Mark Knopfler "Tamte dwie wrony"


Pieniądze z nieba?
Nie rozśmieszaj mnie
Wszystko, co tu dostaniesz
To deszczu bębnienie
Albo tamte dwie wrony wysoko nad wzgórzem
Szukające padłych z zimna zwierząt
Zawsze koło butów
Błoto za stodołą
Jego kleisty uścisk
Umości ci grób
Tu w tym bagnie zrujnowanej zagrody


I wszystko, co tu wniesiesz,
To hart i siłę
Zawziętość – właściwie tyle
Czemuż myślałeś
Że z owiec będziesz żył?
Jedz, pracuj, jedz, pracuj i śpij


Skul się pod daszkiem
Pasterskiej chatynki
I siedź tu, przez deszcz zakratowany
Można tutaj skołować
Następny ruch
Gdy myśleć jestem znów obowiązany
Pies podnosi wzrok do skomlenia
Wierzy, że wyczaruję mu coś do jedzenia
Wtula się ciężarem w mój tweed
Ja daję mu podłą rękę do polizania


Głęboki whiskacza łyk
Z mej flaszki chwytam
Raz jeszcze pytam
Czemuż myślałeś
Że z owiec będziesz żył?
Jedz, pracuj, jedz, pracuj i śpij


Grali w tę grę
I dwieście lat temu
Na trzydzieści sposobów
Umierali za młodu, biedacy
Ułożeni na spoczynek grząskimi rzędami
Z przemoczonymi modlitewnikami
Na językach
Krew i whiska
Nikt o nikogo się nie troska
Nikt nie pozostał prócz waszego uparciucha
Wron i gawronów


Cóż, na mnie jeszcze nie czas
Wy na mnie oko macie, a ja na was
Ach, ci, co za młodu przestali żyć
Wciąż za dwóch mogę robić
A za trzech pić


I wznoszę flaszkę
Do nieba prześwitu
Do was, ścierwojady
Szukające łupu
By dało się żerować i przetrwać
Skoro wy dajecie, też zdołam radę dać


[2011]

Tłum. Ignacy Zieliński & TŁM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz