej lekcji. Zaraz się dowiecie, jaki.
Ucieszyło nas to ogromnie – tym bardziej, że żadnego tematu na poprzednich zajęciach nie wybieraliśmy.


Odpowiedzialność zbiorowa

Damazy i Cyryl nie przyszli do szkoły na sprzątanie po zdających maturę.
Następnego dnia pojawili się i chcieli grać w nogę. Bazyli poprosił panią wychowawczynię o piłkę.
Będę postępować tak, jak wy! – brzmiała odpowiedź.
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi – powiedział Bazyli. – Przecież ja byłem na sprzątaniu.
Ale Cyryl i Damazy nie przyszli. Odpowiadamy za czyny zbiorowo.



Odpowiedzialność indywidualna

Trzeba było zmodernizować szkolne komputery. Pani nauczycielka poleciła, aby każdy przyniósł na ten cel dwa złote. Ostrzegła:
– Kto nie przyniesie w ciągu trzech tygodni, dostanie jedynkę.


Wychowanie

Damazy siedział sobie spokojnie pod ścianą i jadł kanapkę. Wtem podeszła do niego pani wychowawczyni.
Czemu nie przywitałeś się ze mną, kiedy szłam korytarzem na poprzedniej przerwie?! – zapytała groźnie. – Zamiast tego siedziałeś sobie rozparty!
Nie zauważyłem pani – odpowiedział spokojnie Damazy.
Nie przejęta tym tłumaczeniem, pani kontynuowała:
Miałeś się usprawiedliwić za ostatnią lekcję ze mną! Dlaczego nie podszedłeś i nie zrobiłeś tego? Co za zachowanie? Kto cię wychowuje?
Damazy usiłował odpowiedzieć, ale pani już obróciła się na pięcie i bez słowa oddaliła korytarzem.


Wypracowanie

Pani od polskiego zadała na poniedziałek wypracowanie. Cyryl przyniósł je pięknie wydrukowane.
Gdy zaniósł pani wypracowanie, nie chciała go przyjąć.
Dlaczego? – zapytał.
Bo ja przyjmuję tylko prace napisane ręcznie. Na maturze nie będziesz miał komputera.







Wybory

W naszej szkole panują zasady demokracji. Wczoraj na dużej przerwie przyleciał do nas Ksawery i zawołał:
Będziemy mieli wybory na prezydenta szkoły!
Następnego dnia kilku uczniów rozsiadło się na korytarzu za stolikiem i wydawało karty do głosowania. Nikt nikogo o imię ani o identyfikator nie pytał, więc Bazyli zagłosował za siebie i za Aleksego, którego akurat nie było.
Wybory udały się nadzwyczaj. Startował jeden kandydat, a potem i tak je unieważniono.


Cytaty

Pisaliśmy wypracowanie klasowe. Damazy użył w swojej pracy wielu cytatów z książek, które czytał.
Ale dostał tylko dwóję.
Damazy chciał zapytać panią nauczycielkę, skąd tak niska ocena. Pani jednak uprzedziła go i, zanim zdążył zadać pytanie, ogłosiła całej klasie:
Dużo osób ma obniżone oceny, bo użyło zbyt wielu cytatów. Istnieje podejrzenie, iż nie były one wzięte z głowy, ale spisane z przygotowanej wcześniej ściągi.






Statut

Cyryl na godzinie wychowawczej wyraził niezadowolenie z pracy jednej z nauczycielek.
Pani wychowawczyni poradziła:
Jak ci się coś nie podoba, to zgłoś się o interwencję do strażników statutu.
Cyryl nie skorzystał z propozycji. Oboje strażnicy byli nauczycielami. Jeden kompletnie statutu nie znał. Drugi, owszem, znał, ale regularnie go łamał, udzielając korepetycji własnym uczniom.


Siła bazyliszka

Pani od rosyjskiego ujawniła swą niezwykłą umiejętność. Powiedziała:
– Ja wystarczy, że spojrzę na twarz, i już wiem, co komu postawić na koniec roku. Nawet bez ocen z dziennika.


Ton i miny

Pani od chemii dostała na lekcji szału i postawiła Ignacemu trzy pały naraz. Chwilę po tym wyjaśniła, dlaczego:
Zdenerwował mnie twój ton i miny.


Niewłaściwy, stary, ale jary

Pani podała na chemii niewłaściwy wzór jednego ze związków. Objaśniła:
Jest on co prawda zły, ale powszechnie używa się go w starych podręcznikach, więc trzeba go znać.



Przedsiębiorczość

Cyryl, Ignacy, Bazyli, Kosma i ja postanowiliśmy co nieco zarobić. Kosma znał właściciela jednej ciastkarni. Przed lekcjami kupiliśmy od tego właściciela pączki, a potem zaczęliśmy sprzedawać na dużej przerwie. Szło nam świetnie! Do czasu...
Do czasu, gdy zostaliśmy wezwani do gabinetu dyrektorskiego, gdzie surowo zabroniono nam działalności handlowej.
Cóż, pozostałe pączki (naprawdę niewiele!) zjedliśmy na następnej przerwie. Umiliło nam to nieco czas; powtarzaliśmy sobie akurat materiał do klasówki z przedsiębiorczości.


Krzaczków nie połamano

Dla całej klasy trzeciej be urządzono wyjazd za miasto. Pojechała też pani wychowawczyni i rodzice dwójki uczniów.
Gdy znaleźli się już na miejscu, pani siadła sobie z rodzicami przy stoliczku w zajeździe. O zajęciu dla uczniów wcale nie pomyślano.
Kilku z nich poszło więc rozejrzeć się po okolicy. Po jakichś piętnastu minutach wrócili.
Chłopaki! – krzyknął jeden z przybyłych. – Chodźcie z nami na truskawki!
To niedaleko! – dodał drugi – więc pani o niczym się nie dowie.
Pozostali dołączyli do nich i poszli zrywać truskawki. Zauważył ich właściciel plantacji. Wszyscy wzięli nogi za pas.
Ale rolnik dowiedział się, pod czyją opieką pozostaje cała grupa. Przyszedł więc do pani wychowawczyni i poskarżył się na to, że ukradziono mu truskawki. Pani nie zrozumiała pretensji i odparła:
O co chodzi?! Przecież nie połamali krzaczków!


Projekt okładki: Sztukmistrz

-----------------------------
Wirtualne Wydawnictwo WiWo szuka realnego (papierowego) wydawcy niniejszego tekstu, który byłby gotów wynagrodzić godziwą zapłatą osoby, które przyczyniły się do jego powstania. Zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy na adres
 wirtualnewydawnictwowiwo[malpa]gmail.com
-----------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz